Ten film nie wywarł na mnie jakiegoś większego wrażenia, prawdę mówiąc więcej się spodziewałam. Istotą tego filmu miało być pokazanie emocji po stracie syna, a tymczasem aktorzy nie potrafili ich oddać, ich rozpacz oglądało się bez mrugnięcia powieką. Widziałam lepsze filmy oddające uczucia człowieka, który stracił bliską osobę (Niebieski Kieślowskiego, francuski Ponette). Wyszłam z kina bez żadnych uczuć. Pokój syna ani mi się nie podobał ani się podobał. To chyba najgorsze co można powiedzieć, ale ten film nie budzi rzadnych emocji.
re.
Wlasciwie podobnie spostrzegam ten film. Scenariusz jak najbardziej ok, choc jak na moj gust zbytnio poszatkowany. Ciagle zmiany, czesto wydaje mi sie, ze niezbyt potrzebne. To co wywarlo najwiekszy wplyw na beznamietnosc (zgadzam sie z ta ocena w 100 procentach) filmu to gra samego rezysera/glownego aktora. Spodziewalem sie wiele, film jednak nie ujal mnie. Kino Morettiego nie dociera do mnie.
moim zdaniem wszystko było w tym filmie takie jakie miało być...z tym Niebieskim to troche przesadziłaś bo to akurat słabsz strona "kolorów" i zastępczyni Irène Jacob niezagrała az tak dobrze jak napisałaś. Być może sie myle ale niewdzięcznie piszecie o "Pokój syna". Zastanówcie siż troche krytycy : )
Pozdrawiam!
Ja też po tym filmie spodziewałem się naprawdę czegoś dobrego, w końcu zdobył Złotą Palmę (i nagrodę dziennikarzy) na festiwalu w Cannes, pokonując doskonałą "Pianistkę" Hanekego. Niestety, nic z tych rzeczy... Pretensjonalna historia, niepotrzebne wątki, manieryczna reżyseria, drewniane aktorstwo, które woła o pomstę do nieba. Kompletna strata czasu. Reżyser chyba myślał, że wystarczy poruszyc temat śmierci, aby wstrząsnąc widzem. Ale oprócz dobrego tematu, trzeba go umiec zrealizowac. Nanni Moretti poniósł klęskę.