Przez cały film miałem taki ścisk w brzuchu, że ktoś mi wciska kit straszliwy. Nie chodzi o to, że akcja jest mało realna - tylko że tu wszystko jest sprzeczne ze sobą i ze zdrowym rozsądkiem. I nawet pomijając kwestię "spadkobierców Hitlera" czy "mianowania jego następcy" rozwaliła mnie kompletnie scena finałowa. Niemcy (pod dowództwem "następcy Hitlera") przygotowują pułapkę. Dwunastka w nią wjeżdza - nie robi nic innego. Ani razu nie strzelali, nie rzucili granatu - nic. Wyskoczyli z pociągu, pociąg wjechał w pułapkę i zabił wszystkich Niemców. Jakim cudem podbil całą Europę, skoro to tacy idioci? Przygotowują pułapkę, która ich samych zabije? No przecież to się płakać chce. Co za d###l wymyslił taki scenariusz? Kupa straszna, której nawet dziecko nie łyknie.