Pamiętacie jak Pussycat chciała zrobić Cliffowi dobrze a on powiedział coś w stylu że ona na pewno mu nie zmarnuje życia? Cóż, ja myślę że się jej udało. Jakim cudem? Sprzedała mu ona papierosa nasączonego kwasem, a on go wypalił akurat przed masakrą u Daltona. Oczywiście, Cliff przeżył, ale przecież w szpitalu policja każe mu zrobić testy na narkotyki i alkohol we krwi. Obawiam się, że Cliff jednak wyląduję w więzieniu za posiadanie chociaż nie jest to pokazane. Co o tym myślicie?
witaj nie sądzę że pójdzie siedzieć tym bardziej że się bronił w stanach tak jest jak wchodzisz na prywatną posesję bronisz ok był u daltona Ale bronili się A to że był pod wpływem Ale nie sprzedawał
Nie dorabiaj ideologii że ja dorabiam ideologie ;) Po prostu dziele się przemyśleniami po filmie
"Po prostu dziele się przemyśleniami po filmie" ... dorabiając ideologię tam, gdzie jej nie ma ;)
Szkoda, że tak to widzisz. Jeszcze bardziej szkoda, że po prostu odbijasz piłeczkę bez żadnych argumentów. Mogłabyś mi wyjaśnić w jaki sposób dorabiam tu ideologię? Chcę tylko podyskutować na temat o którym jeszcze nie widziałem nigdzie wątku, a nie przekonywać na siłę innych jaki to ten film nie jest dobry
To nie Pussycat sprzedała mu ten papieros. Reszta wpisu więc nie ma kompletnie sensu, to o czym tu rozmawiać?
OP ma rację, ja też pamiętam, że to Pussycat sprzedała.
Co do głównego wątku, to ciekawe spostrzeżenie. Chociaż ja bym nie powiedziała, że to aż zrujnowanie życia, ale faktycznie mogła mu pomóc pójść do paki za narkotyki.
To nie była ona. Wróciłem 2h temu z filmu. Podczas tej sceny specjalnie zwróciłem uwagę czy to ona.
Po pierwsze to nie Pussycat sprzedała mu papierosa nasączonego kwasem. Po drugie kwas nie wychodzi w żadnych testach narkotykowych. Get your shit together.