Jak by ta kopiarka tesli w ogóle miała sens to przecież mógł by sobie zrobić brata bliźniaka i z nim współpracować, albo nawet dwóch, nie trzeba by było nikogo topić. Albo po prostu rozmnażał by kase i był by biliarderem (tylko by musiał ją trzymać w sejfie żeby samemu se nie robić inflacji XP). Tesla też w tym filmie zamiast ukryć ten wynalazek to ucieka przed ludźmi Edisona. Albo pogrzebanie żywcem pomocnika drugiego magika, prawa to tam nie było, ani policji tak po prostu darował swojemu rywalowi takie coś. Na sam koniec twórcy robią z niego psychopatę że niby żył na zmianę z bliźniakiem. Jak by nie mógł po prostu wciągnąć w to żonki i jej wszytko wyjaśnić - także zrobiony dobrze ale ta fabuła to dno, ogółem oceniłem na 6 ale chyba tylko za kostiumy i reżyserke.
hehehe
no ja myślę że maszyna Tesli do klonowania ludzi, w ogóle była bez sensu. Bo o ile pozostałe rzeczy mógły się wydarzyć naprawdę to akurat ten motyw był z księżyca.
Nie mógł sobie zrobić brata bliźniaka bo w filmie wyraźnie naznaczona jest scena w której mówi że nie podoba mu się fakt, że musi być tą osobą pod sceną. Chciał być tym jedynym, gdyby zrobił sobie duplikat - ten drugi też chciałby być tym jedynym. Obaj wzajemnie chcieliby siebie pozabijać. Sprawa druga, to kopiowanie Twoich "bilionów" pieniędzy. Angier przez cały film trąbi, że nie o pieniądze w życiu mu chodzi tylko o wrażenie, wyraz twarzy zgromadzonych ludzi, bycie lepszym od Borden'a. Tesla spędził nad swoim wynalazkiem mnóstwo czasu, wiedział co stworzył, ale miał cichą nadzieje, że w branży iluzjonistów odniesie on inny skutek. Poza tym miał dług wobec Angier'a, to dzięki Angier'owi mógł go w ogóle dokończyć.
Pomyśl następnym razem zanim postanowisz cokolwiek napisać bo takich krytyków filmowych jak Ty spotkasz na każdym, zamieszkałym metrze kwadratowym świata.
A co do drugiej wypowiedzi - to normalne, że ludzie uważają za nie możliwe wszystko czego nie rozumieją. Pewnie nie masz doktoratu z fizyki, więc możesz sobie odpuścić.
"bo takich krytyków filmowych jak Ty spotkasz na każdym, zamieszkałym metrze kwadratowym świata."
i.. czy to jakieś uwłaczające?
Nie muszę mieć doktoratu z fizyki żeby wiedzieć że ten motyw spaprał cały realny jak dotąd film.
"Pomyśl następnym razem zanim postanowisz cokolwiek napisać"
ale do opisanego przeze mnie, motywu z jego rywalem psycholem który zmieniał się ze swoim bratem i spali nawet z jedną żonką już się nie odniesiesz.
Każdy może mieć własne zdanie i moje jest takie jak w pierwszym komencie, co drugi filmwebowicz kreuje się na jakiegoś krytyka, i udaje oburzonego - zamiast normalnie się wypowiedzieć o prawieniu jakichś uwag odnośnie popularności mojego punktu widzenia ("na każdym, zamieszkałym metrze kwadratowym świata") bardziej się nie wypowiem bo szkoda na to czasu. Czemu wy to w ogóle traktujecie emocjonalnie? Jeszcze próbujesz bronić realności tej kopiarki, i sensu że mu się opłaciło kopiować siebie i się potem zabijać - takie same miny ludzi osiągał by jak by kopiował nią np: przedmiot pożyczony od kogoś z widowni, np: okulary itp.
...Tesla też w tym filmie zamiast ukryć ten wynalazek to ucieka przed ludźmi Edisona...
dlaczego uważasz za dziwne przekazanie wynalazku osobie, która go "zamówiła" i za niego zapłaciła
...Albo pogrzebanie żywcem pomocnika drugiego magika, prawa to tam nie było, ani policji tak po prostu darował swojemu rywalowi takie coś...
No przecież nie darował - nazwijmy ładnie, że go wpuścił w maliny, pozbył sie rywala na dłuższy czas, gdy Angier szukał złudzeń, Borden w końcu mógł zaistnieć ze swoim numerem...
...Na sam koniec twórcy robią z niego psychopatę że niby żył na zmianę z bliźniakiem. Jak by nie mógł po prostu wciągnąć w to żonki i jej wszytko wyjaśnić...
nie wydaje mi sie żeby z Bordena robili psychopatę - oni mieli cel, z filmu nie wynikało dokładnie jakie mieli dzieciństwo ale prawdopodobnie już w tedy musieli korzystać z tego, że byli podobni, nie wiemy kiedy wpadli na pomysł z tym numerem, ale wiemy, że nie wiedziano że jest ich dwóch - czyli zaczęli żyć jednym życiem na długo przed poznaniem Juli, jeden ją kochał drugi nie.
Wydawało im się że potrafią tak żyć, że miłość jednego w pełni wynagrodzi obojętność drugiego.
Dlaczego nie powiedzieli żonie?
- stracili by poczucie swobody w tym co robią, ktoś by zauważył jej zmienne zachowanie w stosunku do męża, który w danej chwili nim nie był - po za tym im wiecej osób zna tajemnicę tym większa szansa, że przestanie nią być - a w pełni ufać mogli tylko sobie nawzajem
- podziwiali tego chińczyka, który podporządkował życie jednemu numerowi, oni zrobili to samo
...Jeszcze próbujesz bronić realności tej kopiarki, i sensu że mu się opłaciło kopiować siebie i się potem zabijać, takie same miny ludzi osiągał by jak by kopiował nią np: przedmiot pożyczony od kogoś z widowni, np: okulary itp...
nie chodziło o kopiowanie - tylko o to do czego jest zdolny Angier, by osiągnąć swój cel , czyli do zabijania samego siebie, raz za razem, dzień po dniu, dopóki nie wciągnie w pułapkę Bordena, by potem z uśmiechem na ustach dopiąć zemsty - odebrać mu córkę i pozwolić niewinnemu zawisnąć na szubienicy…
uważasz że skopiowanie przedmiotu w błyskach wyładowań elektrycznych wywołała by jakiekolwiek zainteresowanie widzów - jakiś przedmiot pojawia się kilka metrów dalej - ktoś podrzucił, co to za sztuczka
a nie mógł zrobić nic co by wskazywało na to że ta maszyna jest prawdziwa - przeraziłby ludzi, stracił maszynę... może nawet życie lub byłby wyklęty jak Tesla - a nie o to mu chodziło
więc kopiowanie przedmiotu to nic w porównaniu ze zniknięciem człowieka z jednego miejsca i pokazaniu się go w innym, w czasie który "prawie" wyklucza zwykłe przebiegnięcie, "prawie" gdyż jak wspominał ktoś w filmie, chyba dyrektor teatru, sztuczka nie może być przerażająca dla widza, a natychmiastowe pojawienie się w innym miejscu by to spowodowało.
Dlatego jeśli dalej uważasz, że ten motyw filmu jest zbędny to niestety znaczy, że nie był to film dla Ciebie, że nie czujesz tej "magii" którą w sobie niesie, że nie jesteś odbiorcą powieści Priesta i filmu braci Nolan i nie jest to obraźliwe stwierdzenie – po prostu są filmy które jednym się podobają a innym nie i ten do takich należy...
To było inaczej, Tesla dowiedział się że ludzie Edisona mają go na tropie, potem widzimy zniszczone laboratorium i o dziwo, sprawne urządzenie, Tesla odchodząc mówi mu żeby na nie uważał czy coś w tym stylu nie pamiętam. Trudno tu mówić o oddaniu zlecenia.
A jeśli chodzi oto co piszesz, że film nie dla każdego - to jasne, tak właśnie jest, tylko że mnie film się ogólnie podobał, sposób w jaki był nakręcony, kostium itd, ubolewam tylko nad tą maszyną właśnie. I to nie jest tak że nie mam wyobraźni, w fantastyce ktoś jej zazwyczaj używa, i uzasadnia działanie w taki czy inny sposób nawet wyolbrzymiony. A to co widzimy w tym filmie, to nawiedzony tesla, który mówi "dam rade" i za 10 min filmu bzzzyt bzzzyt i 20 kapeluszy w ogródku i cud!
Pomijam już fakt, że do Tesli wysłał go największy rywal, a ten porwał karteczkę na której było tylko "TESLA" i wyjechał do stanów.. bez słowa zapytania, a pod koniec XIX stulecia to nie było takie chop. Uważam po prostu że robiąc życiowy i realny dramat o jakichś tam zdradach spiskach i dążeniach twórcy osiągnęli by jeszcze lepszy efekt. A oni woleli w ostatnich 15stu minutach zrobić z wszystkich psychopatów. Najlepsze wrażenia musiał przebywać jego rywal, kiedy miał świadomość że jego braciszek właśnie śpi z jego żonką, a wszystko po to żeby się nie skapła. Jak by jej nie kochał to by się nie żenił, a jak by ją kochał to jego brat by jej nie mógł tak oszukiwać - to wszystko nie trzyma się kupy. Nie chcą zdradzić tajemnicy i dlatego jeden się żeni a drugi ma romans z pomocniczką ich największego przeciwnika...
dlaczego trudno mówić o oddaniu zlecenia
Angier spędził tam dłuższy czas, widać było że mu zależy, zapłacił -
z formalnego punktu widzenia, nawet gdyby nie pojawiliby się ludzie Edisona i tak by tą maszynę otrzymał...
ucieczka Tesli z wielką szafą skończyła by się pewnie zniszczeniem urządzenia, tak samo jak pracownia
przekazanie jej Angierowi dawało szansę że urządzenie ocaleje - w końcu magik nie zdradza tajemnic swoich sztuczek, Tesla wiedział że wykorzystanie urządzenia może być groźne w skutkach, ale każdy twórca chce by jego dzieło przetrwało - dlatego uważam za całkowicie naturalne że Tesla przekazał urządzenie Angierowi
no to nie jest tak że Tesla w 10 minut zrobił maszynę klonująca szczególnie że pracował nad "teleportującą" ;)
nie wiem - może przeszkadza Tobie historyczne nazwisko geniusza który w rzeczywistości takiej maszyny nie zrobił
chociaż nigdy nie dowiemy się prawdy, może faktycznie ludzie Edisona zniszczyli coś co ktoś inny odkryje to dopiero za dziesiątki lat, możliwe jest też że Tesla odkrył taką maszynę jednak był mniej egoistyczny niż inni naukowcy (lub bardziej, to zależy od punktu widzenia) i ją zniszczył gdyż uważał że ludzkość jeszcze nie dorosła do takiego odkrycia
podsumowując, czy gdyby użyto postaci fikcyjnego naukowca to pojawienie się tej maszyny było by dla Ciebie mniej nielogiczne i dziwne?
Angier zaślepiony chęcią zemsty za upokorzenie na scenie, nazwisko Tesla nie jest mu obce, był na pokazie, widział dzieło Tesli i wrażenie jakie wywołało na innych - był bogaty a jednocześnie spalony jako magik - nie miał nic do stracenia a wiele mógł zyskać - dlatego nie dziwi mnie że ruszył za ocean, bo co go mogło tu zatrzymywać?
nie wiem na jakiej podstawie twierdzisz, że obaj bracia spali z żoną, w końcu do rozpaczy doprowadziło ją to, że jednego dnia Borden ja kochał a innego nie - nie wiem jak wtedy podchodzono do chorób psychicznych, ale ją przerażała taka podwójna osobowość męża, szczególnie że mąż zawsze był taki sam dla dziecka, gdyż obaj mogli dziewczynkę kochać bezgraniczne.
dla niej największy dramat zaczął się gdy jej "nie mąż" się zakochał lub po prostu zauroczyła go asystentka, zależało mu na niej a uczucia mógł okazać tylko jako Borden, jednocześnie to ograniczenie mogło spowodować że gorzej traktował "żoną" - bracia stracili nad tym kontrolę lub poprostu nie spodziewali się, że do czegoś takiego dojdzie...
dlatego ten "gorszy" brat prosił o wybaczenie przed śmiercią, gdyż to przeważnie z jego powodu wpadali w kłopoty, to on zawiązał węzeł żonie Angiera i to on nie odpuścił i wszedł pod scenę na ostatnim pokazie Angiera.
Oczywiście to nie było tak że jeden był zły a drugi dobry - mieli odmienne temperamenty i pragnienia, możliwe że ich egzystowania jako jedna osoba musiało polegać na spełnieniu pewnych warunków - jednego zapokajała tylko magia a drugi chciał mieć rodzinę - może gdyby jej nie miał to wszystko by się nie udało, gdyż obaj rezygnowali z połowy życia, ale oczekiwanie by jeden rezygnował z całego, czyli rodziny, zaburzyło by całą równowagę między nimi...
a że w tym drugim później odezwały się hormony to chyba zupełnie normalna sprawa która nie powinna nikogo dziwić i przedewszystkim nie da się wszystkiego zaplanować co dotyczy ludzkich emocji i zachowań
psychika człowieka jest o wiele ciekawsza niż spiski i zdrady jako takie, szczególnie że też opierają się na ciągle nie zgłebionej psychice umysłu ludzkiego.
Żaden z bohaterów nie był psychopatą i nic w filmie tego nie sugeruje...
Ich zachowania pozornie mogą się wydawać nie normalne, ale może tylko z powodu przedstawienia ich a danych okolicznościach...
czy nie normalne jest poświęcenie rodziny dla sukcesu
czy nie normalne jest stawiania brata przed swoją żoną nawet jeśli się ją bezgranicznie kocha
czy nie normalna jest chęć zemsty na kimś kogo się obwinia o śmierć ukochanej osoby
czy nienormalna jest chęć zemsty za publiczne upokorzenie i zniszczenie marzeń
dla mnie fascynujące jest stworzenie możliwości bohaterowi by osiągnął swoją zemstę poprzez zabijanie siebie samego, wielu ludzi jest zdolnych zabić kogoś innego by to osiągnąć, ale by zabić siebie to już nie wielu, a Angier mógł zabijać siebie raz za razem i mimo to żadna kolejna skrzynia z ciałem nie powstrzymała go przed osiągnięciem celu... zwróć uwagę jak wyrafinowana jest pułapka jaką zastawił na Bordena, a jednocześnie czym się to skończyło, Angier odrzucił najprostsze rozwiązania tajemnicy Bordena i to go zabiło...
"czy gdyby użyto postaci fikcyjnego naukowca to pojawienie się tej maszyny było by dla Ciebie mniej nielogiczne i dziwne?"
W pewnym sensie na pewno było by to mnie rażące, postać Tesli została sprowadzona do geniusza wymyślającego różne cuda - dla wielu był pewnie takim kimś, ale z tego co czytałem o Tesli to takiego czegoś nie badał - on zajmował się ściśle elektrycznością metodami jej tworzenia i jej wykorzystywania - swoją drogą Tesla jest częstym tematem szmatławych pseudonaukowych plotek u "fascynatów" po dziś dzień. Ale nie chodzi tylko oto głównie o fakt klonowania - dla mnie on był trochę świrem no bo tak drażliwe moralnie sytuacje jak zabijanie swojego biednego klona, były dla niego bezdyskusyjne, od razu chwycił pistolet i go zabił, mógł z nim chociaż pogadać czy coś - każdy by chyba tak zrobił (przynajmniej ja xP)
zacznę od końca
...od razu chwycił pistolet i go zabił, mógł z nim chociaż pogadać czy coś - każdy by chyba tak zrobił (przynajmniej ja xP)...
jesteś pewien? historia temu przeczy :]
może byś tak zrobił, ale my jesteśmy dziećmi nauki i w nią wierzymy, nawet jeśli nie znamy naukowego wytłumaczenia pewnych zjawisk to wierzymy, że to tylko kwestia czasu by "naukowo" to wyjaśnić...
a jak było wtedy? pod koniec 19 i na początku 20 wieku? czy wszyscy byli wykształcenie i kierowali się nieugiętą logiką, pamiętaj że to były czasy w których jeszcze część ludzi wynalazki odbierała jako szatańskie urządzenia np.telefony
Nie wiemy czym był klon dla Algiera, czy myślał o nim w kategoriach humanistycznych, wiary, czy nauki, na pewno należał do grupy ludzi lepiej wykształconych, ale czy to wystaczyło by pojąć to, że patrzy na samego siebie - należy pamiętać też, że najważniejsze dla niego było pokonać Bordena a nie sama możliwość klonowania
Może sie mylę ale ludzie jako istoty które chca przetrwać najpierw działają a potem zadają pytania - jest to warunek przetrwania rasy ludzkiej, w końcu jako istoty jesteśmy słabo wyposażeni, nie mamy kłów, pazurów, nie biegamy szybko, nie skaczemy daleko - a doskonałą formą obrony jest atak, dlatego nie dziwi mnie, że gdy człowiek się boi (a pojawienie się drugiej takiej samej istoty może wywyłać strach) najpierw strzela a potem zadaje pytania :P
należy także pamiętać jaki był Angier - nie chciał się niczym dzielić, miał cel, był uparty... a jaki byłby jego klon... taki sam ... więc czy grzecznie dałby się podorządkować pierwowzorowi tylko dlatego że nim był, nie byłoby między nimi współpracy, może przez krótki czas, współpracy takiej jak między braćmi Borden, oni byli gotowi na poświęcenia obaj byli równi, a pierwowzór i klon? Czy Angier pierwowzór zgodziłby się na oddanie połowy życia na korzyść klonu w sposób jaki to robili Bordenowie? moim zdaniem na to było już o wiele za późno, więc jedynym sposobem na utrzymanie wszystkiego w ryzach było zabicie klona, okrutne, ale logiczne.
Czy zabicie klona jest nie moralne? nawet dziś swobodnie się rozważa produkcję klonów na części zamienne lub inne manipulacje genami(oczywiście upraszczam sprawę) więc co jest mniej moralne, zabicie istoty której nie potrafi się sklasyfikować czy tworzenie istoty której nie potrafi się sklasyfikować
nie znam dokładnie wynalazków Tesli, ale jednym z nich jest przenoszenie dźwięku drogą radiową i mimo że Marconi dostał za to nagrodę Nobla to w końcu sąd najwyższy Tesli przyznał prawa patentowe - po jego śmierci
przenoszenie dźwięku ... nad czym pracował Tesla w filmie... również nad przenoszeniem...rzeczy, a Angier pragną by to było przenoszenie ludzi... nie można więc wykluczyć, że prawdziwemu Tesli taka myśl nie przeszła przez głowę
fikcyjny naukowiec byłby dla Ciebie bardziej akceptowalny - ale skoro autor przedstawił prawdziwego może miał do tego powód, może fascynował go Tesla i to co mógł osiągnać, gdyby mógł tworzyć a nie walczyć o przetrwanie, a może chciał podnieść rangę nierealnej maszyny jako przestrogę pojawiania się wynalazków i odkryć z którymi nie potrafimy się obchodzić, którymi zniszczymy samych siebie. Ja przyjmuję ostatnią opcję i dlatego nie przeszkadza mi, że rzeczywisty naukowiec przypadkiem odkrył coś co nawet teraz jest nieosiągalne, szczególnie że pracował nad czymś co pojawia się w większości filmów science fiction, co nazywamy teleportacją i coś nad czym teraźniejsi naukowcy pracują od lat ;)
Trzeba przyznać że mimo tego co mi się w filmie nie podoba, jego zaletą są właśnie takie postacie, które nie mają samych atutów ale też wady - potwornie nudne są filmy gdzie główny bohater to chodząca moralność. Jak oglądałem ten film to nie "faworyzowałem" nikogo, dlatego też jest on dość wciągający, tylko to wykroczenie poza sztukę iluzji, poza genialne pomysły iluzjonistyczne mnie trochę zraziło - po prostu zawsze postrzegałem iluzjonistów, w ten sposób że przy pomocy błahych rozwiązań zadziwiają ludzi, nie urządzeniami lecz inteligencją i pomysłowością. Prywatnie nie podobają mi się występy np: Coperfielda, znikające samochody i inne, najlepsze są znikające karty, monety, i chustki z rękawa, no i oczywiście te "pomocniczki" ale tych w filmie nie brakło.
część tzw sztuczek Coperfilda wychodzi tylko dzięki możliwościom telewizji i temu że obecni tam ludzie nas OKŁAMUJĄ, że nie widzą czegoś co jest obok, po za kadrem - w tym nie ma magii
proste sztuczki mogą być ciekawsze, czasami WIEMY nawet jak je się robi - co nie zmienia faktu że jeśli mamy do czynienia z zręcznym ilozjonistą nie jesteśmy wstanie ZOBACZYĆ jak to zrobił i to jest fajne, a jeśli pokaże coś co nas zaskoczy - na długo to zapamiętamy :)
to ty uważasz, że za pomocą prądu elektrycznego można klonować ludzi i to że od razu wyskakują ??
no to gratulacje. lepiej wracaj oglądać dobranockę. Bo akurat doktorat z fizyki jest niepotrzebny, żeby ocenić że ten motyw jest po prostu głupi !!!
czy wiesz czym jest wyobraźnia?
już wielokrotnie zaznaczyłeś na tym forum, że motym maszyny do klonowania Tobie nie odpowiada - nie musi, pierwszą rzecz którą ominąłeś to to, że nie była to maszyna do klonowania LUDZI, tylko maszyna, która klonowała wszystko, czyli Tesli wyszło coś czego nie zamierzał lub raczej nie wyszło mu to co chciał - nieudany eksperyment - takie było założenie scenariusza czy Ci się podoba czy nie.
Ciekawe jest to, że ta maszyna nie jest istotą filmu tylko narzędziem, które dostał Angier a cała filozofia opierała się na tym jak je wykorzystał. Więc zatrzymująć się tylko na tym wiele straciłeś z magii filmu.
Można w nim szukać analogii o tym jak istota ludzka wykorzystuje swoje wynalazki, czym się kieruje... ale to dla niektóych rozmówców może oznaczać zbyt wiele wysiłku więc to zostawmy :]
Wiele motywów użytych w filmach czy w książkach wydawało się głupich, wariatami mogli się wydać starożytni - myśl o łodziach podwodnych czy lataniu poswstały wieki wcześniej do czasu gdy stało się to możliwe... do czasu gdy nauka podgoniła trochę do przodu...
wykluczanie, że może postać maszyna kopiująca/klonująca przedmioty może świadczyć o ... ciasnym umyśle?
Tesla takiej maszyny nie stworzył - ale w sprzyjających okolicznościach, innych czasach, mając taką potrzebę - mógłby - na tym polega geniusz umysłu ludzkiego.
co ty opowiadasz za farmazony? co maja do tego inne wynalazki. Maszyna do klonowania była nierealna (a jeśli uważasz że takie coś istnieje naprawdę to jesteś niepoważny!)Uważam że to jest bezsensu jeśli cały film jest tak jakby działo w rzeczywistości a jeden motyw jest jakby z filmu fantasy. Bo z tą maszyną ten film nabiera cech filmu fantasy.
może i piszę farmazony :)
ale za to nie którym przydała by się lekcja czytania ze zrozumieniem
bo niby gdzie uważam że taka maszyna istnieje - ja tylko nie wykluczam, że mogłaby istnieć oraz że będzie istniała
nie ma żadnego prawa, które zakazywało by pojawienie się nierealnego elementu w filmie, który wydaje się realny i rzeczywisty, taki motyw mamy np. w Zielonej mili, gdzie mamy więzienie, strażników, krzesło elektryczne (podobno właśnie ono przechyliło szalę sukcesu na stronę Edisona)... tańczącą myszkę oraz murzyna cudotwórcę ... jakoś to nikomu nie przeszkadza... jest to istotny element fimu i jest to faktycznie motyw fantasy, ale czy cuda są cudami czy tylko bajką to już inna sprawa.
W Prestiżu mamy raczej motyw science fiction, w końcu jest to element rozwoju techniki :P
jeśli film się Tobie podoba, ale maszyna do klonowania wydaje się nie potrzebna to znaczy, że nie miałeś szczęścia dotrzeć do istoty filmu.
A jeśli film się nie podobał to nie bardzo rozumiem po co udajesz, że dyskutujesz, udajesz gdyż jedyne co potrafisz powiedzieć to że "maszyna do klonowania jest nierealna" a ci co przyjmują że może istnieć są śmieszni, więc jeśli nie masz nic więcej do powiedzenia - to wybacz, ale chyba nie mamy o czym rozmawiać.
Tak film mi się podobał, ale do momentu jak się okazało że to tylko bajka, gdyż scenarzysta nie umiał normalnie wyjaśnić zagadki, więc wezwał na pomoc moce nadprzyrodzone i stworzył bajkowy motyw z maszyna co to klonowała ludzi. I nie wiem co się tak wpieniasz. Ja mi się coś nie podoba w filmie to nie znaczy że nie dotarłem do istoty. Po prostu uważam że budowana został w tym filmie tajemnica tego numeru, a rozwiązanie okazało się nie realne, tak jakby zabrakło już pomysłu na normalne zakończenie. A jeżeli chodzi o istotę tego filmu do dotyczy raczej rywalizacji 2 (albo w sumie3) iluzjonistów i chęci bycia za wszelka cene lepszym. o tym wcześniej nie mówiłem bo to mi się w tym filmie podobało, było dobrze pokazane. Mówiłem o czym innym. Rozumie że jesteś fanem tego filmu, ale do twojej wiadomości: nie wszyscy muszą nimi być, a jak nie są to nie znaczy od razu, że nie dotarli do głębi! bo forum jest do dyskusji, wypowiadania własnego zdania (też krytycznego) a nie tylko do wystawiania laurek!.
tak należę do fanów filmu, jednak gdybyś czytał uważnie zauważyłbyś, że nikomu nie narzucam swojego zdania, co nie znaczy że nie mogę go wypowiedzieć, dla mnie o wartości filmu nie świadczy liczba jego fanów i tych których do niego przekonam - tylko moja własna opinia, albo mi się podoba albo nie
dlatego nie mam na celu przkonanie Ciebie czy kogokolwiek innego, że film jest świetny - rozważamy pewne aspekty filmu
trudno dotrzeć do głębi czegoś skoro odrzuca się jeden z elementów tylko dlatego że jest nie realny - nie dyskryminuję Ciebie jako odbiorcy, ale próbuje pokazać pewne aspekty, które mogą ale nie muszą zmienić Twojego zapatrywania na obecność maszyny
zarzucasz scenarzyście pomysłów, ale sam nie wykazujesz zainteresowania tym że może miał jakiś powód by tak to rozwiązać.
Każdy człowiek inaczej odbiera pewne rzeczy, zapewniam że czasami warto się z nimi zapoznać, często po rozmowie z innymi dostrzega się pewne rzeczy na które sie nie zwróciło uwagi a które mogą zmienić punkt widzenia
zmiana punkt widzenia nie równa się zmianie zdania, może utwierdzić Ciebie w tym co myślisz, może okazać się że ktoś inny miał rację, ale może sie też okazać, że jest jeszcze inne rozwiązanie, które zarówno Ty jak i Twój rozmówca omineliście.
Pamiętaj że zmiana zdania nie musi być "porażką" - zależy od drogi która do niego prowadzi...
i owszem forum jest do dyskusji ale trudno rozmawiać z kimś kto jedynie potrafi powiedzieć - "maszyna jest nierealna nie pasuje do filmu, jesteście śmieszni jeśli uważacie inaczej" a sam przyznasz że głównie to piszesz
dyskusję prowadzę z widz00 - wymieniamy się opiniami, zadajemy pytania, rozważamy możliwości - to jest dyskusja, ja poznaję jego zdanie, on moje, powtarzanie tego samago zdania i twierdzenie że ktoś inny pisze tylko farmazony, bo nie chce przyznać Tobie racji - dyskusją nie jest
i istotą filmu nie jest rywalizacja czy chęć bycia lepszym za wszelką cenę - jest to o wiele bardziej skomplikowane czego nie zamkniesz w jednym zdaniu, chyba że użyjesz bardzo óogólniającej formułki- i właśnie dlatego lubie ten film
Ok. Tylko że Ty poza zarzutem o nie dotarcie do głębi, nie powiedziałeś nić na obronę motywu który mi się nie podoba i moim zdaniem pasuje do filmu jak pięść do oka.
ja nie potrzebuję bronić motywu maszyny klonującej, ale gdybyś uważnie przeczytał moje posty w tym temacie dowiedziałbyś się dlaczego mi to nie przeszkadzało a nawet wydało mi się sensowne... wystarczyło przeczytać
Czy ty aby na pewno oglądałeś film do końca? Bo jeśli według ciebie rozwiązaniem całej zagadki filmu jest maszyna do klonowania to chyba gdzieś ci uciekło zakończenie ;) przecież jest ono wyjątkowo prozaiczne i bynajmniej nie ma nic wspólnego z klonowaniem i mocami nadprzyrodzonymi. Maszyna miała odwrócić naszą uwagę od, podanego tak naprawdę na tacy, banalnego rozwiązania sztuczki Bordena. Dzięki maszynie widz zaczynał kombinować, sam doszukiwał się jakiegoś abstrakcyjnego rozwiązania, po to by na końcu palnąć się w czoło i zrozumieć o co w tym wszystkim chodziło i jak bardzo dał się nabrać. Jasne, film nie musi ci się podobać, masz do tego święte prawo, ale obejrzyj go najpierw do końca a potem zarzuć reżyserowi brak pomysłowości.
obejrzałem go do końca! gdzie wg. ciebie napisałem że maszyna Tesli to rozwiązanie? Ja tylko napisałem że motyw z maszyna jest głupi wg. mnie. i nic po za tym! Nie krytykuje całego filmu, nie oceniam głębi. Mówię tylko że jeden! motyw był wg. mnie do bani i sprawdzam czy inni myśla tak samo, czy przeciwne! nie dyskutuje o całym filmie w tym momencie! Więc nie rozumiem twoich zarzutów
"scenarzysta nie umiał normalnie wyjaśnić zagadki, więc wezwał na pomoc moce nadprzyrodzone i stworzył bajkowy motyw z maszyna co to klonowała ludzi"
jak dla mnie to właśnie tutaj piszesz, że maszyna to rozwiązanie.
"rozwiązanie okazało się nie realne, tak jakby zabrakło już pomysłu na normalne zakończenie."
ależ zakończenie było jak najbardziej realne :)
ale rozumiem, że przytoczone przeze mnie cytaty to zwykłe przejęzyczenia i tak naprawdę zrozumiałeś film i, co najważniejsze, jego zakończenie? ;)
Nie bardzo rozumiem czemu wprowadzenie elementu fantasy uważasz za tak potworny grzech. Czy Prestiż jest filmem historycznym? Nie. Biograficznym? Też nie. Więc czemu do licha reżyser nie mógł sięgnąć do świata fantazji, pobawić się trochę naszą wyobraźnią i wprowadzać element zupełnie niespodziewany i tak daleki od rzeczywistości? Czy są jakieś definicje, regułki, które tego zabraniają? Ja uważam, że wprowadzenie maszyny do klonowania było świetnym zabiegiem (zresztą jednym z wielu), który zręcznie odwrócił naszą uwagę od rozwiązania zagadki filmu i kazał nam się skupić na na tym zupełnie abstrakcyjnym wątku. Dodało to tylko smaczku całemu filmowi bo tak naprawdę okazało się, że możemy się spodziewać absolutnie wszystkiego.
A co do samej maszyny do klonowania, nikt nie napisał, że ona istnieje i nikt tutaj tak nie twierdzi. Ale nikt też z nas nie wie, czy takowa kiedyś nie powstanie :) więc z tymi "farmazonami" i "byciem niepoważnym" zachowałabym pewną dozę ostrożności bo za kilka, kilkanaście lat możesz się zdziwić ;)
ok tobie to nie przeszkadza a mi tak. To było wg. mnie bez sensu film pokazywał historie iluzjonistów, a więc historię która mogla! się wydarzyć naprawdę. Aż tu nagle coś nierzeczywistego, a więc nic naprawde takiego nie mogło się zdarzyć. zamiast filmu osadzonego w realiach naszego świata, dostajemy BAJKĘ!
rozumiem że dostałeś obietnicę że będzie to historia prawdziwa z życia wzięta a tu taka wpadka
... jak dotąd nic nowego nie napisałeś
tak reżyser mi to0 obiecał. nic nowego nie napisałem bo próbuje wyjaśnić o co mi chodzi. Ale niestety tacy ludzie jak Ty nie umieją przyjąć do wiadomości że komuś się może coś nie podobać w ich ulubionym filmie......
ależ każdy z nas to przyjął do wiadomości, wierz mi, ale ty też musisz przyjąć do wiadomości fakt, że nam się film podobał i każdy z nas ma prawo go bronić :)
ano masz rację...
dlatego też więcej z tobą nie dyskutuję w tym temacie bo to faktycznie trudne :]
hahaha
zapomniałem dopisać: "bez obrazy" i już się obraziła
ale w sumie to lepiej bo już na ten temat nic nowego nie powiemy :)
...tak reżyser mi to0 obiecał. nic nowego nie napisałem bo próbuje wyjaśnić o co mi chodzi. Ale niestety tacy ludzie jak Ty nie umieją przyjąć do wiadomości że komuś się może coś nie podobać w ich ulubionym filmie...
Twoje założenie jak film powinien wyglądać tak a nie naczej, nie jest żadną obietnicą złożoną przez reżysera...
trudno się dyskutuje z fanatykiem... nawet nie odróżniasz fana filmu od fanatyka... i może dlatego nie zauważyłeś, że jesteś jedyną osobą w tym temacie która reprezentuje fanatyzm... wszyscy przyjęli do wiadomości Twoje zastrzeżenia, a to Ty odrzuciłeś wszystkie inne możliwości, pomysły i uzasadnienia innych... i to bez żadnego komentarza
o to jak wygląda rozmowa z Tobą
gigi - maszyna jest bez sensu
XX - dla mnie nie, bo to i to
gigi - maszyna jest bez sensu
YY - a może reżyser chciał to i to, jak sądzisz?
gigi - maszyna jest bez sensu
itd... fajna „rozmowa” ;)
chętnie się dowiem jak wg Ciebie wygląda dyskusja... czy polega ona na tym że inny przyznają się do dramatycznej pomyłki i przyznają Tobie rację bijąc się w pierś?
to nie jest dyskusja, to jest właśnie fanatyczna postawa udowodnienia że ma się rację, powtarzanie w kółko jednej opinii, nie odpowiadanie na pytania, odpowiedzi i opinie innych.
nikt się na Ciebie nie obraził, po prostu szkoda czasu na rozmowę z Tobą, bo to nie jest rozmowa...
jeszcze długa droga przed Tobą by nauczyć się dyskutować na jakieś tematy, miałeś szczęście gdyż trafiłeś na osoby, które były otwarte i chciały z Toba rozmawiać - rozmawiać a nie obrzucać wyzwiskami – nawet nam nie zależało na przekonaniu Ciebie do swoich racji, tylko byś się z nimi zapoznał, ale Ty masz to gdzieś, nie skorzystałeś z tej szansy, Twoja strata... :P
ale jesteś wspaniały, tylko ty potrafisz dyskutować, chce być taki jak ty. żenada.
wg. mnie rozmowa wyglądała tak:
gigi: maszyna jest bez sensu, bo to i to
XX: nie jest bez sensu nic nie rozumiesz
gigi: chodzi mi o to że to i to
XX: nie jest bez sensu nic nie rozumiesz
itd... fajna „rozmowa” ;)
Ale jeżeli kogoś obraziłem to przepraszam :)
już było prawie miło, można była żartobliwie zamknąć tę bezowocną (niestety) rozmowę a tu na koniec okazałeś się jednak żałosnym (...)
wypada jednak najpierw zapoznać się z terminem jakiego używasz w stosunku do innych, bo nie wiem czy masz na myśli narcyzm jako konflikt wewnątrzpsychiczny, w metapsychologii freudowskiej, narcyzm pierwotny czy może narcyzm wtórny...
i nie musisz przepraszać, ja się nie gniewam, nie jesteś wstanie mnie obrazić :P
wydawało mi się, że uda się z Ciebie coś wydusić, jakąś ciekawą myśl, punkt widzenia, tak jak w przypadku widz00 (z którym ciekawie mi się pisało i pozwoliło spojrzeć na pewne sprawy z innej strony), coś nad czym warto się zastanowić, niestety... i mam tylko nadzieję, że jesteś jeszcze bardzo młody i to się z czasem zmieni... no cóż mój błąd, trzeba było jednak skończyć rozmowę wcześniej, nadzieja matką głupich ;)
ty za to próbujesz mnie obrazić.
Ale jasne masz się za inteligentniejszego, bo rzuciłeś tekst o metapsychologii.
i kto tu jest żałosny?
Dzięki takim ludziom jak Ty gigi, wynalazki Tesli i innych geniuszów przeszłości były często wyśmiewane, żeby później ci sami ludzie nagle nie wyobrażali sobie bez nich życia.
Poza tym, nie napisałem nigdzie, że uważam, że można klonować prądem ludzi, napisałem, że jeśli ktoś się na czymś nie zna to niech się nie wypowiada. Czytanie ze zrozumieniem się kłania.
No widzę że powinieneś je poćwiczyć bo bredzisz bez sensu. Ja nie śmieje się z wynalazku Tesli. Tylko z fantazji scenarzystów! Taki wynalazek nie istniał na prawdę, a jeśli Ty w niego wierzysz to twój problem, osobiście wydaje mi się to śmieszne! Ale przecież nie zabronię ci wierzyć w głupoty czy np. w krasnoludki. A wierz sobie - na zdrowie! Uważam że wplecenie takiego motywu do filmu, który od początku wydawał się realny to pomyłka i psuje cały film. Bo to tak jakby na koniec okazało się że jeden z nich to np. prawdziwy czarodziej jak z Harrego Pottera ;p
Mam podobne zdanie odnośnie tego wplecenia takiego motywu do filmu. Film był o iluzjonistach, iluzja to sztuka oszukiwania a oni wplątali w tą prawdziwą jak dotąd iluzje coś co iluzją nie było, - tylko niewyobrażalną rzeczywistością.
ja tylko się powtórzę: Prestiż to nie film historyczny, nie jest to też biografia Tesli. Po co więc się żyłować i przeżywać, że twórcy filmu wpletli do niego elementy fantastyczne? Mieli do tego święte prawo. Komuś się to może nie podobać, to oczywiste, ale według mnie zabieg ten absolutnie nic nie ujął całemu filmowi a tylko dodał smaczku i trochę zamieszał nam w głowach :) na temat maszyny do klonowania też już się wypowiedziałam ale się powtórzę: nikt nie twierdzi, że takowa kiedykolwiek powstała, ale warto mieć otwarty umysł i nie odrzucać myśli, że kiedyś, w bliższej lub dalszej przyszłości może powstać :)
Jakbym chciał oglądać bajkę to bym poszedł na Batmana albo Muminki. Ten motyw z maszyną mnie mocno w tym filmie rozczarował (choć nawet trochę rozśmieszył) stąd tak się pienię.
no skoro nie szkoda ci nerwów na pienienie się tylko dlatego, że reżyser nie czyta w twoich myślach i wprowadził tą wstrętną i tak strasznie cię denerwującą maszynę to cóż... twoja sprawa, twój problem :)
w sumie tylko ten jeden motyw w całym filmie jest odrealniony, tak?
i dla mnie to jest zrozumiałe, bo wszystko, co rzeczywiste było przedstawione jako iluzja, a w tym jednym momencie wszyscy cały czas mówili, że to prawdziwa magia, a że magikami nie jesteśmy to nie możemy tego pojąć.
wolę odsunąć wszelkie prawa fizyki na bok, bo chyba nie o to w tych scenach chodziło.
No nie oto chodziło właśnie, po prostu ten motyw nie podoba mi się z powodu że jest moim zdaniem za bardzo abstrakcyjny. A film ogółem jest spoko.
Witam.
Dzięki Vimo za twoje wypowiedzi, bardzo pomogłeś mi zrozumieć film w 100% - DZIĘKI CI BARDZO i jestem pewien, że wielu osobom, które obejrzało ten film powinno dostać taki jakiś dopisek od ciebie, który wyjaśniłby troche nie jasnych momentów... Bo naprawdę jestem przekonany, że połowa lub więcej nie rozumie całego filmu do końca (Bez obrazy oczywiście, ja też go nie zrozumiałem)
Film zasluguje na ZASŁUZONĄ 10tke, mimo tej maszyny z "teleportem" !
W końcu to tylko film, nie jest na faktach więc równie dobrze (tak jak ktoś wierzy w tą maszyne z teleportem) może też wierzyć w Optimusa z transformerów, albo że cycki Pameli są prawdziwe :) a film zasługuje na 10tke bo jest po 1 niesamowity po 2 bije wszystkie filmy z "tego gatunku"
delektujcie sie filmem, tak wciągającego filmu nie widziałem już od bardzo dawna, wychodzą dobre filmy nie powiem, no ale ten mnie po prostu zachwycił, a co do Iluzjonisty - "w filmach o magii zajmował u mnie 1 miejsce, po Prestiżu przenosi sie na drugą pozycje, ale nadal daje mu ocene 9,5/10. - OBA FILMY SĄ ŚWIETNE i godne obejrzania, wiadomo że jednemu bardziej do gustu przypadnie iluzjonista a drugiemu Prestiż, ale po co od razu zakladac tematy VS ? przecież oba filmy są świetne, ankieta powinna wyglądać tak: "Która perełka wam sie bardziej spodobała ?
Najbardziej denerwują mnie ludzie, którzy mówią ,że ten film zasłużył co najwyżej na 6stke ... (O ludziach którzy mówią ze "daje filmowi ocene "3" ale chyba tylko za scarlet i stroje) - to na takich ludzi szkoda mi słów - ja nie wiem oni nawet choć troche nie zrozumieli filmu czy jak?
Nie wiem jak mogłem ten film obejrzeć dopiero dziś, nikt mi go z znajomych nie polecił, miał jakąś słabą reklame czy jak?
p.s
CYTUJE:
nie znam dokładnie wynalazków Tesli, ale jednym z nich jest przenoszenie dźwięku drogą radiową i mimo że Marconi dostał za to nagrodę Nobla to w końcu sąd najwyższy Tesli przyznał prawa patentowe - po jego śmierci
przenoszenie dźwięku ... nad czym pracował Tesla w filmie... również nad przenoszeniem...rzeczy "
Jak to było z Teslą? tak oficjalnie ? ten Marconi podkradł mu pomysł? a potem sie wydało ? jeżeli tak to OK ale jeżeli wpadł również na ten pomysł ale później, no to Vami skoro wpadł na pomysł by przenosić rzeczy tak dawno temu ... już dawno by ktoś to odkrył - przynajmniej tak mi sie wydaje, jestem pewien też ze jeżeli Tesla nie odkrył by tego "dzwięku" ktoś inny za jakiś czas by to zrobił ;) myśle, że wszyscy jesteśmy tego pewni, a kopernik ? myślisz, że jego odkrycia inni też by nie odkryli he :P
p.s
Vami ja wiem, że ty masz lekkiego bzika na punkcie "magii" Tesli itd, spoko :) ja CIe rozumiem i jeżeli wierzysz tak naprawdę w tą maszyne - to okey, tylko zachowaj to dla siebie, bo ludzie z wyobraźni innych potrafią ich obrzucać za to błotem.. zachowaj to dla siebie, po co inni mają to wiedziec :)
ahh ten film, no nie moge, chyba nie usne dziś :)
Sory, że tak post pod postem ale mam dwa pytania:
Tak przeglądałem film - jak to jest, że 2x w filmie ktoś sie utopił w tej "skrzyni z wodą" przecież zabrakło im tlenu na 2-3sekundy (Tzn z tą kobietą, zabrakło jej tlenu > minęly 3sek i rozwalili tą szybe) - nie powinni jej reanimować czy cuś ? ;p przecież tylko przez 3sek nie miała tlenu - i od razu mówie NIE czepiam sie filmu :D tylko mnie to ciekawi jak by było naprawde...
p.s 2
PROŚBA mógłby mi ktoś podać filmy, wybrać z tej listy najlepsze tytuły (ja wiem wiem, że każdy ma inny gust, ale was powalił prestiż tak jak i mnie, może mamy podobny gust, wybierzecie najlepsze wg. was filmy z tej listy (wykreślone - oglądałem ;)
Miłej nocy (lista niżej)
http://img195.imageshack.us/img195/2970/123wkx.png
&
http://img195.imageshack.us/img195/3609/1234fao.png