W jednej scenie miałem ochotę Ją rozszarpać. Zaraz na samym początku tej afery Klara mówi Jej ,
że to wszystko wymyśliła i Lucas jest niewinny , a ta zamiast Jej uwierzyć to jeszcze Jej wmawia , że
Lucas naprawdę Ją skrzywdził;/ Już lepiej się ojciec zachował na koniec. Przyszedł do Klary i gdy
mu powiedziała prawdę uwierzył.
Patrzysz na to zbyt obiektywnie. Wydaje mi się, że w tym filmie nikt nie jest winny. Nawet Klara.
Klara jest tylko dzieckiem, a dzieci robią różne rzeczy i nie są świadome konsekwencji.
Matka Klary z kolei zachowuje się jak większość matek by postąpiła - troszczy się o swoje dziecko. Przedstawiony przez nią scenariusz jest możliwy, a nawet prawdopodobny. Mogła oczywiście poddać wątpliwości to co mówiła Klara, ale gdyby stało się tak jak powiedziała - że mała tylko celowo zapomina o tym traumatycznym przeżyciu - to kosztem byłby pedofil na wolności. Poza tym przez emocje postąpiła odruchowo i nie można jej za to winić.
Niemniej jednak... brać kilka słów dzieciaka za pewnik i położyć na szali życie człowieka, którego zna się od dziecka (w przypadku jej męża)? Nie do wiary...
Według mnie, winę mimo wszystko ponosi dyrektorka przedszkola. Może nie całą winę, ale część na pewno. Zamiast zweryfikować porządnie to, co powiedziała jej Klara, pogadać porządnie z Lucasem, dać mu chociaż ODROBINĘ zaufania (choć pedofilia jest ciężką zbrodnią, zdecydowanie nieakceptowalną, nieważne jakie ma się wytłumaczenie - ono jest z zasady nie do przyjęcia), ona od razu rozdmuchuje sprawę. I to późniejsze unikanie Lucasa i odmowa wyjaśnień, o co w ogóle jest oskarżany - nie czaję tego. On chyba dowiedział się w całości o co chodzi dopiero, jak przyszli go aresztować.
Ciężki film, oj ciężki...