Amerykańska odpowiedź na Lody na patyku czyli wszystko to samo ale wykonane o kilka klas gorzej, w dodatku aktorzy wyglądają na totalnych amatorów którzy sami nie wiedzą co robią w tym filmie. Po jakiego wała Boaz Davidson nakręcił taką amerykańską kalkę to wie on sam - pewnie jak to w życiu bywa jedynie dla pieniędzy. Na duży plus pozostaje jedynie soundtrack z tego filmu który jest świetny.
Totalnie się z tobą zgadzam, ten film nie miał w sobie znakomitego klimatu jak w Sadze " Lody na patyku" nic mnie w nim nie śmieszyło. I irytowałam się nie specjalnie udanymi coverami, wszystko na jedno łapę. Szkoda mi Davidsona, czytałam jego wywiad z 2001 roku i sam mówił,że był bardzo mile zaskoczony gdy Lody na Patyku na całym świecie zyskały swoich fanów, nawet w Chinach. Stwierdził wtedy,że zaskoczyło go to bo historia była jego wspomnieniami, a on sam widział oczami Bengiego, wspomniał, że nie liczył na takie ogromne zainteresowanie filmem. Odniosłam wtedy wrażenie,że te części są dla niego takim wehikułem czasu do swoich najpiękniejszych lat. Ale po nakręceniu tej "amerykańskiej dziewicy" wiem ostatniej. I skopiowaniu kilku wątków w wersji typowo amerykańskiej z przykrością stwierdzam,że masz rację chyba szukał ponownych owacji, i pieniędzy. Niestety, ludzie nie są aż tak głupi żeby dwa razy wejść do tej samej rzeki.