+ Finałowa scena - po debilnej w Hateful 8 i irytującej w Django miałem najgorsze przypuszczenia, ale było super
+ Brad Pitt - rewelacja, dla mnie gasił zupełnie Leo, świetny bohater, świetne aktorstwo
+ Margot Robbie - nie wiem, jak patrzą na nią kobiety, ale dla mnie ona jest po prostu zjawiskowa, rozświetla ekran. Uważam, że aktorsko też zaprezentowała dużo, nie ma drugiej aktorki aktywnej, która dorównuje jej urodą i charyzmą
+ Pussycat - bardziej jako bohaterka/wątek
+ Al Pacino - nie było go wiele, ale bardzo fajny epizod, pokazał dla mnie więcej niż np. Damien Lewis w swoim cameo
- Dało się jednak trochę krócej
- Wybory muzyczne dość oczywiste, nie zostanę po tym filmie z soundtrackiem jak po Pulp Fiction, Kill Bill czy Death Proof
- Film rzeczywiście jest o niczym, raczej portretem epoki niż jakąkolwiek fabułą. Mi to nie przeszkadzało, ale niektórym mogło
Ogólnie, w mojej opinii, o dwie klasy lepszy od Django, poziom mniej więcej Inglorious Basterds, dobry powrót do wysokiego poziomu, wciąż nie jest to Pulp Fiction ani Kill Bill, ale poza tym czołówka (tak, oglądałem Rezerwowe Psy, nie zachwyciłem się).