ale jednak rozczarowanie. Miły dla oka film, czy to dla facetów w postaci MArgot czy to dla Pań w postaci Brada, wspaniała scenografia i ... i właśnie nic, nic nie łączy tych postaci, zero chemii, kolejna wydmuszka którą trawimy by na sam koniec seansu dostać wymiot typowego krwawego Tarantino którego kochamy za kicz i dystans... szkoda zapowiadało się świetnie.