Jak na Burtona to mamy tu do czynienia z nie lada porażką. Mało inteligentne kino. Kilka scen mimo wszystko w miarę mi się podobało. 4/10
Jak dla mnie zakończenie to jeden z najsłabszych elementów tego gniocika, którego nad wyraz sobie cenię (4/10 to jednak bardzo łagodna ocena ;) Jakieś niezrozumiałe. Forum mi niczego nie wyjaśniło. Same przypuszczenia i domysły. Przypuszczenia i domysły w filmach to nic złego, ale musi to mieć jakiś sens.
Też po Burtonie spodziewałem się czegoś lepszego mam jednak dla filmu kilka "usprawiedliwień":
1."Kino gatunków" u Burtona zawsze było trochę przejaskrawione [chociażby Marsjanie atakują], myślę, że tutaj "drewniana" gra Wahlberga i niektóre patetyczne dialogi były lekką kpiną z filmów typu "Dzień niepodległości"
2.Różnorodność charakteryzacji małp od całkowicie małpich pysków po prawie ludzkie twarze [np. H. Carter], mało realistyczne sceny walk [małpy skaczące jak koniki polne] świadczą o pewnym przymrużeniu oka
3.Jak zwykle ciekawa scenografia z pewnymi przerysowaniami [choć mniejszymi niż np. w "Soku", "Edwardzie" czy Jeźdzcu".
4.Ciekawe zakończenie. W książce było jednak dość trywialne. W pierwszym filmie powalające[ Gdy oglądałem je pierwszy raz zrobiło na mnie niesamowite wrażenie. Zapomniałem większości treści filmu ale widok resztek Statui Wolności miałem cały czas przed oczami]. Tu nie jest powtórzeniem oryginału ale równie zaskakujące.
Na razie tyle. 7/10
Gdzieś kiedyś czytałem że film wyszedł mu tak słabo z dużej winy namolnych producentów, którzy nie pozwolili mu rozwinąć skrzydeł i ponieść fantazji.:)
Ponoć według Burtona w filmie miała być scena miłosna między małpą a człowiekiem. Czy to prawda? Tego nie wiem. Byś może ploty, ale tak coś kiedyś właśnie usłyszałem. :/