Żyjemy w czasach kryzysu słowa.
Żyjemy w czasach gdy zastanawiamy się nad boskością Chrystusa.
Żyjemy w czasach kryzysu modlitwy,kiedy zastanawiamy się czy modlimy się do Boga czy do głuchego milczenia.
Dlatego mówię.Mówię bo dałeś mi wole Boże w ciebie zwątpić lub uwierzyć,prawdziwie zwątpić lub uwierzyć.
Mówię z głębokości do ciebie Panie.
Mówię w imieniu prawdziwie wierzących,do końca.
Mówię.
Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego,
Stworzyciela nieba i ziemi,
I w Jezusa Chrystusa,Syna Jego jedynego,Pana naszego,
który się począł z Ducha Świętego
narodził się z Maryi Panny,
umęczon pod Ponckim Piłatem,
ukrzyżowan, umarł i pogrzebion,
zstąpił do piekieł,
trzeciego dnia zmartwychwstał,wstąpił na niebiosa,
siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmogącego,
stamtąd przyjedzie sądzić żywych i umarłych.
Wierzę w Ducha Świętego,
święty Kościół powszechny,
świętych obcowanie,
grzechów odpuszczenie,
ciała zmartwychwstanie,
żywot wieczny,
AMEN!
Diamond Dallas Page 1987.
Wiara lub niewiara stanie się istotna w chwili śmierci.
Śmierć wszystko wyjaśni.
Śmierć jest naszym przeznaczeniem.
Nieuniknione!
Pytanie co jest po drugiej stronie?
Wszyscy dowiemy się tego po śmierci.
Nie boję się śmierci.
Boję się Boga z którym stanę w twarzą w twarz po śmierci.
Co powie?
Czy będzie mi przyjacielem czy surowym sędzią?
Jedno wiem na pewno.
Warto żyć i warto umrzeć dla idei.
Moja idea to JEZUS CHRYSTUS.
A twoja?
Kim jesteś?
Jeżeli jesteś ateistą , za co będziesz umierał/a ?
Diamond Dallas Page 1987.
Więc dlaczego jeszcze żyjesz? Co za męka, nie dołączyć do swego Boga, tylko się tak tu tułać między niewierzącymi. Ludzie o takiej głębokiej wierze zabijali w imię Chrystusa. Dla ich dobra palili na stosie, oczyszczając bowiem ciało w ogniu, zbawiali duszę od mąk wiekuistych. Życie i śmierć to dwie strony medalu, którym jest trwanie. Wszechświat tak naprawdę nie ma początku ani końca, tylko jego elementy są w ciągłym ruchu i w przemianach. Nie ma kary ani nagrody. Cokolwiek robię, kieruję się jedną zasadą - nie szkodzić. Gorliwy katolicy tłuką foki stalowymi prętami - bo wszak według wiary katolickiej nie mają duszy, zatem nie grzech pastwić się nad zwierzętami. Tak nawiasem czytałem twoje wyznanie wiary i zrozumiałem, że jesteś dumny z ponad tysiącletniej histori mordów i gwałtów, kłamstw i wyparcia się dekalogu przez głoszących wiarę katolicką ludzi. Wyciągasz ojca Pio kiedy właśnie czytałem, iż swoje stygmaty zawdzięczał kwasu, Matka Teresa z Kalkuty sama napisała w swoich listach rzeczy nie do przyjęcia przez kler, świadkowie zaś twierdzą, że to co zrobili księża katolicy w Kalabrii to Matka Teresa z Kalkuty powtarzała w większej skali. Angola, no cóż a Rwanda gdzie gorliwy katolicy i kler własnoręcznie mordowali swych współbraci.Gdzie była ich wiara? Tak samo jak twoja pełna słów? Tylko słów. Zamiast epatować swoją wiarą, miej ją w sercu i idź między ludzi, pomagaj im, pomagaj zwierzętom, ale nie z miłości do Boga, tylko dla nich samych. Nie z obawy przed karą, ani dla nagrody, tylko dlatego żę tak jest słusznie. Żeby godnie żyć i być dobrym człowiekiem, to wiara i Bóg nie są potrzebni ani konieczni.
Coś co jest doskonałe nie musi się zmieniać. Czyli ewoluować. Krokodyl zaś jest na swój sposób doskonały.
Oj no wierzący to nie debile, co wierzą w bajki o krasnoludkach. Bynajmniej nawet księga rodzaju nie jest jakąś tam opowiastką pokroju Muminków ;>? trochę przesadziłaś z tym logizmem, bo mam podobne zainteresowania do twoich, a do tego zajmuję się biologia, a nawet zamierzam studiować biotechnologię. Mnie nie rusza takie podejście bo jestem w swojej skromnej osobie skłony do wiary w takie rzeczy jak telepatia, czy podróże astralne, opętania, oobe i inne takie. Sam niektórych doświadczyłem i życie w przekonaniu, że czegos nie ma, bo logicznie nie moza tego wyjaśnić jest dla mnie dość naiwne, bo dziseijsza nauka nawet nie potrafi wyjasnić wielu procesów jakie zachodza w roslinach... nie da się wszytskiego wyjasnić, a szczególnie czegos, co wyjasnione traci sój sens ;p na przegranej pozycji jestes koleżanko, nie można opierac sie tylko na rozumie.
Jeśli nie na rozumie to na czym? Na urojeniach? Wyobrażeniach? Myśleniu życzeniowym?
Fakt, że nie jesteśmy w stanie wyjaśnić wielu procesów zachodzących na świecie nie znaczy, że mamy w to miejsce wpychać bajeczek i pobożnych życzeń. Strasznie płytkie jest takie myślenie. Nie wiem, kto stworzył świat? To na pewno Bóg, nie badajmy tego, nie dociekajmy, zostawmy w spokoju, to na pewno Bóg. Żaden szanujący się naukowiec nie mógłby powiedzieć czegoś takiego.
Ludzie wierzący w krasnoludki to debile, ale w magicznego ducha, który w niewyjaśniony sposób potrafi zwracać ludziom życia już nie. Mhm.
Czym rożni się wiara w krasnoludki od wiary w Boga? Niczym, kompletnie niczym. Może oprócz tego, że dzieje krasnoludków nie zostały spisane w Magicznej-Księdze-Którą-Doskonale-Wiemy-Że-Nie-Napisał-Bóg-Ale-Chcemy-Się-Łudzić .
Te wszystkie argumenty o poznawaniu świata nie tylko poprzez rozum (czyli przez co w sumie jeszcze? Wszystko, co poznajemy, poznajemy poprzez umysł, swoją drogą), wydają mi się tylko próbą usprawiedliwienia wierzeń, gdy zabraknie innych argumentów, by je obronić. "Wierzę w to, bo mimo że jest to głupie i nieprawdopodobne nie będę się ograniczał i poznawał świat tylko poprzez rozum". Na tej samej zasadzie można wierzyć we wspomniane już krasnoludki, różowe jednorożce czy latające słonie.
Sharon spokojnie :) nie masz tak samo tyle wiedzy by w to nie wierzyć. POrównanie Boga do krasnoludków uznam za zbytnie zdenerwowanie, dobrze wiesz, że jednak trochę się to rózni. Dla wielu ludzie nielogiczne jest, że jak umra nic więcej nie będzie. Tak samo to durne myślenie jak sie mysli, zę jednak tak będzie. Nie ma tu rozstrzygnięcia. Rozum nie pojmie wszystkiego. Na samym początku Cie mówiłem, że nie mówie na pewno, ale jest taka możliwość. Nawet teraz naukowcy kierują się nie tyle faktami, ale i mozliwościami. Trochę więcej watpliwości w swoje przekonania bo nie wierze, że aż tak olśniona jesteś ;) wyluzujmy juz bo trochę zbyt agresywnie się zrobiło. Na zakończenie zycze Ci pewnego poranka obudziłaś się i zobaczyłaś na swoim prześcieradle krasnoludka :)
Tak, pewno trochę przesadziłam, tak to jest, jak się za bardzo angażuje w dyskusję ;) W każdym razie przepraszam, jeśli zbyt agresywnie to zabrzmiało.
Może tego nie widać, ale nie jestem stuprocentowo pewna, że to moje poglądy są jedyne i słuszne. Dopuszczam możliwość istnienia Boga, jednak w moim mniemaniu jest ona tak mała, że wiara w niego zbytnio by mi uwierała; nigdy też wiara taka nie byłaby pełna, bo prawdopodobieństwo nieistnienia Boga jest dla mnie zbyt duże.
Zresztą możliwe, że nie wierzę w Boga, gdyż oznaczałoby to zbyt wielkie podporządkowanie się jakiemuś wyższemu stwórcy. Generalnie jestem osobą niezależną, nie jestem w stanie wykonać jakiegokolwiek zadania, gdy zostanie ono przekazane w formie nakazu czy rozkazu, więc gdybym kiedykolwiek miała uwierzyć w Boga, nigdy nie zostałabym katolikiem, oburzona wszystkimi tymi zakazami i zaleceniami. Raczej bliżej by mi było do satanizmu, chociaż nie agresywnego, ale ideologicznego.
Sama zresztą postać Boga mnie nawet obecnie irytuje (traktując ją jako postać fikcyjną), takie szafowanie życiem, śmiercią, zabijanie dla kaprysu, wywalanie ludzi do piekła za jedzenie nie tej potrawy co trzeba - i wszystko ma być usprawiedliwione tylko tym, że łaskawie miałby stworzyć człowieka? Strasznie antypatyczna postać, naprawdę :)
Wiara w krasnoludki i Boga to naprawdę dla mnie praktycznie to samo, oczywiście pomijając fakt, że ta pierwsza nie niesie ze sobą żadnej ideologii. Może inaczej - na poziomie prawdopodobieństwa istnienia są dla mnie jednakowe, jeśli przypisze się krasnoludkom np. niewidzialność.
widzisz ciekawa teoria ;d a o krasnoludkach (jako takich) jest księga. Mianowicie Tolkien w tym się babrał ;p Wiesz tam to nie Bóg zabija, a tylko czasem w jego imieniu (ah durnie). Ale zostawy to co... już bym wolał o szatanie pogadać ;p o opętaniach ostatnio snułem ciekawe teorie. ;p w ogóle fajnie z Tobą się gada, ale nerwowa jesteś ;p
hmmm a tak mnie olśniło. Po kij się nad tym tak zatanawiac. Toż nic to nam nie da bo i nikogo nei przekonamy(nawet samych siebie), ani nie zostaniemy przez inych oświeceni. Najwazniejsze by dobrze przezyc czas jaki mamy nie szkodząc innym, by się cieszyc z życia i wiele takich innych popularnych twierdzeń. Po smierci moze doznamy zaskoku i szczerze wątpie czy chodzenie do kościoła, czy życie według surowych jego zasad nam pomogło. Trzeba siebie krytykować a nie to co naokoło nas bo właściwie jesteśmy jego częścią... jak znajdziesz dowód na istnienie Boga to co zaczniesz przestrzegać durnych dogmatów? A jak znajdę że go nie ma to nie będe miał oporów by moja dziewczyna aborcję zrobiła? moim zdaniem nie wiele się zmieni. Sumienie! o w to powinniśmy wierzyć, a nie własne korzyści, czy dogmaty. Nie pogoń za pieniądzem, czy zbawieniem w oczach durnych kleryków. Aj bysmy na około siebie pozmieniali sprawy, do przyjaciela zadzwonili czy wszystko w porządku u niego, a może mu pomóc trzeba, czy choć pogadać z nim. I po co tu się rozstrząsać czy Biblia mówi prawdę czy nie? Czy kościół jest zły, czy dobry? Prawda jest gdzieś pomiędzy i każdy z nas to wie ale teraz moda jest na jednoznaczne stanowiska... wierzący to zacofane gnidy, a ateiści to chodzące trupy... kurde porabany ten świat
Wiem, że jestem nerwowa, ale nie odbieraj tego osobiście, to po prostu taka denerwująca wada ;D
Fakt faktem, że żadne drugiego nie przekona i oczywiście masz rację mówiąc, że najważniejsze jest żyć zgodnie ze sobą. Gdyby nie ta potrzeba szufladkowania ludzi w społeczeństwie, religia byłaby tym, czym powinna być od początku - czyimś osobistym wyborem, a nie manifestacją swojej moralności czy kaprysem mody. Ale społeczeństwa nie zmienimy, ważne, że sami potrafimy myśleć za siebie, nie kierując się naciskami środowiska :)
Co do satanizmu to odkąd pozbyłam się typowo polskich uprzedzeń (sataniści = gwałcenie dziewic, dewastacja cmentarzy, spożywanie kotów) całkiem inaczej na to spojrzałam. Przeczytałam nawet Księgę Szatana i co tu dużo mówić, daje do myślenia. Naprawdę rozsądne tezy, a wszystko sprowadza się do tego, by żyć w sposób nas uszczęśliwiający, jednocześnie unikając krzywdzenia innych. Można więc powiedzieć, że na pewnym poziomie jestem satanistką, choć tylko symbolicznie, bo w Szatana nie wierzę.
Natychmiastowo usuwam cię Sharon z ulubionych.
Czytałaś księgę sztana!!!!.
To jaka z ciebie ateistka.
Szatan był na ziemi wiele tysięcy lat przed Chrystusem.
Ty nie wierzysz w niego ale on wierzy w ciebie.
Jego sprawą jest byś nigdy się do niego nie przyznała.
On ma widzę nieporównywalną z wiedzą człowieka.
On cię probuję przechwycić.
Sharon.
W dniu śmierci on o tobie nie zapomni.
Masz jeszcze czas.
Wyzwól się z pod jego panowania.
Mnie przeraża to co piszesz.
Szatan to immanentne zło(bez skrawka litości).
On próbuje cię podejść bardzo sprytnie.
Miej swój rozum Sharon.
Nim będzie za późno.
Skoro nie wierzysz w szatana to po co czytałaś "księgę szatana".
Jeżeli w dniu ostatecznym zapadnie wyrok , żaden płacz ci nie pomorze.
Mówię ci z dobrego serca.
On(Szatan) nigdy nie przychodzi pod postacią wilka.
Zawsze przychodzi pod postacią owcy(fałszywego dobra).
Walcz z nim.
Twój wybór.
Jaki jest cel straszenia ateistki piekłem, skoro to dla mnie abstrakcja?
Biblię też czytałam, pomimo tego, że nie wierzę w Boga. Co w tym gorszącego? Musisz wierzyć w duchy, żeby czytać Harry'ego Pottera?
Nie wiem, może to jakiś żart z Twojej strony, a ja to dziwnie zinterpretowałam. Księga Szatana to nie pochwała zła czy niemoralności, utożsamia ona Szatana z niewstrzymywaniem swoich pragnień i przeżyciem naszego życia jak najlepiej umiemy.
A jeśli kiedyś jakiś Bóg miałby posłać mnie do piekła za czytanie nie tych książek co trzeba, to z przyjemnością bym mu pokazała pewien niekulturalny gest. I mówię to całkowicie poważnie. Jeśli naprawdę istnieje jakiś Bóg i z niewiadomych mi powodów wszystkie dowody tworzy na swoją niekorzyść, a ludzi zamierza strącić do piekła za to, że ośmielili się w niego nie wierzyć to jest zarozumiałym dupkiem. I właśnie dlatego nigdy nie zostanę katoliczką, nawet jeśli kiedyś uwierzę w Boga - oddawanie czci tak antypatycznej postaci ubliżałoby mi.
oj Sharon spokojnie bo nie potępiasz (teoretycznie) postępowanie i myślenia Boga lecz jego pseudo wyznawców np. :) Sharon mądrze mówi, bo trzeba miec dużo dystansu do pewnych spraw. Np. Jakbym z Sharon znał się osobiście i fajnie sobie gadamy o kwiatkach i zwierzątkach, si rozumiemy i mamy wspólne zaiteresowanie, a tu nagle Sharon mówi, że w Boga ne wierzy, to co ja mam się na pięcie odwrócić, bo to nagle inna osoba jest? Mi się zdaje, że nie koniecznie i te łatki religijne, czy ateistyczne nie robią z nas niewiadomo kogo...
Sharon.
Nie chodzi mi o to że Bóg wyśle cię do piekła za czytanie takich czy innych książek.
Upraszczasz.
Chodzi mi o sam fakt tego że czytałaś "księgę szatana".
To jest jak z alkoholizmem.
Nie od razu pijesz denaturat albo spirytus.
Zaczyna się od łagodniejszych trunków(np piwo).
I stopniowo się człowiek uzależnia.
Mówiłaś też że czytałaś Biblię.
Dla porównania.
Czytałaś Biblię ale nie skłoniło cię to ku wierze.
Czytałaś "księgę szatana" a do tego nie wierzysz(to może być właśnie takie twoje pierwsze "piwo").
Nie chodzi mi już o sam fakt twoich poglądów co do wiary.
Od takich książek się zaczyna.
Tak samo jak prawdziwa wiara zaczyna się o rzeczy małych.
A co do wiary to podobno największą sztuczką szatana jest to oby człowiek uwierzył w to że go nie ma.
To jest taki "zbrodniarz".Zależy mu na tym aby jego zbrodnia nie została
wykryta.
Jak każdemu zbrodniarzowi.
Mam pytanko Sharon.
Czy jesteś ateistką od zawsze(od urodzenia) czy kiedyś w przeszłości wierzyłaś w Boga?
A z tym że cię usunąłem z ulubionych to żart(głupi przyznaję).
Newelowsky.
Staram się nigdy nie drwić z ludzi.
Nie miałem na celu wyśmianie kogokolwiek(tym bardziej Sharon).
Jestem zaskoczony poziomem tego dialogu jaki ma miejsce na forum(w tym temacie konkretnie) in plus.
Przesadzasz. Skoro nie uwierzyłam w Boga po lekturze Biblii, nie uwierzyłam też w Szatana po przeczytaniu Księgi Szatana. Wiesz w ogóle dokładnie, jaki temat poruszasz? Księga Szatana to w uproszczeniu po prostu księga ateistów, a jej przesłanie można streścić do słów "Boga nie ma, więc nie martw się i żyj najlepiej jak umiesz". Nie przestraszysz mnie wizjami piekła czy Szatana ukrytego w książkach, który czeka na moje zwątpienie, bo ja w to po prostu nie wierzę. A jako że mam swój rozum, potrafię odgrodzić rzeczy dobre od złych i nie potrzebuję przewodnika, który powie mi, co mam czytać, co myśleć, co jeść.
W Boga kiedyś wierzyłam, na tyle na ile naprawdę wierzy każde dziecko wychowane w katolickiej rodzinie. "Bóg jest, bo tak babcia mówi". Dopiero w okresie dorastania zaczęłam nad tym myśleć, czytać książki, poznawać świat i doszłam do takich a nie innych poglądów.
Droga Sharon.
Piszesz że:
"Dopiero w okresie dorastania zaczęłam nad tym myśleć, czytać książki, poznawać świat i doszłam do takich a nie innych poglądów"
Myślę że twój ateizm to wynik buntu(czytanie książek w okresie dojrzewania).Szukałaś swojej tożsamości.
Twój ateizm jest nieugruntowany.
To tak jakbym ja powiedział że jestem bardzo więżący bo obejrzałem film "Pasja".
Cóż to za wiara co ją po jednym filmie można zdobyć.
Nie obraź się ale podejrzewam że masz zbyt wysokie mniemanie o sobie.
Co by musiało się stać byś uwierzyła w Boga?
Musiałby zejść z nieba i przyjść specjalnie dla ciebie?
Ludzie w Angoli(niedawna pielgrzymka papieża do tego kraju)żyją w niewyobrażalnej nędzy.Mogliby się odwrócić od Boga.
Powiedzieć że go nie ma bo jest u nich bieda i cierpienie.
Tym czasem w tym kraju(jednym z najbiedniejszych) obserwuje się
ciągły wzrost liczby powołań kapłańskich oraz wzrost liczby wiernych.
Dlaczego nie odwracają się od Boga tylko do niego przystępują.
Ich wiara jest dużo bardziej silniejsza niż twoje zwątpienie.
Jeżeli on im wszystko zabrał(próbuje ich wiarę) a oni przychodzą do niego to nie ma cięższej próby jak wojna(która niedawno się zakończyła w tym kraju a trwała 25 lat),głód i śmierć.
Ich wiara jest zahartowana jak stal w ogniu cierpienia.Taka stal jest mocna.
"Księga Szatana to w uproszczeniu po prostu księga ateistów, a jej przesłanie można streścić do słów "Boga nie ma, więc nie martw się i żyj najlepiej jak umiesz"."
Ateiści podobno nie wierzą ani Boga ani w szatna.
Jak więc mogą uważać to za swoją księgą skoro szatana niema?
Przeczysz sama swojej ideologi.
Ja wierzę w Biblię bo wierzę w Boga.
Ty nie wierzysz w samego szatana ale wierzysz w jego księgę i zgadzasz się z tą ideologią która jest tam przedstawiona.
Jak możesz wieżyc w coś co według ciebie jest fikcją?
To tak jakbyś powiedziała że nie wierzysz w to co pisze Joanne Kathleen Rowling ale wierzysz w świat jaki jest przedstawiony w Harrym Potterze.
Myślę ze tak naprawdę twój ateizm to bunt.
Szukanie ideologi.
Myślisz że jesteś wyjątkowa.Że możesz sobie stworzyć dowolną ideologię ,taką jak tobie pasuje.
Tak.
Tylko dokąd cię ona zaprowadzi.
Dla mnie wyjątkowi są ci ludzie tacy jak ci z Angoli.
Ciałem(zmysłami) przeżywają tam piekło a sercami(duchem) sięgają do nieba.
Ty w porównaniu do nich ciałem(zmysłami) masz niebo a sercem(duchem) sięgasz do piekła.
ja jestem katolikiem a sam chętnie przeczytam "księgę szatan", bo jak wspomniała Sharon z dziwnymi przesądami nie ma to nic wspólnego, wiec się trochę zastanawiam co to ma wspólnego z szatanem ;>?
Trochę naprawdę przesadzasz bo my swoje religijne i antyreligijne uniesienia już mamy za sobą i trochę wyluzowaliśmy ;p
Sharon mówi, że posługuje sie rozumem i w niego wierzy, a ty mówiąc jej, że jak przeczyta książke, to wstąpi w nią szatan (czy cos w tym stylu) przyznajesz jej rację czyż nie ? I jak mi się zdaje Sharon ma już swoje lata i nie ma potrzeby buntu (bez obrazu, ale po poziomie wypowiedzi wyglądasz mi na osobę po studiach chociażby )
Nawet w wierze trzeba miec swojego rodzaju sceptycyzm i nie powinno się palić na stosie ateistów... choć ja też w wielu sprawach się z nimi niezgadzam, to zawsze lepszy spokojny dialog niz wzajemne kłótnie :)
pozdrawiam :)
Newelowsky.
Oto fragment wpisu Sharon:
". Dopiero w okresie dorastania zaczęłam nad tym myśleć, czytać książki, poznawać świat i doszłam do takich a nie innych poglądów."
Zwracam uwagę na słowo "DORASTANIA".
Ja natomiast napisałem:
"Myślę że twój ateizm to wynik buntu(czytanie książek w okresie dojrzewania).Szukałaś swojej tożsamości."
Oceniam to w taki sposób.
A ty mi piszesz:
"I jak mi się zdaje Sharon ma już swoje lata i nie ma potrzeby buntu..."
Jak sam widzisz odnosisz się do czegoś czego w ogóle nie poruszamy.
Nie wiem ile ma lat.
Nie jestem jasnowidzem.
Chodziło of fakt kiedy ukształtowała swoje poglądy.I jak pisze Sharon ukształtowała je "w okresie dorastania".
A ty mi piszesz jak w cytacie powyżej.
Nie o tym była mowa.
"Sharon mówi, że posługuje sie rozumem i w niego wierzy, a ty mówiąc jej, że jak przeczyta książke, to wstąpi w nią szatan (czy cos w tym stylu)"
Pokaż mi gdzie tak napisałem?
"Nawet w wierze trzeba miec swojego rodzaju sceptycyzm i nie powinno się palić na stosie ateistów... "
Newelowsky.
Żeby mieć sceptycyzm w wierze trzeba mieć najpierw jakąkolwiek wiarę.
Chyba zauważyłeś że Sharon nie ma żadnej wiary(jest ateistką).
A sceptycyzm w wierze nie to nie negowanie wiary.
Można być sceptycznym co do niektórych cudów czy poglądów kościoła.
Z tym się zgodzę.
Ale negowania wiary która ma 2000 lat to nie sceptycyzm.
"to zawsze lepszy spokojny dialog niz wzajemne kłótnie"
Oczywiście że tak.
Przecież wyraźnie napisałem:
"Choć przyznam że Sharon która dokonała powyższego wpisu jest użytkowniczką której wpisy już miałem okazję przeczytać na innych forach.I w mojej ocenie jest to rozmówczyni która ma(w mojej ocenie)wysoki poziom dyskusji(dlatego pomimo różniących nas zdań mam ją w opcji ulubieni-użytkownicy). "
oraz
"A z tym że cię usunąłem z ulubionych to żart(głupi przyznaję)."
Również pozdrawiam Newelowsky.
A ja myślę, że wiesz o mnie zbyt mało, by trafnie ocenić moje pobudki.
Ateizm wynikiem buntu? Równie dobrze ja mogę stwierdzić, że Twoja wiara to wynik indoktrynacji i nie zastanawiałeś się nad nią ani sekundy swojego życia, ślepo wierząc w to, co Ci wpajali od dzieciństwa. Niemniej nie znam Cię na tyle dobrze, by móc to stwierdzić z pewnością, analogicznie Ty nie masz bladego pojęcia o edukacji, która doprowadziła mnie do ateizmu.
Gdybym stwierdziła, że przestałam wierzyć w Boga pod wpływem złych doświadczeń z przeszłości, powiedziałbyś, że jestem słaba. Gdybym powiedziała, że przestałam wierzyć w Boga, bo tak mnie wychowano, zripostowałbyś, że jestem ślepo podporządkowana rodzinnym wartościom. A gdy powiedziałam, że edukowałam się w tym kierunku, założyłeś, że to przez bunt.
Przestań ludzi wciskać w schematy, bo tak nie wygląda życie. To nie rubryczki do wypełnienia - "przeczytała biblię szatana - trafi do piekła, przeczytała książki Dawkinsa - jest zbuntowana".
Jestem ateistką od 4 lat. Od 6 lat nieprzerwanie zgłębiam ten temat. Mam za sobą ogromną liczbę przeczytanych esejów, książek, badań naukowych. Wdałam się w niezliczoną liczbę dyskusji na temat Boga. Spłaszczanie tego do "jesteś po prostu zbuntowana" paradoksalnie źle świadczy nie o mnie, a o Tobie. Próbujesz dopasować każdą sytuację do Twojego wyobrażenia świata, oceniając ateistów bądź jako niemoralne potwory, bądź zbuntowane dzieciaki.
Około 97% naukowców nie deklaruje wiary w Boga. Są zbuntowani, głupi czy źli? Potrafisz to ocenić?
Twierdzisz, że ateistką zostałam w okresie dorastania, dlatego wiąże się to z buntem. Nie wiem, z jakimi nastolatkami Ty przebywasz, ale naprawdę, nie wszystkie decyzje podjęte między 16 a 20 rokiem życia są tylko przekornym sprzeciwianiem się rodzicom czy społeczeństwu. W tym samym wieku, w którym doszłam do ateizmu, przeprowadziłam się także do ciężko chorej babci, pomimo że kolidowało to z moim życiem towarzyskim. To też był bunt? Też byłam głupią nastolatką? Może mam zbyt wysokie mniemanie o sobie, ale uważam się za osobę odpowiedzialną i nie podejmuję decyzji pochopnie.
Nie znam sytuacji politycznej w Angoli, nie obchodzą mnie pobudki tamtejszej ludności. Mogę się tylko domyślać, że skoro życie mają dostatecznie spaprane, nadzieja na szczęście po śmierci może im przynosić jakąś ulgę.
Chyba nie rozumiesz podstawy Księgi Szatana. Jest to książka pisana przez ateistów, dla ateistów, o ateistach. Nie ma tam ani słowa o Szatanie, jest on SYMBOLEM. Tak, popieram tę ideologię bo głosi ona zachwyt nad życiem, radość z przyziemnych rzeczy, porzucenie trosk. Nie jestem całkowitą zwolenniczką satanizmu, bo niepotrzebne mi rytuały czy ostentacyjne palenia Biblii, by ukazać swoją niewiarę, niemniej księga Szatana, a zwłaszcza jej pierwsza część, to nic innego jak pochwała życia i wykpienie najbardziej bezsensownych dogmatów katolickich.
Parę przykładów:
1 Szatan reprezentuje zaspokojenie żądz zamiast wstrzemięźliwości.
2 Szatan reprezentuje pełnię życia zamiast duchowych mrzonek.
3 Szatan reprezentuje nieskalaną mądrość zamiast obłudnego oszukiwania samego siebie.
4 Szatan reprezentuje przychylność dla tych, którzy na to zasługują, zamiast marnowania miłości na niewdzięczników.
5 Szatan reprezentuje odpowiedzialność w stosunku do odpowiedzialnych zamiast troski o psychicznych wampirów.
6 Szatan reprezentuje opinię, że człowiek jest zwierzęciem, niekiedy lepszym, ale częściej gorszym od czworonogów, z powodu zaś swojego "boskiego - duchowego i intelektualnego rozwoju" stał się najbardziej drapieżnym zwierzęciem ze wszystkich.
7 Nie istnieją niebiosa pełne chwały i piekło, w którym smażą się grzesznicy. Tu i teraz jest dzień naszej męki. Tu i teraz - dzień naszej radości. Tu i teraz - nasza szansa.
Są też parafrazy Biblii:
1 Niech będą błogosławieni prowokujący śmierć, albowiem długie będą ich dni na świecie - niech będą przeklęci ci, którzy spoglądają na lepsze życie poza grobem, albowiem zgubią się w tłumie.
2 Niech będą błogosławieni ci, którzy obalają złudne nadzieje, albowiem oni są prawdziwymi Mesjaszami - niech będą przeklęci czciciele boga, albowiem staną się zarżniętymi owcami.
3 Niech będą błogosławieni ludzie o wszechmocnych umysłach, albowiem ich uniosą wiatry - niech będą przeklęci ci, którzy podają kłamstwa za prawdę, a prawdę za kłamstwa, albowiem budzą obrzydzenie.
Oczywiście postawy satanistyczne są tu przerysowane, ale ostatecznie wszystko sprowadza się do odrzucenia idei Boga i życia własnym życiem.
Proponuję Ci najpierw zapoznanie się z tą książką, bo mam dość dyskusji z kimś, kto nie ma pojęcia, o czym mówi.
Owszem, myślę, że mogę stworzyć ideologię jaka mi pasuje bo to moje życie, kurde. Mam swój rozum, swoje pragnienia, swoją moralność. Ty też tworzysz sobie swoją ideologię, a nawet lepiej, po prostu przejmujesz ideologię kogoś innego.
Sercem sięgam do piekła? Możesz uściślić? Wydaje mi się, że to kolejny przykład tego, jak religia strasznie dzieli ludzi. Jak to kiedyś mądrze powiedział Woody Allen, religia pozwala nam tylko ustalić, z którymi jesteśmy, a których nienawidzimy.
Ech, nie wiem, może przesadziłam z tonem, nie chce mi się tego teraz edytować, by nabrało neutralnego wydźwięku, bo nie ukrywam, nieco się zirytowałam. W każdym razie nie kryj urazy.
Widzę ze ty nie czytasz ze zrozumieniem co ktoś pisze.
Mówisz że przeczytałaś wiele książek.
Cytujesz Woody Allena
Byle książka oraz Woody Allen potrafi zanegować lub określić w jednoznaczny sposób 5000 lat wiary żydowskiej czy 2000 lat wiary chrześcijańskiej?
Dobre.
Wspaniała musi być ta książka.
A Woody Allen to na pewno wyrocznia ostateczna(równa Bogu).
Ja odnoszę się do paro tysięcznej kultury a ty upraszczasz rozmowę o wieczności,o Bogu wszechmogącym do Woody Allena.
Ojciec Pio(dom ulgi w cierpieniu , cuda za jego wstawiennictwem).
Matka Teresa(pomoc ubogim na ogromną skalę).
Jan Paweł 2(upadek komunizmu).
Angola(jeden z biedniejszych krajów świata w którym jest znaczny wzrost powołań kapłańskich oraz wzrost liczby wiernych).
Jeżeli ty potrafisz zanegować ich wiarę,ich cierpienie oraz ich dokonania(po owocach ich poznacie) odwołując się do paru słów Woody Allena to nie ma sensu nasza dyskusja.
W taki prosty i mało wyszukany sposób wszystko zanegujesz.
Mam nadzieję że szatan będzie tak wyrozumiały dla ciebie jak ty dla niego.
W co wątpię bo szatan to zło immanentne.
Weź człowieku zdejmij klapki z oczu, bo to się robi nudne. Ile razy mam Ci tłumaczyć to samo?
Zacytowałam Allena, bo to cholernie inteligentny i uzdolniony artysta i ta akurat wypowiedź była trafna. A Ty dorobiłeś sobie cholerną ideologię, że to moja wielka wyrocznia, autorytet i guru w kwestii wiary.
Nie mówię o jednej książce, mógłbyś bardziej skupić się na tym, co mam Ci do przekazania. W ciągu 6 lat przeczytałam tyle książek naukowych i popularno naukowych na temat powstania świata, ewolucji i ateizmu, że wymienienie ich tytułów byłoby chyba w tym momencie dla mnie niemożliwe. A ty to (po raz kolejny) spłycasz do jednej książki i jednego artysty, którego cenię.
Fakt, że wiara katolicka ma kilka tysięcy lat to jakiś niepodważalny dowód na jej słuszność? Chyba nie muszę Ci przypominać, czemu kościół zawdzięcza taką popularność tej religii.
Owszem, jestem w stanie zanegować dokonania tych osób, bo nie były one ideałami. Nie jestem ślepo w nie zapatrzona, widzę ich wady, ale i zalety. Jan Paweł II zrobił mnóstwo błędów w trakcie swojego pontyfikatu. Ale do Ciebie to nie dotrze, bo jest dla Ciebie nietykalną świętością, co wybacz, ale jest po prostu głupie.
I przestań wyczytywać z moich wypowiedzi bzdur, których nie dość, że nie powiedziałam, to jeszcze nawet w życiu mi przez głowę nie przyszły, bo ta rozmowa się niestety zamienia w jakąś farsę.
I może przedtem nie dotarło, teraz powiem wyraźnie: nie obchodzi mnie Twoja wizja mojej przyszłości po śmierci. Daj sobie spokój ze straszeniem mnie Szatanem, piekłem, wiecznymi mękami, bo coś Twoje chrześcijańskie miłosierdzie się zawiesiło w tym momencie.
Pseudokatolik nie jest wstanie dyskutować. Tolerancja jak powiedział jeden z sekretarzy stanu (Watykanu) to coś wstrętnego. Kościół ma monopol na "PRAWDĘ" zatem wszyscy się mylą. Wierzący patrzy z politowaniem na takich jak my. Dowody - nie liczą się, prawda - nie tylko WIARA. albowiem jak naucza Loyola - katolik ma być trupio posłuszny i jeśli Kośćiół mówi , że coś jest czarne, chociaż jest białe, to jest to czarne.
Nie ma dobra ani zła. Jest tylko doświadczenie tego co daje przyjemność lub ból. Wiara chrześcijańska jest pełna sprzecznośći i błędów, tak jak niezliczone były i są sekty które na nią się złożyły. Dominująca sekta katolicka zniszczyła wszystkie inne, jednocześnie część z nich wchłaniająć i czyniąć swym dorobkiem. Obecna wiara katolicka a co za tym idzie cały kościół zaparł się Jezusa. Bo czysz Paweł nie powiedział 1TYM 4 - "Przyjdą nauczyciele, którzy przyniosą diabelskie nauki i zabronią wchodzić w związki małżeńskie". I przyszli. To że jakieś zło trwa ileś tam lat, nie oznacza, że złem przestaje być.Katolicyzm to wiara wroga Człowiekowi. Bóg daje wolną wolę, a Kościół ją zabiera i zabrania jej używać. Ojciec Pio nikogo nie uzdrowił, to siła woli tych ludzi ich uzdrowiła. Poza tym poczytaj bardzo świerzą wiadomość o tym, żę stygmaty to zawdzięczał kwasowi. Matka Teresa - napisała w listach coś co przeraziło samych hierarchów. Liczni zaś świadkowie twierdzą, żę to co uczynili księża w Kalabrii w domu starców to Matka Teresa przewyższyła ich w horrożę wielokroć bardziej.
Angola - cóż podam Rwandę gdzie księża i zakonnice mordowali Tutsi. Gdzie była ich wiara, miłosierdzie i miłość. Tak oni bardzo kochaja Boga, ale człowieka już nie.
Może twoja interlokutorka nie potrafi zanegować twoich słów, ale ja tak, potrafię i nie wacham się tego czynić. Aby być dobrym człowiekiem niekoniecznie trzeba być wierzącym i kochającym Boga. A już najmniej, jest potrzebna wiara w Kościół Katolicki.
mówicie z takim przekonaniem o sprawach, o których nie macie większego pojęcia, wiec wasze argumenty są co najmniej śmieszne. By w pełni i racjonalnie móc sie o tym wypowiedzieć trzeba by było być w tych wszystkich miejscach, w tym właśnie czasie... Pio nie uzdrowił, a kto to wie? Teresa miała objawienia? a może to choroba psychiczna?
I nawet czy kościół zły czy nie zly, to warto zauwazyć pare prostych, podstawowych spraw, takich jak spowiedź (moim zdaniem dość podstepna, ale potrzeba rzecz, która jesli jest szczera może dużo zdziałać), 10 przykazań (proste jak drut), czy 7 grzechów głównych. Już nawet jeśli to jest zmyslone to stosując sie choć poczęsci do tego będziemy lepsi (moim zdaniem).
Jednak denerwuje mnie, gdy kościół próbuje mieszac sie do prawa... jedank wyznaczanie zasad moralnych jest jak najbardziej na miejscu. Człowiek powinien mieć wolność ale powinien tez wiedziec, co jest dobre, a co złe.
Ja tam nie wiem czy te książki Dawkinsa to cos dobrego, bo po jego filmie mam dziwne uczucie, że koles to jednak jakis tłumok, który mi tłumaczy, że naukowcy wiedzą czemu słońce się kręci wokół słońca, a wszyscy wierzący, to debile, którzy nie myślą i wierzą w kłamstwa Kościoła. Tak dużego worka to ja jeszcze nie widziałem... Dawkins skoro jest naukowcem powinien zrozumieć, że nie mozna zestawiać takich rzeczy jak nauka i wiara... są to rzeczy sprzeczne i niegdy sie ludzie pod takim kątem niedogadają.
W ogóle dyskusja czy kościół zły, czy dobry jest dość bezcelowa, bo to nie zmieni ni jak nas, jedynie możemy dyskutować, co robić by byc lepszym, a nie kto jest lepszy. Dla mnie każdy jakiś film o cudach, czy na dowody na nieistnienie Boga, to czysta propaganda ludzi na tyle słabych, że sami nie do końca wierzą w to co myślą. Jakby ktos wierzy swoim poglądom to by się nie doszukiwał dowodów na istnienie lub nieistnienie czegokolwiek. To jest jakby szukanie usprawiedliwienia swojego wyboru, czyli wiary lub niewiary, któremu towarzyszy straszny niepokój ;>
xhodźmy zyć, a nie przekonujmy się kto tu ma równiej pod sufitem
Kto wierzy w światłość, ujrzy ją, ciemność istnieje tylko dla niewierzących.
Diamond Dallas Page 1987.
Dziwisz się, że ludzie o wyrobionych poglądach są swojej opinii pewni? To chyba logiczne i naturalne, że jeśli utożsamiam się z jakimś nurtem politycznym/filozoficznym/poglądowym to wierzę w jego racje i sądzę, że ten dany, reprezentowany przeze mnie nurt jest tym słusznym. Nie mówię, że na 100% Boga nie ma, ale nie ukrywam, że prawdopodobieństwo jego nieistnienia jest znacznie większe niż to, że gdzieś teraz nade mną wisi. Nie będę więc się miotała między jednym a drugim, skoro jak na dłoni widać, że szansa na jego istnienie jest bardzo mała, żeby nie powiedzieć znikoma. Wobec tego jedynym rozsądnym wyjściem dla mnie jest pozostanie ateistą, chociaż może nie tak radykalnym by twierdzić, że Boga na 100% nie ma.
Kościół bynajmniej nie jest ostoją moralności. Co prawda w obecnych czasach przypisuje sobie te co lepsze zasady moralne, ale prawda jest taka, że funkcjonowały one długo przed wiarą katolicką, co więcej, nieraz w historii się z wiarą katolicką ścierały. Dziesięć przykazań to nie żadna wyrocznia, nie wiem, jak ktoś poza wierzącym może stosować się do "czcij dzień święty" czy "nie pożądaj żadnej rzeczy bliźniego". Jeśli ktoś potrzebuje kościoła, by odróżnić dobro od zła, to jest, przepraszam bardzo, upośledzony emocjonalnie. Zasady tego, co jest słuszne a co nie wpoiła w nas ewolucja i życie stadne. Jeśli komuś trzeba o tym przypominać to coś jest z nim nie tak.
I ponownie wrócę do tego, jak wyznacznikiem moralności może być instytucja, która wymordowała czterdzieści dwa razy więcej osób niż III rzesza.
A ja z kolei filmu Dawkinsa nie widziałam, czytałam chyba wszystkie książki i podziwiam faceta. Zgrabnie potrafi wyjaśnić WSZYSTKO, podczas czytania jego książek ma się wrażenie, że fakt nieistnienia Boga to coś oczywistego. Mistrz Słowa, naprawdę.
dla mnie Dawkins to jakiś komuch, co ładnie umie słowa dobierac, ale zajmuje się jakąś propagandą. A z ty 10 przykazaniami proszę tak się nie oburzaj tylko mówię, że nawet tak proste zasady mogą być porzyteczne dla każdego, a wmocnienie ich potępieniem jest ciekawym zabiegiem, który raczej miał pomóc a nie zaszkodzić. Wszytskie przykazania przecież sa dość praktyczne mające ułatwić życie ludziom. Nawet dzień świety świecić jest dobre, bo pozwala oderwac sie od tego całego zgiełku, od pogoni za pieniądzem i pare dni w roku poświecic na sprawy duchowe i przemyślenia. Nie wiem co w tym złego. Zeby kościół sam się stosował do tych zasad zawsze to nie byłoby tych wszytskich morderstw... ale widać byli w nim LUDZIE, którzy sprawnie umieli zamotać ludźmi (może mieli podobny dar słowa Dawkins ;>? ). Co do morderstw już nie chce znów wspominać o aborcji (widziałaś kiedyś małe nóżki i rączki pociętego płodu?).
Co jeszcze do nauki kościoła Wydaje Ci się, ze wszytskie takie oczywiste ? Poczytaj sobie księgę Koheleta i powiedz mi ile błędów popełniałaś wymienionych w tej księdzę, a przecież takich oczywistych po przeczytaniu? Powiedz przestrzegasz wszytskich zasad moralnych? Moze czasem sobie mówisz "a tam i tak nikt nie widział, wiec to bez róznicy ? KOsciół jest potrzebny, bo nie wszystko sami możemy pojąć, a ludzie po teologii naprawdę osłami nie są.
MIotanie sie miedzy jednym a drugim ;>? Ktoś Ci karze? Ale potrzebujesz dowodu na to, że Boga nie ma tak? A zasatanowiłas się, że od samego początku byłaś na przegranej pozycji? Przecież dobrze widziałaś, że jak już zaczniesz szukać to coś znajdziesz, bo dowodów na istnienie nie ma na pewno, bo jakby było no to żadna wiara. I już po 1 minucie mogłaś by stwierdzić, że koniec jestem ateistką, ale ty potrzebowałaś jakiegoś potwierdzenia, czy to w słowach Dawkinsa, czy w bibli szatana. Kierował Tobą strach, czy zwątpienie w samą siebie, ze jednak może nie taki dobry z Ciebie człowiek. Jeśli ktoś wierzy w Boga to nie jest debilem niemyślącym jak twierdzi Dawkins, po prostu to inna dziedzina niz nauka. Jak koleś może mówić o czymś takim nie rozumiem. Jak mu powiem by wyjaśnił moje paraliże senne i dziwne rzeczy jakie wtedy widzę? Co powie, że to sen na jawie? a co on wie jak tego nie przezył. I tak jest z wiarą w Boga dopiero po śmierci będziemy pewni i tyle, nie ma co do rozstrzygać, czy Jezus to mit czy nie...
Jeśli Dawkins to komuch, który potrafi dobierać ładnie słowa to tym mianem można określić równie dobrze każdego człowieka znającego się na wykładanym temacie.
Nóżek i rączek pociętego płodu nie widziałam, bo z definicji płód rączek i nóżek nie ma, a aborcja to pozbycie się niewykształconych tkanek. Bardziej cierpi krowa w rzeźni niż usunięta komórka.
Ateiści jakoś obchodzą się bez kościoła i pozostają ludzi moralnymi, nieraz nawet bardziej niż wierzący, nie ma więc co uogólniać. I tak ostateczny rozrachunek moralny dokonujemy my sami (nie mówię tu o zaślepionych wiarą fanatykach), ja wolę opierać się na swoim sumieniu i swojej ocenie dobra i zła niż na ocenie jakiejś instytucji. Ale w sumie kościół zawsze propagował tzw. "nie-myślenie", więc nic nowego nie odkryłam.
A Ty pomyślałeś "wiara nie potrzebuje dowodów, po co mam się nad tym zastanawiać, poza tym wierząc w Boga nie muszę się martwić, co po śmierci, to takie wygodne" i zostałeś w minutę teistą.
Spłyciłam? Ty swoją wypowiedź też.
Nie mam pojęcia, jakim cudem potrafisz ocenić, co mną kierowało, ale uwierz na słowo, że się mylisz. Żaden strach mnie nie motywował, przestałam wierzyć bo Bóg najprawdopodobniej nie istnieje. Proste. Nie musisz sobie dorabiać tysiąca bzdurnych teorii.
Masz strasznie skrzywione poglądy dotyczące aborcji. To co piszesz nie ma nic wspólnego z prawdą. Nie będę Cię przekonywał do swoich racji. Po prostu obejrzyj ten film. Mam nadzieje, że Cię uświadomi i nie będziesz opowiadać takich głupot.
http://video.google.com/videoplay?docid=9034583940830370080
oglądałem ten film i powiem, że też nie jest do końca obiektywny (jeżeli moge w ogóle takie słowa użyć). Tez taka mała propaganda, tyle tylko, że chrześcijańska... wiec mały niesmak we mnie wzbudza. Jednak wiele elementów ważnych jest tam przedstawionych.
jak każdy naukowiec jest przyczyna i skutek czyż nie ;>? 7 tygodniowy płód ma niestety nóżki... no ale jeśli założyc ze mozna aborcej robić powiedzmy do 2 tygodnia, no niewątpliwe dużo to zmienia, bo i tak właściwie nic tam nie ma. A jak nie ma może nic nie robić, to nic się nie stanie... ateiści powoli przekraczają cienką granicę miedzy moralnością a wygodą. Nie długo zaczniemy wybijac ludzi po emeryturze, czy upośledzony, lub inwalidów. Przeciez to nielogiczne ich trzymać, bo są bezużyteczni. Przedstawie Ci miliony dowodów, że się mylę, podobnie jak Dawkins, który jest komuchem jak robi takie filmy jak "root of all evil". NIe wiedziałem się czy śmiać czy płakać, jak mówi, że ludzie na pielgrzymkach to zombii z plecakami z bombami. Jak koleś może się na temacie duchowym znać jak bada wyłącznie sprawy materialne? dałem dobry przykład z mojego życia przecież, a tam mi koleś na siłe by próbował coś wyjasnić, na czym sie kompletnie nie zna. Czy by tak nie było?
A wcale nie spłyciłaś :) Po co mam się martwic co po śmierci? Ważne by tu byc dobrym i nikomu nie zawadzać, by dać szanse żyć, nawet takim nie rozwiniętym komórkom jak płod, który jednak będzie człowiekiem kiedyś. Może to będzie mąż twojej córki? a może jej morderca. NIeistotne ważne by nie dać sie przekonaniu, że ja najważniejszy jestem i chce żyć tak jak mi się podoba.
Widzisz moje ocenianie cie zdenerwowało? a Dawkins czy nie ocenia? Zrobiłem jak on wybadałem przyczynę i pokazałem skutki? Czy mogłem się mylić? owszem, ale mogłem mieć racje również. Nie dojdę do tego puki ty sama tego nie zrozumiesz, bo czy logiczne jest myślenie "szukam tego bo tak mi się chce i nie wiem czemu dokładnie...". Bo czy nie wygodne jest nieistnienie Boga? Jak tak mało Cie to obchodzi i jest takie proste to po co przez 6 lat nad tym myśleć? Jakbym myślał tyle czasu czy mikołaj jest. Jak chcesz mi wmówić, że robiłaś to z zainteresowanie to nie uwierzę, bo zbytnio emocjonalnie do tego podchodzisz...
"Niemy krzyk", prawdziwa wyrocznia. Tak samo wiarygodne, jak Wikipedia, o ile nie mniej :D
Nie rozumiem tego upodobania ludzi chcących zakazać aborcji do argumentu "do czego to prowadzi". Aż tak nisko cenisz sobie ludzki rozum, że myślisz, iż jeśli pozwolimy na usunięcie grupki tkanek, jutro będziemy gwałcić trupy staruszek na ulicy? Trochę wiary w człowieka. Holandia do aborcji nic nie ma, a jest jednym z najlepiej rozwiniętych krajów na świecie. I bynajmniej nie wysyła żołnierzy z karabinami do likwidowania osób, które przekroczyły 50 rok życia.
Dawkins ma takie samo prawo do wyrażania swojego zdania jak Ty. Jest naukowcem, biologiem, szanowanym profesorem, a do tego interesuje go religia. Skoro ma potrzebę o tym mówić, niech mówi, ja go za to szanuję. Zresztą Dawkins przynajmniej dopuszcza do siebie myśl, że może się mylić, za to jego przeciwnik z drugiej strony barykady, którym w tym wypadku będzie papież, już nie. Nie powiesz mi, że to Richard jest tu większym fundamentalistą.
A ja chcę żyć, jak mi się podoba, bo, niespodzianka, na tym polega życie. Nie na umartwianiu się, ascezie, ale na cieszeniu się życiem. Oczywiście nie krzywdząc innych po drodze, ale pozwalając kobiecie na decydowanie o własnym ciele bynajmniej nikomu nic nie robię.
To jest właśnie jedna z rzeczy, które nieodmiennie wywołują u mnie irytację. Straszna, nieodparta potrzeba do, za przeproszeniem, wpieprzania się wierzących do cudzego życia. Nie popierasz aborcji? I dobrze, ale daj kurde kobiecie samej zdecydować, bo nie Ty będziesz to dziecko nosił, nie będziesz za nie płacił, nie będziesz marnował na nie życia. Dobrze się mówi, gdy samemu się nie jest i nie będzie w takiej sytuacji, gorzej jest być na miejscu takiej dziewczyny/kobiety.
Nigdy nie powiedziałam, że istnienie lub nie Boga mnie nie obchodzi. Myślałam o tym przez 6 lat, myślę nadal i będę myśleć dalej, bo jest to dla mnie temat ważny. Lubię, ba, kocham dużo wiedzieć, czytać, poznawać nowe rzeczy. A jeśli przy okazji mogę utwierdzać się w swoich przekonaniach to chyba dobrze?
A podejście emocjonalne mam nie tylko do ateizmu, ale do wszystkich tematów. Tak samo będę dyskutować o aborcji, eutanazji czy prawach homoseksualistów. Taką po prostu mam naturę.
Mam pytanie do ateistów. Czemu chcecie zabijać nienarodzone dzieci? W czym wam przeszkadza takie dziecko. Według mnie, takie myślenie jest śmieszne: zabijmy go bo to jeszcze nie jest człowiek, a później może być już za późno. Aborcja jest najbardziej hańbiącym czynem, na jaki się ludzkość zdobyła. Żyjesz i jest Ci dobrze więc dlaczego zabraniasz tego samego innym. Prawo do życia jest fundamentalnym prawem człowieka i nikt, bez względu na poglądy jakie posiada, nie powinien go kwestionować. Według Ciebie nienarodzony płód nie jest jeszcze człowiekiem. Ciekaw jestem, czy tak samo byś myślała, gdyby to o Ciebie chodziło. Każdy z nas, był kiedyś w takiej samej sytuacji, w jakiej znajdują się teraz nienarodzone dzieci. My przeszliśmy przez ten etap, pozwólmy i innym przez to przejść i się rozwijać. Płud jest jednym z etapów rozwoju człowieka, przez, który każdy przechodzi. Ciekaw jestem jestem jak byś się czuła, gdybyś dowiedziała się od swej mamy, że mogła Cię usunąć ponieważ np. były podejrzenia, że płód jest uszkodzony, a nie zrobiła tego ponieważ była wierząca. Pewnie dziękowała byś, że Cię urodziła. To nie uczucia, ani rozum, ani intelekt, ani świadomość świadczą o człowieczeństwie tylko godność, którą posiada od samego początku, czyli od momentu zapłodnienia.
"Żyjesz i jest Ci dobrze więc dlaczego zabraniasz tego samego innym."
Właśnie. A teraz popatrzmy w szerszym kontekście: "żyjesz, jest Ci dobrze, możesz sam decydować o sobie, swoich poglądach i swoim ciele. Dlaczego więc zabraniasz tego samego innym?".
Widzisz, tu nie chodzi o miłość ateistów do aborcji czy chorą chęć do usuwania płodów. Chodzi o to, że nie można kobiecie powiedzieć "słuchaj, gówno mnie obchodzi twoje życie, masz urodzić to dziecko, choćbyście oboje mieli żyć w nędzy, choćbyście mieli być nieszczęśliwi, bo ja tak mówię, bo tak mówi moja religia". Jeśli kobieta czuje się na siłach urodzić to dziecko, przetrzymać ciążę, poród i je wychować to brawa dla niej. Ale jeśli nie, nie decydujmy za nią. Nie jesteście Bogiem. Jeśli ten ma ją osądzić po śmierci to to zrobi, jeśli nie to i tak to nic nie zmieni. Nie bawcie się w sędziów na ziemi, bo nigdy nie staniecie przed takim problemem i nie będziecie wiedzieć, ile kosztuje podjęcie decyzji w takiej sprawie.
P. S. Nie pisz głupot. Nikt nie kazuje kobiecie wychowywać i żywić tego dziecka, przecież może go oddać. Myślenie ateistów: mój brzuch - moja własność jest śmieszne i przypomina mi myślenie niektórych mężów: moja żona - moja własność i mogę z nią zrobić co chcę.
Aha, czyli problem rozwiązany, bo przecież oddanie do adopcji likwiduje automatycznie całą resztę problemów, na czele z utrzymaniem ciąży, prawie rocznym wykluczeniem z życia społecznego, kariery, a nieraz i życia rodzinnego, poród, ryzyko związane z porodem i fakt, że oddane do adopcji dziecko może za kilkanaście lat próbować nas odszukać, gdy my już na nowo ułożymy sobie życie. No i jeszcze żywot z łatką "wyrodna matka". Ale oczywiście to żaden problem, każda kobieta marzy o takim losie.
Porównywanie żony do płodu staje się bezsensowne z chwilą gdy uświadomimy sobie, że pod jednym pojęciem kryje się żywa, myśląca, czująca istota, a pod drugim kupka tkanek, nie mających nawet pojęcia o tym, że istnieją.
I znowu wracam do pytania - czemu tak usilnie chcesz, by wszyscy żyli zgodnie z Twoimi wytycznymi? Mam wrażenie, że jesteś mężczyzną, więc zapewne fajnie się rozkazuje (próbuje rozkazywać) kobietom, mając świadomość, że nigdy nie staniesz przed tragedią, które je spotkała.
a pomyślała ta mądra matka podczas stosunku jak on może się skonczyć? czym jest rok w porównaniu z całym życiem tego dziecka. Juz mi nie powiesz, że tak zaślepiona jesteś? Chyba, że chodzi o wyrzuty sumienia w związku z oddaniem dziecka gdzies tam? a no zabicie go jest już lepsze. A jak mi będzie przeszkadzać twoja matka w życiu to mogę ją zabić? Może ona mi przeszkadza w pełni cieszyć się zyciem? Morderstwo to morderstwo. Nazywanie dziecka tkankami nic da, no chyba że uspokoi nasza sumienie. CZesto sami sobie gotujemy taki straszny los o jakim mówisz... a patrz wystarczyło by żyła z tak prostymi zasadami kościoła w kwestii spraw moralnych i by tak nie było... ale przecież to jest oczywiste. Dlaczego jako osoba kierująca się rozumem nie pozwalasz by tak logiczne argumenty do Ciebie doszły? Wiem że nic nie jest proste, ale nie można żyć w tak prosty sposób... mężczyzna czasem nie jest bezmózgą, nieczułą masą, gdy jego dziewczyna zachodzi w ciąże. Wiesz co noworodki też nie myślą i nie czują, a co dopiero wcześniaki. Może wprowadźmy prawo, że jak nam narodzone dziecko się nie spodoba to będziemy mogli je zabić (a może dadzą nam nawet wybór w jaki sposób).
Jeśli głupota niedouczonych dzieci ma być usprawiedliwieniem zabójstwa "kupy tkanek" to coś tu nie gra z tą całą moralnością i życiem nie przeszkadzając innym.
Czemu nic nie powiesz na temat, który poruszam któryś raz, czyli to że Dawkins na istocie religii w ogóle się nie zna? Jakby matematyk mówił o psychologii. Koleś trochę cienki w tych swoich rozważaniach, a przede wszystkim za wysoko się ceni.
A bo dzieci się tylko podczas dobrowolnego stosunku rodzą? Gwałty oczywiście też wykluczymy, bo nam statystyki psują.
Kolejny raz, zabicie mojej matki nie równa się zabiciu płodu, bo moja matka czuje. Niespodzianka.
Zresztą z mojej argumentacji bardziej by wynikało, że moja matka ma prawo decydować za siebie, ergo może się sama zabić.
Morderstwo to pozbawienie życia istoty żyjącej. A nazywanie płodu człowiekiem nic nie da, no chyba że pozwoli nam wywołać wyrzuty sumienia u rozmówcy i zręcznie nim manipulować.
Od kiedy noworodki nie czują?
Dawkins zna się na istocie religii w takim samym stopni co ja i Ty. Trzeba jakieś specjalne studia kończyć, żeby móc się wypowiadać na te tematy?
Wysoko się ceni, bo coś w życiu osiągnął i ma ugruntowaną pozycję w społeczeństwie. Nie widzę tu powodu, by mu coś wypominać w związku z tym.
Ta "kupa tkanek" jest człowiekiem. Nie wiem czy wiesz, ale płód od 7 tygodnia ciąży niczym nie różni się od dorosłego człowieka. Jest tylko jego miniaturką. To, że taki człowiek nic nie czuje, nie myśli nie oznacza, że można go zabić. Takie myślenie jest śmieszne, bo przecież znane są w współczesnym świecie metody szybkiego i bezbolesnego zabijania i według Ciebie w ten sposób można by zabijać ludzi? Przecież też nic nie poczują, a jak komuś przeszkadzają można by ich usunąć i problem z głowy. Piszesz o trudnościach z jakimi osoba w ciąży musi się borykać, że aborcja mogłaby być sposobem na uniknięcie nich. Nie wiem dla czego nie zauważyłaś, że kobiety dokonujące aborcji mają potem wielkie wyrzuty sumienia. Przez całe życie muszą żyć z tą świadomością. Często są one do aborcji zmuszane przez środowisko, w którym żyją (chłopaków, rodziców itp.).Aborcja niczego nie jest w stanie rozwiązać.
Ta kupka tkanek jest kupką tkanek. Człowiekiem się staje w chwili porodu.
Nie chodzi mi tylko o fakt, że nie czuje. Chodzi mi o brak świadomości swojego istnienia, brak statusu istoty ludzkiej, brak wykształconych narządów, brak mózgu i systemu nerwowego i fakt, że nie jest w stanie przeżyć poza organizmem żywiciela, w tym przypadku matki. Słowem: rozchodzi się o to, że w chwili dokonania aborcji zarodek nie jest człowiekiem.
W 7 tygodniu miniaturka człowieka? Chyba jakiegoś mutanta.
Istotę ludzką zaczyna przypominać w 13 tygodniu ciąży, jeśli już skupiamy się na takich detalach.
Hm, czyli kobieta ma problemy ze swoją psychiką po usunięciu aborcji, ale po zmuszeniu jej do porodu niechcianego dziecka już nie. Fajna logika. I kompletnie nie naciągana. Naprawdę.
Jeśli rodzice zmuszają córkę do usunięcia ciąży to źle. Jeśli państwo zmusza ją do urodzenia dziecka to dobrze. Tak? A nie potrafisz zadać sobie pytania, po co w ogóle zmuszać?
To nie uczucia, ani rozum, ani intelekt, ani świadomość świadczą o człowieczeństwie tylko godność, którą posiada od samego początku, czyli od momentu zapłodnienia.
Dlaczego tak kłamiesz mówiąc, że płód nie ma wykształconych narządów wewnętrznych. To według Ciebie nagle podczas porodu noworodkowi wykształcają się narządy wewnętrzne: serce, mózg, płuca, nerki itp. Chyba nie oglądałaś filmu, który tu zamieściłem, bo gdybyś go obejrzała nie opowiadałabyś takich głupot. Dziecko od 7 tygodnia przypomina już dorosłego człowieka: ma nogi, ręce, palce, głowę, ręce. i jak mogłabyś zauważyć na filmie mocno reaguje na próbę usunięcia go więc posiada świadomość istnienia i potrafi reagować na to co się dzieje w jego otoczeniu. Nie pisz więc, że jest to tylko "kupa tkanek", bo to jest nieprawda. W ten sposób próbujesz tylko zagłuszyć swoje sumienie. Nie interesują mnie Twoje wyrzuty sumienia, chcę żebyś tylko nie kłamała na tym forum.
Jeżeli według Ciebie płód nie jest człowiekiem (chociaż wygląda jak człowiek), to skąd u kobiet poczucie winy i wyrzuty sumienia. Tylko nie pisz, że jest to wina społeczeństwa, bo rzadko kiedy społeczeństwo w takich sytuacjach obwinia kobiety.
Skoro masz takie problemy z kłamstwem, powinieneś skasować swoje posty :)
Powiedziałam, nie powołuj się na ten żałosny film, bo w nim tyle prawdy co w Smerfach i jest świetnym przykładem fałszerstwa medycznego.
Zarodek ma godność człowieka? Godność można nabyć w drodze dostosowywania się do społeczeństwa, nie z samej racji bycia KUPKĄ TKANEK. Człowiek jest człowiekiem od momentu posiadania świadomości i wykształconych narządów.
Nie wiem, gdzie nauczali Cię (o ile nauczali) podstaw anatomii człowieka, ale termin "wykształcone narządy" rozumieją nawet nastolatkowie. I bynajmniej nie oznacza on magicznego pojawienia się ich nie wiadomo skąd.
Nie próbuję zagłuszyć swojego sumienia, bo nie mam takiej potrzeby. To Ty niepotrzebnie próbujesz usprawiedliwić się swoje wpierdzielanie się do życia innych nazywaniem KUPKI TKANEK człowiekiem.
Gdybyś nie potrafił tego wywnioskować z mojej wypowiedzi, nie przestanę zarodka nazywać kupką tkanek dopóki nie dasz mi konkretnych, medycznych dowodów, że nią nie jest. Nieopartych na dwudziestoletnim, całkowicie mijającym się z prawdą filmie.
Przykro mi, ale poziom Twojej argumentacji mnie przerasta. Kobieta ma poczucie winy po dokonaniu aborcji, więc płód jest człowiekiem. Genialne.
Ja mam poczucie winy po zjedzeniu wieprzowiny. Ergo świnia jest człowiekiem?
Poczucie winy bierze się głównie z instynktu macierzyńskiego, wychowania, wyznawanej religii.
Życie jest najpiękniejszym darem Boga.
Dlatego z tak wielkim bólem patrzymy na to, co dzieje się w wielu miejscach świata: życie jest umyślnie niszczone przez wojnę, przemoc, aborcję. A przecież zostaliśmy stworzeni przez Boga do wyższych rzeczy - by kochać i być kochanymi.
Diamond Dallas Page 1987.
Miarą cywilizacji - miarą uniwersalną, ponadczasową, obejmującą wszystkie kultury - jest jej stosunek do życia. Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych, zasługuje na miano barbarzyńskiej. Choćby nawet miała wielkie osiągnięcia gospodarcze, techniczne, artystyczne oraz naukowe.
Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?
Pora, aby dorośli ludzie podjęli odpowiedzialność za swoje działania i przekazali młodzieży właściwą postawę. Akt rodzicielski nie jest, nie ma być traktowany jak zabawa, nosi w sobie wielką odpowiedzialność za życie ludzkie. A miłość ludzka ma przynosić szczęście - i może to uczynić! Macierzyństwo jest dla kobiety pełnią kobiecości, ma być radością, a nie KLĘSKĄ !!!
Diamond Dallas Page 1987.
Jaka piękna grafomania. Napisz coś o powołaniu księży mordujących starców w Kalabrii, a le poc co szukać tak daleko ochronki katolickie, hospicja i Caritasy w Polsce tam dopiero jest horror. Znajdziesz wyznania osób które w szoku oglądały bestialstwa personelu nad konającymi dziećmi i starcami (lekarze, pielęgniarki, pensjonariusze którzy zbiegli, za wiele jest świadków tych niegodziwości. Napisz jakiś grafomański kawałek o tym. Możę nagroda w niebie czeka, trzeba pomóc im skończyć. Tak się trzęsiecie nad płodami, ale wyrób gotowy to macie w pogardzie.
Sharon coś patrze odpowiadasz tylko na wygodniejsze elementy wypowiedzi. Czy człowieka robi z niego to jak wygląda. A jak będę zdeformowany t nie jestem już człowiekiem? Jak nie moge poczuć bólu to można mnie zabić? Dla kościoła stosunek miedzy kobieta, a męzczyzną jest czymś ważnym i według jego trzeba to szanować. A tu mamy myślenie zrobię co chce i tak potem usunę. Kurde to moralność? Głupota i nie myślenie co najmniej. Sex to nic przyjemność, a jednak może spieprzyć życie. I to wcale nie płód, a wcześniejsze durne postępowanie. Takie małe klapeczki na oczach co? Nic, a jednak poczekamy 9 miesięcy kurde człowiek...
Noworodek to kupa tkanek, no zapewne nie czuje, no tak, jej, a jak urodzę bez możliwości odczuwania (a jest taka choroba) to co? Kupa tkanek, bo nie myśli. Noworodek tez nie myśli, tym bardziej 6 miesięczne dziecko. Ale zaraz to wygląda prawie jak człowiek... może jego już zabić się nie powinno? Lepiej zrobić to wcześniej jak się jeszcze wszystko nie do końca wykształci, ah jakie to sprytne. Jak kobieta cierpi po aborcji to dobrze, przynajmniej wie co zrobiła. A jak nie ? to co 2 , 3 raz potem 5 i nawet nie wie z kim. Są i tacy ludzie. Przyznaj aborcję się robi najczęściej dla wygody, bo rodzicę się dowiedzą, ze szkoły mnie wyrzucą, chłopak rzuci. A dlaczego? Bo jestem w ciąży? Nie bo się ruchałaś jak miałas 16 lat z Bóg wie z kim i gówno zastanawiając się nad konsekwencjami. Słyszałem wypowiedź kobiety co usunęła dziecko bo by przeszkadzało jej w prowadzeniu firmy...
Film ten o aborcji nie jest mniej żałosny niż Dawkins, bo jak uczony człowiek wiarę w Boga może nazwać ciemnotą. Przecież drug naukowiec może mu pokazać równie dobitnie, że wiara w Boga jest jak najbardziej logiczna. Dziwi mnie, że taki uczony człowiek tego nie wie. A może koles nie jest taki głupi i wie, że taki temat dobrze się sprzeda ;)
mordujmy wszytskie zarodki toż to nie ludzi i nic się nie stanie... aj ale poród magiczna granica, ale jakas nie logiczna... a co jak jest wcześniak? 6 miesiąc, to jeszcze przez 3 miesiące możemy go zabić. Takie troche nie logiczne jak na osobe kierującą sie umysłem, a wierzy w symbole.