Widziałam film już jakiś czas temu, ale wciąż "we mnie siedzi" i za każdym razem jak o nim pomyślę
to dostrzegam nowe powiązania, nowe sensy. Mam problem jednak z tą jedną sceną, w której to Mi-
Son zaczyna dotykać Gang-Do w nocy kiedy ten śpi. Czy tu chodziło po prostu o to, żeby miał z nią
podświadomie przyjemne odczucia? Nie jestem pewna co do tego jak to zrozumieć, bo, owszem
nie była jego prawdziwą matką, ale matki raczej tak nie robią, a skoro ona ją udawała...?
Co myślicie?
Może chodziło o odruch litości (przynajmniej na to wskazywałby wyraz twarzy kobiety) w stosunku do Gang-Do. A może po prostu o to, żeby zmylić widza, by jak najdłużej głowił się nad dziwną relacją matka-syn. W ten sposób Kim Ki-duk uzyskał jeszcze lepszy moment zaskoczenia.
Myślę, że tutaj aktorstwo trochę zawiodło. Generalnie motyw był taki, że kobitka zauważając diabła w sennej ekstazie postanawia podłożyć mu świnię, licząc na to, że po przebudzeniu zobaczy, że obcował z własną matką (tia, diabelny plan). Problem w tym, że diabeł po zakończeniu się nie obudził, gdy to do niej dotarło, poczuła gorycz z odrazą, sposób w jaki myła dłonie świadczy sam za siebie, do tego wymowne spojrzenie w lustro. Od tego momentu w filmie następuje akt drugi w jej działaniu. Z kreowania na matkę reżyser wyraźnie przeskakuje na motyw zemsty; jej zachowanie przy stole (scena ze swetrem) pokazuje nadchodzącą separację emocjonalną.
Ale mniejsza z ciągiem dalszym; warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną scenę - gdy diabeł kładzie się koło niej w łóżku, a ta go wygania - to jednoznacznie powinno naprowadzić widza na właściwy odbiór sceny z mokrym snem i intencje głównej bohaterki.