Czy kino upadło aż tak nisko? Przecież ta "książka" to nic innego jak spisanie fantazji erotycznych o sado-maso. Wystarczy obejrzeć pornol, by przeżyć "głębię" zawartą w tym steku makulatury. Mam szczerą nadzieję, że projekt nie wejdzie w życie.
Przecież nikt Ciebie nie zmusi do oglądnięcia filmu... Jak nie chcesz oglądać, to Twoja sprawa. Proste.
Normalnie bym się z tobą zgodziła, ale nie w tym wypadku. W tym opowiadaniu w ogóle nie ma fabuły, postacie nawet nie są jednowymiarowe, wszystko było napisane wtórnym i prostackim stylem, Zmierzchbył już katorgą, to jest czymś co nigdy nie powinno uzyskać światła dziennego, a przynajmniej powinno zostać w strefie blogasków, które winny być analizowane i wyśmiewane.
Nie powinno się tego czegos ekranizować, bo to nie ma w sobie nic, NIC. A ludziom którzy chcieliby zobaczyć tego typu akcję, no to powiem "Seriously, RED Tube people! Go watch Red Tube"
Zwróć uwagę na to ile wytwórnia zarobiła na takim chłamie jak 'Zmierzch'. Możesz narzekać, mówić 'Nie podoba mi się', ale to chyba oczywiste, że to czcze gadanie. Bo sorry, ale ekranizacja takiego 'hitu' da im tyle kasy, że na kilku wybrednych krytyków nawet uwagi nie zwrócą. Na RedTube nie zarobią.
Ale jaki aktor(który ma wzięcie) zawali sobie karierę. Ciekawe kto by się pisał na to by samego siebie zdegradować do roli wysokobudżetowego pornola. Moim zdaniem ekranizowanie takich rzeczy absolutnie mija się z celem. Może i czcze gadanie, ale korzystając z praw uzytkowników, chciałam wyrazić moją szczera nadzieję, że to coś nigdy nie wejdzie w życie.
Film zazwyczaj zawiera jakąś historie poprzez którą chce coś przekazać. A 50 shades of Grey, zostało spisane tylko i wyłącznie po to by by dać upust erotycznym wyobrażeniom- tu nie ma historii, tu nie ma wędrówki bohatera przez film, tu nie ma zmian, ani kierunku w którym historia ma zmierzać. bo każda historia ma zmierzać do jakiegoś celu, który ma ją dopełnić. Każdy kto przeczytał w swoim życiu dostateczną ilość książek takie podstawy zna. Ja osobiście nie widzę tego czegoś na ekranie kina.
A sam fakt, że to coś zostało opublikowane i stało się bestsellerem sprawiło, że tracę wiarę w ludzkość. Na szczeście u nas tego nie ma, bo opinie czytelników, tez często i gęsto nie pozostawiają suchej nitki na "wytforze" E.L.Jones. Kolejna grafomanka co odniosła sukces. Brawo. Chyba swoje wypociny tez wyślę do USA., skoro to takie proste wydać tam książke.
W Polsce to też nie jest trudne. Popatrz na Felicjańską. Wydała 'polską odpowiedz' na 50 twarzy. Nie wiem czy zarobiła na tym czy nie, ale ilczy się, że wydała. A tak w ogole to jest wiele bezmózgich filmów. Ale to dobrze. Sama przeczytałam wiele książek o różnej tematyce, bo jakby nie było, trzeba poszerzać horyzonty. Lubię czasem się oderwać o trochę się odmóżdżyć :) to samo z reszty dotyczy seriali.
Dużym błędem społeczeństwa jest nastawianie się na jakiś film. Mało jest filmów na podstawie książki, które są naprawdę dobre. Idziesz do kina, ciesząc się i wydając te 30 zl z pewnością, że film będzie taki jaki oczekujesz. A tu lipa... Wychodzisz z kina i żałujesz wydanych pieniędzy. 50 twarzy może nie jest ambitny, ale nieźle odmóżdża :)
Sęk w tym, że Książki nie powinny odmóżdżać, książka ma być pracą intelektualną. Dlatego jestem oburzona, że grafomanki publikują takie bzdury. To są materiały na blogaski NIE na książkę. Są książki lekkie, są książki o trudnych tematykach, ale to co reprezentuje Zmierzch, 50 twarzy grey'a itd. to zwykły bełkot przelany na papier. I jestem dodatkowo zażenowana tym, że kobiety te bzdury bronią, chociaż ewidentnie tego typu "tfory" obrażają ewidentnie kobiety, sprowadzają je do traktowania przedmiotowego. Wszystkie aktywistki, które walczyły o prawa kobiet pewnie się w grobie przewracają. Co innego jest kreowanie podłych i słabych postaci, a co innego jest wmawianie, że to jest to o czym pewnie każda z nas marzy- o toksycznych związkach z psycholami, którzy za nic mają kobiety i traktują je przedmiotowo. I się potem dziwią, że gentelmani to gatunek wymarły.
Przepraszam za ostre słownictwo, ale naprawdę mam ochotę takim osobom powiedzieć by się zdrowo tymi książkami "jebnęły w twarz", może zaginiony w akcji zdrowy rozsądek wróci .
Żeby chociaz media tego tak nie rozdmuchiwały, to dałoby się to ignorować... ale nie.
Jedyne co mnie pociesza to to, że nie tylko ja mam taką opinię: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/146615/piecdziesiat-twarzy-greya/
a dlaczego książka nie może być odmóżdżająca? bez przesady - nie można wiecznie czytać podręczników do chemii kwantowej ;/
Dla mnie książka zawsze będzie przede wszystkim rozrywką. Czasem mam ochotę przeczytać coś pięknego, poważnego, czasem jakąś bzdurę a czasem przeżyć przygody himalaistów.
Ostatnio jakiś taki dziwny trend się pojawił, że czytanie książek to takie wielkie aj waj. Ja książki uwielbiam i czytam je w ilościach hurtowych. Ale nie dodaje do tego ideologii.
Nie zgodzę się również z tym, że film musi opowiadać o wędrówce czy tam drodze bohatera. Że musi być i koniec i początek. Mi nie o to w filmie chodzi. Kino jest różnorakie.
Chociaż zgadzam się że ta "książka" (cudzysłów, bo dla mnie ten twór nigdy nie powinien dostać okładki), przekracza poziom "odmóżdżacza". Jest to bełkot i ubrany w ładny marketing. Nie podoba mi się również, że reklama skierowana jest na młodych ludzi. moim zdaniem budowanie mody na Greya, jest wręcz niebezpieczne. Po co promować takie zachowania?
Ja się dopiero dzisiaj dowiedziałam, że planowany jest film. Przyznam że szok był mniejszy, niż kiedy odkryłam co kryje się pod wielce modną okładką książki. Już chyba nic mnie w życiu nie zdziwi.
W zasadzie to miałam na myśli co napisałaś. Bo powiedziałam, że są równe książki poważniejsze i lekkie, ale Zmierzch i Grey, to jest taka przepaść, że wrzuć do niej kowadło i przez 9 dni będzie spadać w dół. Każdy szanujący się autor, wkłada serce w swoje dzieło, niezależnie czy to jest thriller, książka dla dzieci, powieść fantasy, zatem musi się postarać aby była napisana solidnie, i gdy umiejscawia fabułę odpowiednim okresie, czy miejscu- aby był zaznajomiony z faktami dotyczącymi tematu jaki porusza.
Więc no wolę myśleć, że koleżanka nie do końca mnie tutaj zrozumiała. Ale wiedz, że podzielamy opinie.
"Wszystkie aktywistki, które walczyły o prawa kobiet pewnie się w grobie przewracają. Co innego jest kreowanie podłych i słabych postaci, a co innego jest wmawianie, że to jest to o czym pewnie każda z nas marzy- o toksycznych związkach z psycholami, którzy za nic mają kobiety i traktują je przedmiotowo. I się potem dziwią, że gentelmani to gatunek wymarły."
Po Twojej wypowiedzi wysnuwam jeden wniosek: zaczęłaś czytać tę książkę już z negatywnym nastawieniem, a potem pod swoje założenia dobrałaś odpowiednie z niej fakty. Gdybyś podeszła do niej neutralnie (zaczynając ją czytać myślałam, że to ciekawy thriller) może zobaczyłabyś to co ja: książkę o cholernie silnej kobiecie, której udało się, początkowo fascynacją a następnie miłością, przeobrazić smutnego i nieszczęśliwego mężczyznę w kogoś, kto zdolny jest do kochania. Napisałaś, że Grey "za nic ma kobiety i traktuje je przedmiotowo".. cóż, w układach jakie preferował, gdy go poznajemy, zapewne tak właśnie było, jednak nie wydaje mi się aby on sam przez swoje niewolnice był traktowany podmiotowo - nikt tu nikogo do niczego nie zmuszał, są ludzie, którzy zwyczajnie takie układy lubią.
Anastasia Steele jako silna kobieta? Dobre sobie. To jest jedna z najbardziej naiwnych, infantylnych i irytujących żeńskich postaci odkąd Meyer wymyśliła Bellę Swan, Ana jest tak prostacko skonstruowana, że jest parodią kobiety. Grey smutnym i nieszczęśliwszym człowiekiem? Dla mnie był niestabilnym psychicznie dewiantem, który powinien się leczyć, ta tajemnica jego jest śmieszna. Nie bez powodu biblioteki nie chcą mieć tego na półkach.
Chyba, że mówisz, o jakiejś innej opowieści. Bo naprawdę, ja spotkałam wiele dużo lepiej napisanych opowieści.
Tutaj jest moje długie(na tyle ile pozwalała fabuła, więc bez obaw max 2 minuty) streszczenie drugiej i trzeciej części Greya
http://www.filmweb.pl/film/Fifty+Shades+of+Grey-2013-655761/discussion/Autorka+t ej%22ksi%C4%85%C5%BCki%22+obrzydzi%C5%82a+mi+fasol%C4%99...,2123782?page=2#post_ 9381665
jeden z ostatnich postów na stronie
Sorki dopiero teraz zauważyłam twoją odpowiedź. To jest piorunująco głupia historia. Nie jestem w stanie dobrac odpowiednich epitetów by to określić.
Ja czytałam z nastawieniem że będą jakieś fajne naprawdę ostre akcje a spotkałam się z opisami rodem z Harlequina. Gdyby książke tego typu napisał facet i była by napisana tak jak faceci naprawde myslą to była by to najlepsza książka z tego gatunku. a tak wyszła wydmuszka. Pusta.
Dziwne masz zainteresowania ;f . Jak chcesz ostre akcje to poszukaj gdzie indziej, na necie na pewno znajdzie sie więcej ostrzejszych pornoli.
Nie o to chodzi... Po prostu lubie sobie poeksperymentować z literaturą. Tak samo jak lubie eksperymentowac z filmami :)
Tylko nie przesadź z tymi eksperymentami, bo zaprowadzą Cię tam, gdzie kino balansuje na granicy ...a nawet tą granicę, rzekłbym dobrego smaku, przekracza. Z resztą do literatury też to można odnieść.
W sumie nie wiem co rozumiesz przez ostre akcje, ale nie wnikam :P
Pozwolę sobie stanąć w obronie harlequinów. Je, w przeciwieństwie do "dzieła" pani James, da się przeczytać i człowiek nie ma wrażenia, że jego młodsza o 10 lat siostra pisze poprawniej. Co oczywiście nie zmienia faktu, że są to twory strasznie naiwne i płytkie.
Cóż, nie ma się co dziwić zważając na to, że pani E. L. James (od dziecka pragnąca zostać pisarką) w czasie wielkiego bum na Zmierzch naczytała się go, a później napisała fanfiction na jego podstawie, tyle że z odważnymi scenami erotycznymi, kryjąc się pod pseudonimem. Jedno rodzi się z drugiego.
Dziwne to, że takich książek było już dużo na półkach, a (niestety) szczęście tej pani dopisało, że akurat jej wypociny zostały zauważone i "zachwyciły" świat. Myślę, że kobiety tak za tym szaleją, bo (nie każda) mają w sobie takie wewnętrzne pragnienia (tzw. "wewnętrzną boginię" używając słów bohaterki książki), ale pech, że padło akurat na taką książkę, a nie na inną.
I teraz wszystkie 3 części okupują od paru miesięcy 3 najwyższe miejsca w księgarniach... Na szczęście lub na nieszczęście, ale myślę, że to zależy od nastawienia. Jednak przyznam, że książka tylko do poczytania gdy albo ktoś jest ciekawy, albo bardzo mu się nudzi. Jest pisana strasznie płytkim językiem, a Grey to po prostu psychopata, który traktuje Anastasię tak jak kobiet w żadnym wypadku nie powinno się traktować, a ona sama nic mu nie powie, bo "przyćmiewa ją blask zajebistości Szarego". Autentycznie Edward i Bella. Tak to jest jak z fanfiction Zmierzchu wychodzi powieść.
+ Jestem zgorszona faktem, że w Wielkiej Brytanii PtG sprzedało się w większej liczbie egzemplarzy niż ostatnia książka z serii Harry'ego Pottera...
A wzięłaś pod uwagę to, że książkę Felicjańskiej wydano tylko z jednego powodu, a mianowicie dlatego, że jest ona celebrytką. Ma znane nazwisko, więc wydawcy liczyli na to, że ludzie jej książkę kupią. I tyle. James też osiągnęła tak zwany sukces dzięki aferze związanej z jej fan fiction do Zmierzchu. Czytelniczki tego tworu tworu to w większości fanki sagi, które polecą na wszystko co kojarzy się ze Zmierzchem. Przykre, że sporo z nich to osoby wykształcone i mające poukładane w głowie. Jak choćby moja przyjaciółka, studentka trzeciego roku prawa.
Swoją drogą, miło zobaczyć jak wiele osób podziela moje zdanie co do tej, pożal się panie Boże, książki. Przed 50TG nigdy nie zdarzyło mi się usnąć podczas czytania. Twór pani James uśpił mnie gdzieś tak w okolicy trzeciego - czwartego rozdziału. Resztę przejrzałam pobieżnie i stwierdziłam, że czytanie twórczości pani James powinno być zakazane a wszystkie egzemplarze jej książek spalone. Tak żenująco niskiego poziomu nie reprezentują nawet harlequiny, w których zaczytuje się moja matka.
Dokładnie tak jak mówisz. Ta książka nie ma w sobie NIC. Ja nie wiem kto ją oceniał, czemu ona jest taka popularna? Nie wiem czy podoba się ludziom, którzy nigdy nic po prostu nie przeczytali w życiu czy jakimś napalonym nastolatkom. Ale przyznam, nie doczytałam... Zostało mi kilkadziesiąt stron, ale nie dałam rady. Nudne dialogi, nudna postać głównej bohaterki i jej idealny, że brak epitetów przystojniak. Ale czytając na stronach PL rzeczywiście jest słabo oceniana, uff :-)
eeej Zmierzch to bardzo zacna książka :P Oki, film nie do obejrzenia, ale książka, jako taki mega-totalny odmóżdżacz jest cudowna. Pamiętam że chyba chora byłam jak ją czytałam. Była zima i bodajże ferie... i cały dzień pod kołderką. I taka mila, lekka bajeczka :)
Ale to... przebrnę przez te ostanie rozdziały pierwszego tomu i z ulgą powiem "nigdy więcej" ;)
Ja byłam zmuszona by ją przeczytać, aby mieć w ogóle jakąkolwiek platformę do porozumiewania się z lokatorkami, one nic tylko o tym Zmierzchu gadały. Jak obejrzałam film i zobaczyłam "wejście Pattinsona" to parsknęłam śmiechem, wówczas jedna z lokatorek popatrzyła na mnie z zażenowaniem "To nie jest komedia!" a ja "No ale ja nie mogę z tego! Jak ja mam to na poważnie brać jak on takie miny strzela?". Sama książka to była katorga, średnio co 5 stron był opis boskości Edwarda, jakby czytelnik był takim idiotą, że trzeba byłoby mu co chwila przypominać, że Edio jest boski jak Adonis, i żaden frajer jemu nie dorówna. gdy tylko zobaczyłam, jak się nazywa gł. bohatera (Bella Swan- piękny łabądź) to wiedziałam, że mam tutaj z jakimś kiczem do czynienia. I się nie pomyliłam, książka była pisana prostackim stylem, przywodzącym na myśl blogaski. W pewnym momencie zaczęłam omijać tekst gdy pojawiał się n-ty opis Edka, albo jak brak jego obecności sprawia, że Bella przechodzi katusze- seriously girl get a life. To po prostu było takie przykre i takie głupie, że już samo pisanie o tym wzbudza we mnie obrzydzenie, i nie znajdzie się ilość epitetów abym mogła opisać jak okropne takie coś jest, i się zastanawiam co za pozbawiony jakiejkolwiek powagi i godności był człowiek, który pozwolił to opublikować.
Dla mnie sukces Zmierzchu jest alarmem, że "Jesień Średniowiecza" wraca w mentalności ludzi. Teraz mamy widać mentalność idącą wstecz skoro łykamy takie chłamy.
A tutaj jest więcej na temat dlaczego Zmierzch to epic fail: http://applesparkles.wikia.com/wiki/WUT_DO_MEAN_SHE_SHUD_DO_%22RESURCH%22%3F
Gdybym mogła to spaliłabym draństwo, ale czytałam e-booka, a laptop nie zasługiwał na to by paść ofiarą frustracji, spowodowaną przez bełkot wypisany przez grafomankę, propagującą toksyczny związek psychola i idiotki.
oj ja to potratowałam jako zabawę :)
tzn oki, czytałam w ingliszu i jak później zobaczyłam polskie tłumaczenie to się załamałam. Nie dało się jednej strony przeczytać.
No i tak sobie to potraktowałam jako ćwiczenie jęzka, którego na codzień nie używam.
Inaczej to się zgadzam- nie podołałabym chyba
ale w porównaniu z Greyem, Zmierzch jest cudowny. Jest infantylny, skierowany do bardzo młodej publiczności (księżniczki i inne takie, też z powagi nie słyną), ale jakoś tak trzyma się kupy
Grey jest straszny. Jak w Zmierzchu postacie były przerysowane, tak tutaj totalnie nie kumam o co im chodzi. ogólnie wszystko jest totalnie nielogiczne i absurdalne. Że o formie nie wspomne. Zmierzch był irytujący naiwnością i prostotą przekazu, ale myślę że gdybym miała 11lat to mogłoby mi się to podobać (chociaż wzorzec kiepski). Ale to? nieee... to do niczego nie pasuje
To czy komuś się podoba książka, czy nie, jest jedynie związane z gustem czytającego. Rozwiązanie tego problemu jest banalne. po prosty nie czytaj więcej tej książki i nie oglądaj filmu.
zgadzam się z Tobą w pełni tylko w jednej kwestii. Żaden porządny aktor sie tej roli nie podejmie.
Nie, chcesz sobie pobiadolić to na pewno nie tutaj, tu jest takich co biadolą cała masa, a potem z takich stron robi się właśnie taki chłam, jak to zwykłaś wiecznie wypisywać pod adresem tak wielu przykładów, ilu? zmierzch, grey... no. A te twoje recenzje to są dłuższe, niż te, które wydaje się dopiero po obejrzeniu filmu... gratulacje, nawet ja nie mam takiego daru przewidywania. Ale dom chyba nie stoi bez fundamentów... (nie, sama saga nie jest tutaj fundamentem, bo ocena książki, a ocena filmu to dwie odrębne oceny)...
...aa i żeby nie było, że jestem jakąś zadumaną fanką zmierzchu i greya, bo nie po to piszę.
Wręcz przeciwnie! To jest forum o filmach, więc mam prawo powiedzieć, że mam nadzieję, iż to nie wejdzie w życie, i podać powodu dlaczego (jest to kiepski pornol), z tego co wiem mamy wolność słowa.
Czytałam Zmierzch, A co do Grey'a wystarczyły mi urywki, recenzje i opinie znajomych. Zatem korzystając z tego, że forum jest od wyrażania opinii, to powiedziałam, że moim zdaniem robienie filmu na podstawie tego czegoś to jest jakaś kpina. I choć do tej pory wypowiadałam się po zapoznaniu się z materiałem w pełni, o tyle tutaj zrobiłam wyjątek i wyrażam ją na podstawie połowicznych informacji, które są wystarczające by stwierdzić, że 50SoG to pornol o sado-maso, skoro postacie nie są nawet jednowymiarowe, są szczątkowe fragmenty fabuły- ale tylko po to by nakreślić to jak się 2 postacie spotkały, a 3/4 pozostałej zawartości to powtarzający się opis seksu, które są okropnie napisane, "ałtorka" ma naprawdę ubogą wyobraźnię, skoro ciągle nadużywa "nadgryzania ust" ,"wewnętrznej bogini) (To bardziej wzbudza uśmiech politowania), " rozpadanie się na tysiące kawałeczków" i mogę pisać i pisać o wszystkich pozostałych wpadkach.
Więc jak widzisz, jestem dość obeznana z tematem.
Jak ktoś chce zobaczyć bohaterów w tego typu akcji RedTube czeka. Ale przenoszenie tego czegoś na ekrany kin, graniczy z profanacją.
Ja uważam, że aby cokolwiek ocenić, trzeba zapoznać się z tym od A do Z. Dlatego, tak czy siak, nie zgodzimy się w tym temacie.
Wystarczy, że Zmierzch był gwałtem na moim intelekcie, urywki 50SoG wystarczyły, by mnie odstraszyć. I nie mówię tak dlatego, że to opowiadanie erotyczne, bo czytałam lepsze. Nie chcę by kolejna grafomanka zryła mi mózg swoim bełkotem (a i tak mówię to siląc się na eufemizm), więc pozwoliłam sobie w tym jednym przypadku zrobić wyjątek, i powiedzieć "Nie! Nie ma mowy!". Wystarczy mi, że to fanfik Zmierzchu. Wystarczy. Ja jako czytelnik-weteran od czasów lat dziecięcych też muszę siebie szanować i nie czytać czegoś od czego IQ może spaść.
Kobieto traktowana podmiotowo! Absolutnie nikt nie każe Tobie czytać tych książek, ofiaro tych paskudnych, odmóżdżających bełkotów. Po co w ogóle zabierałaś się za czytanie Zmierzchu ? Nie miałaś o czym rozmawiać ze współlokatorkami ? To jest dopiero żart....Ty piszesz o swoim IQ ? Już bardziej Ci nie spadnie, nie martw się ;) Nie zaśmiecaj forum głupotami o Twoim zbulwersowaniu...
A kim ty do cholery jesteś by mnie oceniać a tym bardziej obrażać? Z choinki się urwalaś i już do ludzi z japą. Wyrażam swoje zdanie. Poza tym o czym my w ogóle gadamy? Każdy ci to powie co ja tutaj napisałam, więc nie wiem czemu na mnie naskakujesz.
A według Ciebie to jak powinno być? Bo rozumiem, że ty skończyłeś filologię polską... Pan Wszystkowiedzący...
Powinno być ''oglądania''. I nie trzeba kończyć żadnego kierunku, aby to wiedzieć. Wystarczy uważać w szkole i nie być przygłupem.
PS. Pani*
Książka owszem. Przeczytałam wszystkie części. Ale żeby od razu film o tym robić? Litości. To wszystko ma sens gdy zostaje we wnętrzu jednostki. Pod warunkiem że ma ona jakiekolwiek życie erotyczne. Inaczej szkoda na to czasu. Mi tam ona osobiście wskazała parę spraw które do tej pory pomijałam w relacjach z partnerem. Jak mawia moja: ile pań tyle zdań. O gustach się nie dyskutuje. Nie wszyscy mają idealnie wrażliwą duszę na literaturę. Niektórych zadawała proste i nieskomplikowane opowiadanie a innym trzeba wielkiej historii z przesłaniem.
Tylko kochana widzisz, jest pewna różnica, między poważną literaturą, lekką, dramatem a własnie "tym czymś" co w ogóle nie powinno być opublikowane, To powinno było pozostać tutaj : http://www.fanfiction.net/book/Twilight/ .
Ja się sprzeciwiam publikowaniu prostackich grafomanii. Gust tutaj nie ma nic do rzeczy, bo techniczne sprawy można jak najbardziej obiektywnie zweryfikować.
I dam sobie rekę obciąć, że znajdziesz dużo lepsze erotyczne opowieści. Jestem zdania, że kiedy w związku się nie układa, to trzeba zwrócić się do specjalisty a nie szukać odpowiedzi w wypocinach znudzonych własnym życiem kobiet po 40, które za grosz zrowego rozsądku jak i talentu pisarskiego nie mają. Meyer czy E. L. James ewidentnie NIC nie wiedzą.
Żyjemy moja droga w czasach gdzie każdy może zaistnieć w świecie. I talent tu nie ma nic do rzeczy. Pieniądz rządzi. A skoro coś takiego się ukazuje pokazuje że wyraża się na to przyzwolenie. Czas pokaże jaki będzie tego skutek.
A co ty byś zrobiła gdyby specjalista nie znał odpowiedzi na twój problem? Gorzej gdy druga strona nie chce ujawniać przed nim swoich bolączek?
Twierdzisz, że kobieta po 40, która napisała o dziewicy, co po pierwszym stosunku miała masę orgazmów (haha), wie lepiej o problemach ludzi, niż seksuolog, który lata spędził na badaniu tego typu problemów, który wie jak rozwiązywać je za równo z punktu psychologicznego jak i fizycznego?
Mnie nie powinno i nie obchodzi, jak pary spędzają ze sobą czas, ALE moim skromnym zdaniem jeśli kobieta pozwala siebie tak traktować jak Anastasia Steele, uwłacza kobiecej godności. Dla mnie sytuacja kiedy kobieta pozwala siebie kontrolować (ba! dostaje nawet umowę w związku z tym) bije na alarm.
Moim zdaniem związek powinien opierać się na otwartości, czułości, zrozumieniu i tego aby obie osoby nawzajem siebie wspierały i siebie słuchały.
Ale to tylko moje zdanie, nikogo nie będę zmuszać do jego podzielania.
Nie mniej jednak zastanów się propos tego kto może mieć większy autorytet- Kobieta, która ukrywa się pod pseudonimem "James" i publikuje grafomański bełkot, czy ktoś kto lata spędził na pomaganiu ludziom w problemach w związku?
Równie dobrze mogłabym ciebie zapytać, czy zaufasz weterynarzowi czy autorowi "Lessie" gdy twój pies zacznie się dziwnie zachowywać? (co nie jest dobrym porównaniem, ale nie znam grafomańskiego dzieła z psem jako głównym bohaterem).
Z tego to akurat się konkretnie uśmiałam. Wyobraźnię to ona ma bujną... Buhaha... Nie traktuje jej " dzieła" jako istotnego wzorca do naśladowania. Po prostu kreacja Greya bardzo jest podobna do mężczyzny z którym jestem.
Owszem... Lekarz byłby idealnym rozwiązaniem problemu. Ale co zrobić gdy druga strona nie chce współpracować?
Cóż, ja nie czuję się na siłach ani nie uważam się za jakikolwiek autorytet by cokolwiek doradzać, nie należę do osób wścibskich i chyba lepiej doradzi ci ktoś kto ciebie zna ;)
Mogę tylko tobie życzyć, by w twoim życiu się wszystko dobrze ułożyło i byś była szczęśliwa w swoim związku.
Skoro Zmierzch mógł się ukazać, zarobić na tym tryliony, to czemu nie Grey? Przyznaje się bez bicia, że na fali popularności sięgnełam po to, żeby zaspokoić ciekawość, co to za facet, dla którego wiją się w spazmach kobiety na całym świecie. Owszem, tutaj przyznam Ci rację, że styl jest okropny, chaotyczny, tak jakby w jednym zdaniu autorka chciała wyrzucić z siebie wszystkie emocje i uczucia, nie lubie tak prowadzonej akcji. Next. Postaci są rozrysowane od skrajności do skrajności. Od słodyczy, przez która można się porzygać do brutalności, której można się autentycznie bać. Dlatego też nie zdziwiło mnie, kiedy przeczytałam że autorka byłą wielka fanka Zmierzchu i to poniekąd na nim wzorowała 50SoG. Jest masa zapożyczeń czy po prostu zerżnięć ze Zmierzchu, co naprawdę razi. Kolejnym negatywem jest ten cały wyidealizowany świat, w którym Ana jest dobra a otaczający ją ludzie dzielą się na tych którzy ja wielbią albo na tych, którzy jej nienawidzą, bo jest z Greyem. Dafaq ? Wiem, to fikcja, ale tutaj oderwanie od rzeczywistości jest tak wielkie, że zaczełam się zastanawiać na jakie schorzenie psychiczne cierpi autorka. Mogłabym wymieniać w nieskończoność wszystko co złe, co dotyczy Greya. Ale pomimo tego, czytając uśmiałam się. Dotarło do mnie, że żyjemy w czasach, kiedy każdemu wszystko wolno i nie można się za to obrażać, po prostu trzeba odpuścić. W tym wypadku bojkot doda tylko oliwy do ognia, jak wiadomo to co kontrowersyjne, zakazane, smakuje najlepiej. I nie jest niczym odkrywczym, że wszystkie kobiety i młode dziewczyny na świecie oszalały na punkcie Greya ( no dobra, może nie wszystkie, nie będę generalizować ). Pomimo swoich dewiacji, jest tak naszpikowany cechami idealnego faceta, że aż jestem ciekawa kto go zagra ( moim zdaniem, Gosling jest faworytem ). Po prostu traktuje to z przymrużeniem oka. Nie zachwycam się, nie potępiam, każdy powinien mieć prawo do tego, co lubi. I jak widać zapotrzebowanie na taki produkt jest ogromne, skoro po Greyu nastąpił wysyp erotyków w których opis seksu stanowi cała fabułę.
Zmierzch nie zarobił tryliony, jak już to miliony, i dalej pozostaje daleko w tyle jeśli chodzi o zarobki gdy chodzi o publikacje Stephena Kinga, Tolkiena czy choćby Rowling.
I nie wszystkie dziewczyny za tym oszalały, prosze nie wrzucaj szystkich do wora.
I nie - Grey moim zdaniem nawet w minimalnym stopniu NIE JEST ideałem. To że jest przstojny i bogaty nie czyni z niego ideału, jest to bardzo płytkie oceniane ludzi.
Ekranizacja tego czegoś mija się z celem bo to zwykły pornol. A ty naprawdę tak źle życzysz Goslingowi i życzysz mu cofnał się wstecz w karierze by grał role w których głównie kopuluje z partnerką, na serio? Jaki szanujący się ambitny aktor na to pójdzie?
I nie, erotyki wcześniej były pisane, ale ten stal się fenomenem bo to fanfic Zmierzchu.
Dla mnie fenomen Zmierzchu i tego czegoś to ewidentny dowód, że społeczeństwo głupieje.
Gdybys przeczytała uważnie, to zobaczyłabyś , że poprawiłam się i nie generalizuje wszystkich kobiet na świecie. Okey, rozumiem Twoje stanowisko i niechęć. Może nie tryliony ale tutaj sie nie zgodzę, pomimo swojego chłamu jest jedną z najlepiej zarabiajacych serii, oprocz filmow plakaty, koszulki, długopisy, sztuczne kły i inne pierdoły też mnożą zyski. Być może społeczeństwo głupieje, nastolatki nie mają dobrych wzorców, ale nastały takie czasy i nic z tym nie zrobisz. Wielu jest przeciwników, ale jeszcze więcej zagorzałych obrońców. Nie stawiam się po żadnej stronie, bo ani Zmierzch, ani Grey nie trapią mnie na tyle, żeby stawać za czy przeciw. Po prostu obserwuje i tak było zawsze, niezależnie od epoki. I kiedy nastała mania Tolkiena, nie wszyscy sięgali po Władcę czy Hobbita, kiedy nastała era Rowling nie wszyscy zaczytywali się w Potterze. Chce napisac jedynie tyle, że do kin rok rocznie wchodzi tyle chłamu, beznadziejnie głupich komedii, łzawych pustych romansideł czy idiotycznych horrorów, że Grey raczej nie przekroczy normy, a jedynie się w nia wpasuje.