Wolę obraz Jezusa jako człowieka bardziej silnego, o wyrazistej osobowości. Tu mamy go jako słabeusza, który właściwie nie wie, co ze sobą zrobić. Jakiś taki mdły ten film. Dużo o nim słyszałem i cała ta otoczka okazała się dużą chmurą dającą słaby deszcz. Lubię Willema ale tutaj lepszą ocenę dałem Harveyowi - pokazał jakąś treściwszą osobowość.