po parunastu latach. Kiedyś widziałem go jedynie na ekranie telewizora, puszczony z 10 razy przegrywanej kasety VHS. Wczoraj widziałem go w znacznie lepszych warunkach. Niezależnie jednak od jakości seansu robi takie samo wrażenie. Głęboko ludzki koncept Jezusa-człowieka, który musi zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem i który podwójnie upada i zwycięża. Obraz Chrystusa obarczonego brzmieniem ponad ludzkie siły, zmagającego się z demonami i pokusą, pragnącego poddać się woli Boga i po ludzku łaknącego szczęścia przekonuje mnie tysiąc razy bardziej niż wszystko co mogę usłyszeć w kościołach. Genialnie zagrany przez Dafoe, pięknie sfilmowany - sekwencja męki to absolutny majstersztyk. Muzyka - absolutny top, choć dźwięki Gabriela trochę sję jednak zestarzały i natrętne elektroniczne brzmienia nieco już dziś drażnią. Film, który skłania do myślenia i porusza nawet osobę niewierzącą, taką jak ja.