Świetna satyra na amerykańskie kino młodzieżowe. Bo jak inaczej tłumaczyć fabułę, w której stereotyp stereotypem stereotyp pogania? Jeśli się mylę, to daję sobie rękę odciąć. Akcja rozwija się dośc szybko, nie- bardzo szybko, bo już po 5 minutach jesteśmy świadkami 'dziwnych' wydarzeń w szkole. A potem naszym oczom ukazuje się gromadka stereotypowych (chciałoby się napisać za Gombrowiczem 'upupionych i ugębionych') dzieciaków w składzie: buntowniczka-outsiderka, koniecznie badziewiasto ubrana 'nowa', chuderlawy i nijaki przeciętniaczek, mięśniak z aspiracjami kujona, cwaniakowaty geniusz (powiało novum), aha, i jeszcze piękna lala, która nie odróżnia Dumasa od Hugo (to moja własna propozycja). I zgadnijcie kto pokona 'obcego'a kto będzie z kim na koniec(zagadka dnia)? Proste jak bambus, ale jak się rzekło to satyra, więc pan reżyser bawi się konwencją, motywami i wszystkim, czym się da. Nawet wpakowano aluzję do kilku filmów i książek s-f (przyznaję, żadnej nie czytałam).A motyw walki z obcymi za pomocą ... dragów to już absurd w wydaniu Bułhakowa (powtarzam do matury). Toż to podprogowa zachęta! A my tu walczymy z dilerami w szkołach... Swoją drogą, dlaczego szkoły w USA zawsze muszą być tak zdemolowane i zniszczone, jakby po zmasowanym ataku Marsjan? I jeszcze jedna refleksja (jakoś mnie tak nastroiło)- skąd ten wysyp gwiazd w tak, nie oszukujmy się, przeciętnym filmie? Mamy i Eliaha 'Frodo', Josha "Pearl Harbor', Jasona Patricka, a nawt Salmę Hayek?A i tak najprzystojniejszy był psor od biologii, tylko dlaczego skasowali mu palce i wbili ołówek w oko? To szczyt niesprawiedliwości!!!
Ogólnie, ze zdziwieniem stwierdzam, oglądało się to całkiem dobrze. I nawet następnego dnia w szkole zaczęłam przyglądać się uważniej szacownemu gronu, i zgadnijcie, co zauważyłam? Dziwne rzeczy dzieją się w polskich szkołach...Gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na wodę mineralną w pokojach nauczycielskich...