Tylko białym reżyserze, który ewidentnie spaprał robotę. Na debiut reżyserski jakiegoś studenciaka może byłoby to odpowiednie, ale babka ma już na koncie "Meridę Waleczną" i "Księcia Egiptu", więc oczekiwałoby się po niej czegoś więcej. Być może praca z żywymi aktorami okazała się zbyt trudna.
W filmie nic nie trzyma się kupy, jest przeładowane, chaotyczne i niespójne. Pomysł może i był ciekawy - historia tego, jak Piotruś Pan stał się Piotrusiem Panem - jednak sam scenariusz wymagałby wielu poprawek. Film kręcony po omacku, nawet Angelina Jolie nie jest w stanie tego uratować.