naprawdę fantastyczny film o mężczyźnie, który nie potrafi sie zakochać po tym jak został odrzucony przez jedyną kochaną przez siebie kobietę. smutny, ale niesamowicie prawdziwy. nicholson jak zwykle fajntastycznie zagrał.
ps. ja wolałabym kochać, a to wcale nie takie proste....
bulszit! ów biedny facet od początku do końca jest s****synem doskonałym. nie potrafi się zakochać? odrzucony? jedyna kochana przez niego kobieta? błagam, nie siejmy herezji. kurczowo pewny siebie, egocentryczny kabotyn, który zawsze musi czuć że jest pół kroku przed swym kumplem. choćby miało to znaczyć pospieszne przeciągnięcie jego laski do swojego łóżka.
swoją drogą, świetne studium impotencji relacji damsko-męskich, i głupich emocjonalnie kobiet. takie tajmsy.
film niezły, nicholson genialny.
Kresko, nawet skur....ństwo doskonałe z czegoś wynika, może brać się na przykład z kompleksów. Podobnie ma się rzecz z kurczową pewnością siebie... Pewnie jesteś kobietą, więc powiem Ci nad czym się zastanawiam: dlaczego główna bohaterka oddała się temu sk...synowi, a facetowi, który ją kochał wciskała jakieś babskie ideologie, że nie może?? I jeśli nazywasz gościa sk...synem, z czym się zgadzam, czemu nie nazwiesz jej wyrachowaną s.ką (tylko piszesz tak delikatnie o głupich emocjonalnie kobietach)?!? Jeśli chodzi o przedstawienie mentalności kobiet tamtych lat, ciśnienie na małżeństwo, przyznaję, że film pokazuje to świetnie. Nicholson genialny, tu też się zgadzamy. Oglądając film tak sobie myślałem, że te wszystkie zmiany mentalne najpierw zachodzą gdzieś, na przykład w Stanach, a dopiero później, po 30 latach, dochodzą do pionierskiej Polski... :)
Czemu się dziwisz? To normalne, że dziewczyna prześpi się z draniem, a nie z takim, co ją kocha i o nią zabiega. Nad draniem nie ma kontroli i może go stracić. Ten co ją kocha, zawsze będzie czekał.
A Twoje uwagi co do zmian mentalności są bardzo ciekawe. Dzisiaj właśnie w Polsce moje pokolenie urodzonych w latach '80 i '90 jest świadkiem zmiany. Dzięki czemu każdy może sobie znaleźć coś dla siebie.
kreska, twója odpowiedź mnie zaskakuje, bo mam wrażenie, ze nie do końca zrozumiałaś tego bohatera. raczej ograniczyłaś się do tego że był dupkim(bo wiadomo, że był), ale z takim podejściem to w tym filmie każdy był albo dupkiem albo suką.
Nicholson powinien dostać jakiś order albo coś. zauważyliście jak często brał prysznic a potem się wycierał ręcznikiem? spędził tak jakieś pół filmu.taka błyskotliwa, choć nic nieznacząca uwaga :p
Ten tzw. sk***syn to chyba najnormalniejsza postać w filmie. Odrzuca głębsze uczcie i boi się związku z płcią przeciwną po tym jak odkrywa jakimi dwulicowymi i zdradliwymi szujami potrafią być. Mimo wszystko, w głębi ducha wiecznie zakochany w głównej postaci kobiecej i jego pierwszej prawdziwej miłości (szybko przerzucony slajd - końcówka filmu). Podsumowując przedstawione w filmie kobiety pokuszę się o sparafrazowanie słów Susan: Ja mogę robić co mi się podoba ale mój facet nie ma prawa tknąć innej (mowa o telefonie i słoninie). Nicholson jak zawsze genialny!