Sam obraz jest świetny. Czuć w nim klimat poprzednich filmów Tarantino. Ja to lubię. Poza tym ciekawe lata w USA, które mnie osobiście interesują. Ale cała historia do zakończenia jakby przydługa. Po scenie końcowej pomyślałem sobie "ojezu, tyle tu przesiedziałem żeby zobaczyć takie zakończenie?"
Ale może tu jest pies pogrzebany...? Widz wczuwa się w historię każdej z tych osób, a pokazana jest ona z ogromnymi szczegółami, trochę jakby wie co się i tak wydarzy, trochę się przynudza, a tu beng zakończenie z zaskoczeniem! Może o to chodziło...
Fajna rola Brada, tylko ciut gorsza rola Leona. Film na plus.