Na wstepie przyznaje szczerze, iz nigdy nie ogladalam ani calosci, ani nawet jakiegokolwiek fragmentu tego filmu, jednak po zapoznaniu sie z literatura dotyczaca tejze produkcji i paradygmatycznym ekwiwalentem w postaci "Szamanki" Zulawskiego odnosze wrazenie, iz nie jest to rzecz w moim guscie. Chcialabym natomiast zwrócic baczniejsza uwage na pewne lokalne uwarunkowania socjo-kulturowe, które pozwalaja na czynienie podobnego kroku, jak oglaszanie polskiej premiery "Ostatniego tanga w Paryzu". Nieslawny film Bertolucciego symbolicznie stanowi tutaj swoisty odpowiednik skandalizujacego teledysku "Girls on Films" Duran Duran emitowananego przez publiczna brytyjska telewizje w 1981 roku. Analogia ta jest dosc znamienna, albowiem ostatnich pare lat w Polsce mentalnie, kulturowo i spolecznie mozna przyrównac do wczesnych lat 80-tych na Wyspach. Strajki. Kult pieniadza - z zespolem Hurt spiewajacym "Musisz to miec, musisz to kupic" i znajdujacym swych poprzedników w grupach Heaven 17 i ich albumie "Penthouse and Pavement" oraz "Money, That's All I Want" the Flying Lizards... Ba, w jednym ze wpólczesnych telewizyjnych programów dorobilismy sie nawet naszego swoiskiego Marca Almonda! A poza tym szampan, nouvelle cuisine, reklamy przesycony aluzjami seksualnymi, techniczne gadzety... W oczekiwaniu na Frankie Goes to Hollywood, zamiast swoiskich "Girls on Films" siegnelismy po Bertolucciego.
Po krótkim namysle: a moze jednak obecna premiera "Ostatniego tanga w Paryzu" jest we wspólczesnej polskiej kulturze ekwiwalentem teledysku "Girls on Films" Duran Duran oraz piosenki "Relax" Frankie Goes To Hollywood... W dalekiej przyszlosci moze dojdziemy do "China in Your Hand" T'Pau i tu proponowalabym popularyzowac "Zla krew" Leosa Caraxa ;)
Przede wszystkim poleciłabym obejrzenie filmu, bo powyższe rozważania choć uroczo eklektyczne, to grunt mają chwiejny.
Dlaczego? Niuanse fabuly nie maja przeciez tu nic do rzeczy, chodzi tu bowiem li tylko o okreslenie warunków pozwalajacych na podobny krok. Jezeli poziom znajomosci historii kina przez przecietnego widza bylby wyzszy, równie dobrze moglaby to byc premiera wybranego filmu Pasolliniego. A twoja uwaga bylaby tu sluszna, gdyby moj przywolany komentarz dotyczyl realizacji nowej wersji filmu.
... albo gdyby ten film zostal zakazany przez cenzure i nigdy wczesniej niedopuszczony do rozpowszechniania, albo przemontowany i rozpowszechniany jako wersja "director's cut", albo zagubiony w archiwum i obecnie odnaleziony...
Z pewnoscia jestem tylko obserwatorem, uczestnikiem moze byc jedynie ktos, kto bierze czynny udzial w tzw. "zyciu kulturalnym"...
Jeśli przemiana obyczajowości obejmuje tak wąską grupę, to kamień z serca, już myślałam, że będzie mi trzeba liberalizować poglądy :P
:0 ... jak na podstawie lektury mojego wpisu stawiana jest hipoteza, iz premiera tegoz filmu ma znamionowac zmianę w polskiej obyczajowości, to implikuje to znaczenie, ze koncept ten dotyczy pewnych aspektów kulturowych. Wiec jezeli chodzi o osoby uczestniczace w tychze przemianach, nalezy tu zwrócic uwage przede wszystkim na osoby biorace udzial w tzw. zyciu kulturalnym - uczeszczajace na spektakle teatralne czy seanse kinowe, kupujace ksiazki i czasopisma. Zapotrzebowanie jest tu okreslane przez popyt, wiekszosc imprez jest bowiem biletowana.... Jak policzy sie wszystkich osób korzystajacych ze wspomnianych dobrodziejstw i jest to "waska grupa", to widocznie zle sie dzieje :((
Myślałam, że przez uczestnictwo rozumiesz coś więcej niż recepcję, hmmm, trudno mi się teraz w tym połapać.
blad nadinterpretacji :P a jak nie wies,z jak dyskutant definiuje pojecie, to wystarczy zapytac, a nie zgadywac....
Czy Twoim zdaniem ktoś, kto twierdzi, że jest obserwatorem przemian dotyczących uczestników kultury, ale sam nie spełnia wymogów uczestnictwa, ma prawo wygłaszać poglądy na temat genezy tych przemian? Pachnie to brakiem kompetencji
polecam zaznajomienie sie z literatura dotyczaca podstawowych metod badawczych w podobnych przypadkach :D ja niestety nie prowadze kursów socjologicznych na tym forum..... Co ci pachnie niekompetencja? :D
W gruncie rzeczy komentowanie kwestii dotyczących filmu, którego się nie widziało, i kultury w której, zgodnie z deklaracjami, się nie uczestniczy.
... to po co marnujesz czas i wysilasz umysl : D :D :D Gwoli zrozumienia, wpis nie dotyczyl filmu, nie wiem dlaczego oczekujesz jakichkolwiek krytycznych uwag na ten temat. A co do kultury, wlasnie swoja wypowiedzia przekreslasz zasadnosc istnienia obszernych dzialów socjologii, antropologii i etnologii!
Dla draki, rzecz jasna, wysilam umysł. Przepraszam za sprowadzenie tematu na manowce. A co do zasadności obszernych działów, to te nauki jak żadne inne potrzebują empirycznego poświadczenia i bez fundamentu w doświadczeniu robi się z nich akademicki dyletantyzm.