Jeszcze dwadzieścia minut przed końcem miałem dać 8 bo przecież Tarantino to po prostu mistrz, a i obsada wyborna. Cały czas jednak miałem jakiś niedosyt. Film się jednak skończył z piorunującym przytupem, a ja jestem w lekkim szoku. Chyba dam 10. Chociaż mistrzowski warsztat Tarantino moim zdaniem ani przez moment nie podlegał dyskusji to jednak miałem wątpliwości czy "Once Upon..." dorówna wielkim poprzednikom. Obawy zupełnie płonne. Mistrzostwo świata!