*Choć nie uważam abym gdzieś wyjawił za dużo dla osób, które nie widziały tego filmu to fragmenty, do których mam wątpliwości umieściłem w nawiasie kwadratowym.
Większość filmów, jakie widziałem w całości lub przelotem z gatunku romansów uznałem za mdłe, nieprzekonujące oraz zwyczajnie nudne. Nie chodzi mi tu o filmy gdzie jest wątek miłosny nawet, jeśli ważny (tu jest dużo dobrych), lecz o filmy skupione na miłości, szczególnie tej romantycznej. Ten film, pomimo iż skoncentrowany jest na miłości i tu powiązanej z wyzwoleniem po prostu mnie zachwycił. Film naprawdę potrafi zainteresować i wzruszyć. Klimat filmu jest porażający. Może nie uroniłem łzy jak na Fortepianie, ale zadziałał na moich emocjach.
Cudowne zdjęcia i dobry montaż, dopasowana muzyka i aktorstwo, które stoi na naprawdę wysokim poziomie. Także poczyści dzięki aktorstwu wszystkie postacie, choć prawie nigdy nie mówią, co myślą i hamują okazywanie uczuć są bardzo wyraziste (większość emocji i cech charakteru postaci można rozpoznać po idealnej grze ciała, subtelnej mimice twarzy no i te oczy). [Oczywiście główna para świeci najjaśniej i czuje się to napięcie w nich i miedzy nimi. Ale reszta postaci, pomimo iż stereotypowych i przerysowanych (lub dzięki temu) przyciąga uwagę w należytym stopniu i dobrze tworzy wyśmienite, obrazowe otoczenie. scenografia i naturalne otoczenie też jest dobrze dobrane.] Klimat XIX-wiecznej Anglii jest niemal magiczny.
Sama historia, choć dość naiwna to wciągająca i dobrze zbudowana. [W filmie od początku jest dużo niedomówień a historia coraz bardziej się rozwija i to w dwie strony, bo im bliżej jest jej zakończenia tym więcej wiadomo o wydarzeniach z przeszłości. Mimo że koniec jest do przewidzenia to wciąż pojawiają się jakieś przeciwności i człowiek (ja przynajmniej) obawia się, że coś się potoczy nie tak. To jak powoli wyzwalają się bohaterowie jest cudowne.]
Jak dla mnie jeden z lepszych filmów o miłości a może najlepszy z filmów o takiej romantycznej i naiwnej.
Pozdrawiam.