PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=111532}

Pan życia i śmierci

Lord of War
7,6 311 297
ocen
7,6 10 1 311297
6,8 18
ocen krytyków
Pan życia i śmierci
powrót do forum filmu Pan życia i śmierci

Za mało.

ocenił(a) film na 6

To co w pierwszej kolejności czuję po obejrzeniu "Pana życia i śmierci" to duży niedosyt. Nie żebym spodziewał się jakiejś rewelacji. Nie wiem czego się spodziewałem, ale z pewnością nie rewelacji. Po prostu w samej tej historii, kiedy już się z nią zapoznałem dostrzegam przede wszystkim bardzo dużo niewykorzystanego lub źle wykorzystanego potencjału. Przede wszystkim w przedstawieniu postaci głównego bohatera filmu – handlarza bronią Yuri’a Orlova. Yuri co prawda od początku nie ma zbyt wielu skrupułów jeśli chodzi o swój pomysł na życie, ale jednak jest to postać złożona, postać która ewoluuje i – jak to zwykle bywa – w zakończeniu filmu jest to zupełnie inny człowiek niż na początku. No ale co z tego, skoro prawie tego nie widać, a może widać, ale nie czuć. Sam nie wiem. Po części jest to być może usprawiedliwione, może ten bohater taki właśnie jest – ‘pusty’, niezdolny do odczuwanie jakiś większych emocji itd. .. ale naprawdę nie sądzę. Sądzę za to, że to wina Nicolasa Cage’a. Cage to nie jest zły aktor (Adaptacja, Zostawić Las Vegas) ale rola Yuria wymagała chyba zastosowania innych, nieco subtelniejszych środków wyrazu niż te, którymi Cage na ogół dysponuje. Inna sprawa to wątek ścigającego Yuria agenta Interpolu, którego gra tu Ethan Hawke. I znowu duży potencjał. Dwie – powiedzmy że – ‘silne’ osobowości po dwóch przeciwnych stronach. Było już całe mnóstwo filmów na ten temat. W tych lepszych bohaterowie coś czuli, jakąś nienawiść, jakąś więź, czasem nawet (bardzo nie na miejscu) sympatię. Nie wiem co czują Yuri i ten drugi, chyba coś o tym mówią, ale równie dobrze mogliby mówić coś innego. Zero napięcia, a mogło być tak dużo napięcia. Kolejna nieudana sprawa, to wątek ‘miłosny’ odgrywający tu zresztą bardzo dużą rolę. Bridget Moynahan podobała mi się w "Rekrucie" ale tu już mi się nie podobała. Była ładna i nijaka i było mi zupełnie obojętne, czy grana przez nią bohaterka czuje się szczęśliwa czy nieszczęśliwa, opuści męża czy nie opuści... Z pewnością jednak ‘nijakości’ nie sposób zarzucić bratu głównego bohatera. Zdecydowanie był to jedyny w tym filmie wątek, który wzbudzał jakieś większe emocje, a czasem nawet całkiem duże emocje. Postać grana przez Jareda Leto (za którym, przyznam, nie przepadałem wcześniej) to według mnie jedyna żywa osoba w tym filmie, i aż szkoda, że z dwójki filmowych braci, to nie on jest tu na pierwszym planie. Byłoby to może inne kino, ale nie sądzę, że gorsze. Za zaletę – i to raczej niewątpliwą – uważam też zakończenie filmu, w którym nie dostrzegłem nigdzie skruszonego grzesznika lub czegoś podobnego, ale za to dużo cynizmu, który był tu jak najbardziej na miejscu. Nie są to w sumie małe zalety – zwłaszcza jeśli doda się do tego coś, co można by określić jako ‘sprawność realizacyjną’ a także różne ‘drobiazgi’ w stylu np. piosenki Jeffa Buckley’a w jednej ze scen – ale i tak: przede wszystkim rozczarowanie. Bo mogło być znacznie lepiej.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones