Widząc hasło 'film wojenny' spodziewam się wybuchów, walki, krwi, a nie słodkiej miłosnej historii. Pierwsza część to w ogóle porażka... Moim zamiarem nie było oglądanie komedii romantycznej. Na szczęście później to wszystko zmierza w tym właściwym kierunku i prawie do samego końca mówi o tym, o czym powinno.
Za nic jednak nie przedstawia to prawdziwego obrazu wojny, zupełnie czegoś innego się spodziewałem. Czuć w powietrzu unoszącą się propagandę proamerykańską - z jednej strony nie ma się co dziwić, z drugiej jednak chwilami aż oczy bolą. Cała ta historia miłosna tak piękna, tak cukierkowa, że o ludzie... I oczywiście musi się wspaniale kończyć, bo jakżeby inaczej.
To nie tak, że film ma jedynie minusy - ogólnie nie ogląda się go źle, są dobre sceny, choćby samo ostrzelanie Pearl Harbor pokazane całkiem dobrze. No i piękna Kate Beckinsale... Można oglądnąć, ale nie ma się co spodziewać cudów, o.