Ta odsłona wyraźnie spadła z poziomu trylogii. Czarnobrody jest postacią niepasującą wg mnie do opowieści. Postać Angelici też nie jest jakaś porywająca. Brak Willa i Elizabeth mocno odczuwalny. Barbossa jako korsarz traci urok i odzyskuje go dopiero gdy zaczyna współpracę z Jackiem. Na szczęście sam Kapitan Jack Sparrow trzyma poziom i dynamizuje akcję. Wątek Hiszpanów groteskowy niczym "Nie spodziewałeś się hiszpańskiej inkwizycji" z Monthy Pythona, również zespół mi nieco całokształt. No i ta Angelica, niezwykle sprytna, zwinna etc. a Jack zbiega jej na pieszo do łódki. Na plus wątek Philipa i Sereny, ogólnie motyw syren bardzo ciekawie wykorzystany. Przyjemny film ale nie wciąga tak jak części 1-3. Czuć zmianę reżysera. Cóż jak na wymyślanie opowieści dla już czwartej odsłony to nie ma co mocno narzekać, pozostaje zachwycać się trylogią i od czasu do czasu spojrzeć co ma do zaoferowania nowa odsłona. A i na koniec, scena po napisach, Angelica odnajduje laleczkę Voodoo Jacka, brzmi jak zapowiedź kontynuacji wątku, szczególnie, że dziewczyna jest przecież "wiecznie młoda". Piąta odsłona o ile pamiętam nawet o tym nie wspomina (choć tę część również muszę odświeżyć), więc może szósta część nas czymś zaskoczy.