..o artystycznym tragizmie życia, który nie pozostawia żadnych pytań.. ani złudzeń.
Nie ważne jak bardzo postać Tomka jest przejaskrawiona, nie ważne ile rzeczy mija się z prawdą - TO JEST FILM FABULARNY. Trzeba było czekać na dokument jak chcieliście maksymalnego odzwierciedlenia ówczesnej rzeczywistości.
To nie jest film o "Kowalskich" tylko o Beksińskich. Przy czym ta rodzina to tylko tło, do tego jak wygląda otchłań życia, jak skrajne, groteskowe, tragiczne, szczęśliwe i nie, mogą być ludzkie jestestwa. Tu nie chodzi o sztampowe schematy. Tu chodzi o głębie, w której na co dzień nie przebywamy. Co do której refleksje, niewielu z nas w sobie odnajdzie..
Wydaje mi się, że pozornie tragiczny wydźwięk filmu jest wyrazem nadziei, bez której nie możemy się obejść. Z tym, że w tym filmie nadzieja jest w pewnym stopniu przekleństwem. Nie, nie w tym filmie. W prawdziwym życiu nadzieja jest z reguły przekleństwem. Bardzo współczuje twórcom, że udało im się udźwignąć ciężar tego filmu.. Dzięki Nim, zawsze gdy będę go oglądał - będę obarczał się nadzieją :)