Też byłam zaskoczona i rozczarowana komentarzami na temat filmu, także recenzentów. Krytyka dotyczyła przede wszystkim tego, że nie jest drukowanymi literami powiedziane, kto jest kto, że nie wyjaśnione tło polityczne albo przedstawione tylko szczątkowo. Jak zaczęłam to czytać, to ręce opadają. Dlatego cieszę się z takich wypowiedzi, jak Twoja:)). Zdjęcia bardzo ciekawe, a rola Wilczaka co najmniej intrygująca.

Także jestem w szoku. Film świetny, coś innego do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Jeżeli dla kogoś jest to film o niczym....no cóż. Każdy ma prawo do swojego zdania

SPOJLERY! Jak interpretujesz rozwiązanie? Pan T. przytakuje Bierutowi, bo wie, że to jedyny sposób, żeby wznowić karierę? O co chodzi z finałem, w którym Pan T. strzela do sekretarza? Czyżby autor chciał przedstawić, że sam Bierut miał już dość ustroju i chciał go "zabić", czyli zburzyć pałac? Cholera, wielu rzeczy nie potrafię zrozumieć. Dlaczego Pan T. go powstrzymuje? Czy to jest po prostu jedna wielka przekora filmowa twórców? Ile jest Tyrmanda w Panu T.? Czytałem co nieco jego twórczości, ale w postać przesadnie się nie zagłębiałem.

Ta cała akcja z wysadzeniem pałacu to akcja książki pana T. (polecam przeczytać Złego) i parafraza jego sytuacji - starał się nie zginać karku, ale w tamtej rzeczywistości było to ekstremalnie trudne i w końcu uległ.

"Złego" kiedyś zacząłem, ale porzuciłem. Może warto wrócić, dzięki!

Mi się wydaje, że wcale Bierutowi nie przytakiwał (wszak nie znał opinii pierwszego sekretarza). Tyrmand domyślał się, iż Bierut zastanawiał się nad zezwoleniem na publikację książki kolegi Tyrmanda. Tą pozytywną opinią Pan T. załatwił koledze kontrakt.

Jeśli chodzi o udaremnienie wysadzenia PKiN, to w symboliczny sposób Tyrmand (a w zasadzie jego bohater) udaremnia socjalistyczną rewolucję Bieruta.

Film świetny. Cieszę się, że nie zniechęciłem się niepochlebnymi opiniami na filmwebie. Ludzie piszą, że to film o niczym. Wręcz przeciwnie - to film o życiu w socjalistycznej rzeczywistości. O tłamszeniu talentu artystów. O upadlaniu ludzi przez reżim. O egzystowaniu na przekór. I o miłości, która nawet w tak niesprzyjających warunkach potrafi rozkwitnąć.

Myślenie, także, można zamęczyć tak treścią jak i formą jego przekazu. Po prostu nie wyszło. Wilczek dobrym aktorem jest i nic poza tym. Ujdzie, ale na siłę 4/10 !!!

Ja uwielbiam niespieszne kino, w którym właśnie trzeba pomyśleć, gdzie nie wszystko jest wyłożone na tacy. Jednak Pan T. zawiódł mnie niespójnym scenariuszem oraz trochę kwadratowo pozszywaną stylistyką. Ten film miał większy potencjał, było kilka perełek, ale niewystarczających dla mnie, aby dać ocenę powyżej 5. Po prostu mnie nie podszedł.

A nie sądzisz, że te niskie oceny są wynikiem tego, że ludzie nie lubią być okłamywani? I że nie lubią wspierać złodziejstwa? Wielbiciele kina klasy B tego filmu w ogóle nie zobaczą, więc to nie oni wystawili te niskie oceny. Może gdyby autorzy filmu przyznaliby, że film jest adaptacją "Dziennika 1954" Tyrmanda i zapłacili stosowne pieniądze spadkobiercom autora, to i krytycy byliby łaskawsi...

Zgadzam się w pełni. Jestem przerażony tą krytyką, rozumiem, że oceniają dzieci, które były wychowane w luksusie. Kto z nich słyszał o takim pisarzu jak Tyrmand? Lektura szkolna obecnie to Hary Potter, żałosne...

Przyznam, że nie doczytałem wcześniej komentarzy. Ani nie pokusiłem się o uwagi krytyków. Choć tu i w sieci można sporo znaleźć recenzji/opinii. Nie wszystkie pochlebne. No ale to jestem w stanie zrozumieć, bo nie każdemu musi się podobać. W kwestii mojego odbioru, mimo wszystko jestem na plus zaskoczony. Klimatem, politycznymi i kulturowymi niuansami, czarno-białymi zdjęciami. Nawet rola (postać) grana przez Pawła W. (heh), jest ok. Choć wg mnie postać sąsiada (Pan Sebastian) kradnie ten film dla siebie. Nie wszystko jest perfekcyjne, i tu pełna zgoda. Ale dla mnie to też pewnie takie uprzedzenie do polskiego kina. Ale też, w życiu nie czepiał bym się takich pierdół, jakie są wskazywane przez recenzentów z pierwszej strony...

"Naprawdę" piszemy łącznie.