1. Czy Borden umyślnie źle związał węzły Julii, jeśli tak to dlaczego?
2. Podczas użycia maszyny klonującej prawdziwy Angier pozostawał w maszynie, czy został
przeniesiony?
Myślę, że po prostu Borden zastosował inny węzeł, bo uznawał go za lepszy, szybszy w rozwiązaniu i skrępowana dziewczyna szybciej sobie z nim poradzi.
Ale mogę się mylić, bo nie pamiętam dokładnie filmu.
Prawdziwy Angier się teleportował, a klon spadał do wody i się dusił. Po każdym występie wywozili ciało.
A mi się wydaje, że prawdziwy Angier zginął w trakcie pierwszej teleportacji. Później jego klon, i kolejny klon, i kolejny...
Nie, no zrobił świadomie, tylko, że "ten" Borden był przekonany o tym, że taki węzeł będzie lepszy i się po prostu pomylił, zresztą sama dziewczyna mu na to przyzwoliła. Co do "klonowania". "Oryginał" pozostawał w maszynie, stąd zresztą mowa o niesamowitej odwadze i ubrudzeniu sobie rąk przez Angiera, jego niesamowite skupienie podczas przedstawienia (w końcu przecież za chwilę miał utonąć). Zresztą mało to ważne dla filmu, kto przeżywał, był to cały czas ten sam Angier.
Przed tym występem Julia powiedziała Cutterowi, że jest gotowa na podwójny węzeł, bo nie raz ćwiczyła z Bordenem i jej to wychodziło. Cutter się nie zgodził.
Podczas tego występu Julia kiwnęła głową Bordenowi, sugerując mu, żeby zawiązał podwójny węzeł. Borden dobrze zawiązał węzeł, a Julia zapłaciła życiem za swoją lekkomyślność i pewność siebie. Nasiąknięta wodą lina nie ma tu nic do rzeczy.
Na drugie pytanie nie jestem w stanie Tobie odpowiedzieć. Pod koniec filmu jest ukazana scena gdy Angier strzela do swojego pierwszego klona (albo odwrotnie). Tuż przed strzałem ofiara mówi: "Poczekaj jestem..."
Ponieważ wypowiedź jest niedokończona to:
1. Nie ma to większego znaczenia w filmie.
2. Scenarzysta nie wiedział co napisać xD.
3. Pewnie nikt tak naprawdę nie wie który to który.
4. Ponieważ są tu złamane prawa fizyki, można zakładać, że i klon i oryginał, skoro tak samo wygląda, to również tak samo myśli, więc Twoje pytanie nie powinno w ogóle zmienić Twojego myślenia, bądź nastawienia na ten film.
Po za tym na końcu Angier mówi Bordenowi, że żył zawsze ze strachem, czy wyląduje w klatce z wodą, czy w prestiżu. Po tej wypowiedzi można stwierdzić, że oryginał zawsze pozostawał przy życiu, aczkolwiek jest to tylko teoria.
Oryginał zawsze zostawał przenoszony. Klon wpadał do klatki. Przy pierwszej próbie, klon zabija oryginał. Jest też dosyć zabawna sprawa, bo Angier myślał, że zostawia pistolet dla siebie, 'na wszelki wypadek', a zostawił dla klona. Cóż za ironia. : )
Skąd ta pewność? W filmie nie ma o tym mowy, a to który to oryginał, a który kopia, możemy się jedynie domyślać.
Troublesome dobrze mowi(jezeli przyjmujemy ze orginal zawsze zostawal przeteleportowany), gdyz w pierwszej scenie gdy sie klonowal zostal przeteleportowany a klon ktory sie pojawil w tej maszynie przeciez go zabil. Niewadomo czy teoria z teleportowaniem sie orginalu jest prawdziwa ale moga ja "potwierdzic" slowa orginalu wtedy gdy klon do niego strzelal: "No no wait, I am not ... " :)
"No no wait, I am not ... "
Polski lektor zagłuszył mi słowo "not". W tej chwili cała moja teoria upada :O.
Dlatego wolę oglądać filmy z napisami...
Znalazlem tez jeszcze jedna rzecz potwierdzajaca to ze orginal sie telepotuje a co za tym idzie ze prawdziwy Tesla umarl:
w scenie gdy Tesla przychodzi do Edisona i uzywaja maszyny na kocie to kotu ktory zostal w maszynie czyli klonowi pomocnik Edisona odpial obroze, a przeniesiony na dwor kot mial obroze czyli musial to byc orginal :)
O qtwa, to mnie w tej chwili niesamowicie zaciekawiłeś. Następnym razem jak będę oglądał ten film, będę wyłupiał ślipia w tego kota xD
1. Oba koty mają obrożę.
2. Cytat rzeczywiście brzmi "no, no, wait, i am not...", ale niekoniecznie oznacza to że teoria całkiem upada, natomiast raczej skłania się do pktu 4: "Ponieważ są tu złamane prawa fizyki, można zakładać, że i klon i oryginał, skoro tak samo wygląda, to również tak samo myśli, więc Twoje pytanie nie powinno w ogóle zmienić Twojego myślenia, bądź nastawienia na ten film." Moim zdaniem rzeczywiście nie można mówić o tym, że jest klon i oryginał - bo z punktu widzenia psychiki niczym się nie różnią, a z punktu widzenia fizyki i tak to nie możliwe, więc nie możemy rozstrzygnąć który Angier zawiera atomy z prawdziwego Angiera :D. W tej wersji najbardziej prawdopodobną interpretacją tego zdania jest "No, no, wait, i am not a copy", choć oczywiście to tylko spekulacje.
3. Co do węzła dobrze wytłumaczył to HoShiMin, został zastosowany węzeł podwójny, ale Borden miał przy tym dobre intencje, a winni byli zarówno Borden jak Julia.
Tym bardziej że podczas ostatniej rozmowy z Bordenem (tym który przeżył) Angier mówi, że "to" (sztuczka) wymagało wielkiej odwagi bo sam nigdy nie wiedział czy wyląduje w zbiorniku czy w prestiżu. Także nie można być niczego pewnym:)
To mi zamieszaliście z tym kotem xD.
Bez kitu, mógłbym ten film oglądać w kółko, a i tak by mi się nie znudził. Od cholery hipotez i mało jasnych odpowiedzi. Oczywiście w dużej mierze jest to zwykły chwyt marketingowy, ale jakże skutecznie działa na widzów. ;)
Filmy nolana zawsze zawierają wszystkie odpowiedzi, często jednak nawet po seansie nie wszystko jesteśmy w stanie zrozumieć.
Memento, Śledząc, Prestiż - te trzy filmy Nolana mimo, iż wydają się podobne pod względem montażu to jednak tak nie jest.
W Śledząc chronologia jest najbardziej pokręcona, sceny łączy ze sobą nie czas lecz pewne elementy które łączą dwie następujące po sobie sceny. Chyba najtrudniejszy do przeanalizowania.
Memento to zaś zwykłe odtwarzanie wydarzeń w odwrotnej kolejności przeplatane swego rodzaju narracją głównego bohatera - przy czym podczas narracji kolory są czarno białe więc ciężko się zaplątać. Z tej trójki najłatwiejszy do rozpracowania.
Prestiż to zaś dziennik Bordena w dzienniku Angiera przeplatane wydarzeniami obecnymi. Jest to niezwykle proste jeśli załapie się regułę. Akcja idzie praktycznie cały czas do przodu. Tutaj niestety największym problemem może być zrozumienie działania maszyny, ponieważ wiele osób próbuje rozumować jej działanie jako kopiowanie, zaś ona z technicznego punktu widzenia duplikuje czy tworzy obiekt identyczny pod każdym względem.
Jeśli mówisz, że film zawiera wszystkie odpowiedzi, to wskaż mi, proszę, fragment, w którym jest odpowiedź na pytanie "Czy pamiętnik Bordena był prawdziwy, czy też sfabrykowany na szybko dla Angiera?"
co wy gadacie przecież to było oczywiste że zrobił to SPECJALNIE biorąc pod uwagę co się dzieje w reszcie filmu - chciał udupić Angiera od samwego początku - niby skąd wzięła się nienawiść i chęć zemsty między nimi przez cały film to idealnie widać.
Z klonami działo się to samo co z kapeluszami, na końcu Angier specjalnie upozorował swoje zabójstwo
Tak, został sfabrykowany dla Angiera, i to w całości. Dziennik był zakodowany słowem Tesla, a wydarzenie, które Borden w nim zapisuje miały miejsce na długo przed poznaniem naukowca. Pierwsze zapisy dotyczą jeszcze pracy razem z Angierem. Biorąc pod uwagę szczegółowość zapisów można założyć, że pisał częściowo prawdę na temat swoich przeżyć, bo ciężko wszystko byłoby zmyślić tak aby brzmiało realistycznie.
Ok, takiej odpowiedzi oczekiwałem ;d To teraz wyjaśnij dlaczego czytając sfabrykowany dziennik Angier widzi "rozdwojenie osobowości" Bordena, którego na pewno pisząc celowo ten by nie ujawniał, bo było to bardzo poważne naprowadzenie wroga na sekret swojej sztuczki?
Dziennik niezależnie od tego czy był prawdziwy czy nie musiał być pisany na zmianę przez obu braci. Z bardzo prostej przyczyny; w każdym wydarzeniu brał udział tylko jeden z nich więc nie było możliwości aby drugi napisał co się wtedy wydarzyło bo jeśli gdzieś by się pomylił Angier mógłby nabrać wątpliwości. Z resztą widziałeś gdzieś w filmie aby któryś z Bordenów czy Angier pisali dziennik? Oba były spreparowane aby magicy mogli zadrwić z siebie nawzajem.
Angier podczas rozszyfrowywania dziennika nawet nie pomyślał o tym, że spisały go dwie osoby, a samo to, że autor wydawał się rozdarty w żaden sposób nie mogło by go naprowadzić na teorię bliźniaków.
Na przykład fragment "Myślę, że mówi prawdę. Myślę, że nie możemy jej ufać" (1:22) Nie ma żadnego powodu by sfałszowany dziennik zawierał takie połączenie, nie jest też to opis wydarzeń, więc Twoje tłumaczenie nie działa. "Z resztą widziałeś gdzieś w filmie aby któryś z Bordenów czy Angier pisali dziennik?" - tak, Angier pisze swój dziennik w pierwszej scenie (podróż do Colorado).
Nie pomyślał. Ale gdyby miał jakieś inne przesłanki, gdyby skojarzył poświęcenie Chińczyka to kto wie, kto wie... Pewnie nie, ale na pewno nie było żadnego sensu by Borden dawał mu ten cień szansy.
Raczej możemy przyjąć, że Bprednowie (będę od teraz używał liczby mnogiej) nie umyślnie ujawnili swoje odmienne charaktery. Nie byli przecież idealni.
Inna możliwość (niż spreparowanie dziennika) to ewentualnie przepisanie swoich zapisków używając klucza. Jednak i w tym wypadku mielibyśmy do czynienia z pewną cenzurą bo w prawdziwej kopii mogło znaleźć się o wiele więcej niewygodnych dla Bordenów informacji. Nie ma szans aby dziennik był oryginalny właśnie z powodu słowa klucza.
No i o to chodziło. Jak sam przyznałeś, jest możliwe (i moim zdaniem najbardziej prawdopodobne) inne wyjaśnienie. Film nie zawiera odpowiedzi na to pytanie, tak samo jak nie zawiera odpowiedzi na pytania, który Borden był ojcem Jess, ani czy Borden w więzieniu celowo zdecydował się nie chwycić się ostatniej szansy (jaką było pojmanie Angiera i pokazanie sędziemu zamiast zabijania go). Możemy znaleźć różne sugestie, ale odpowiedzi - jak sam przez przypadek przyznałeś - przynajmniej w tym przypadku raczej nie ma (ściśle - nie umiesz jej znaleźć, więc nie możesz poprzeć argumentem tezy, że film zawiera wszystkie odpowiedzi ;p). A nawet nie wiemy czy nie jest to po prostu przeoczenie scenarzystów.
"nie zawiera odpowiedzi na pytania, który Borden był ojcem Jess, ani czy Borden w więzieniu celowo zdecydował się nie chwycić się ostatniej szansy (jaką było pojmanie Angiera i pokazanie sędziemu zamiast zabijania go)"
Ok spoko, ale nie wgłębiaj się aż tak bardzo, bo jeśli chodzi o to, który Borden był ojcem Jess, to myślę, że spokojnie można założyć, że skoro uszedł z życiem ten, który kochał Sarę, to jest ojcem dziewczynki. Ostatnia scena jest rozwiązaniem akcji, trudno żeby Angier, lub Borden kłamali. A wgłębianie się, który z nich dzieciaka zrobił Sarze jest już lekką paranoją ;P.
Jeśli chodzi o Bordena w pace zadziałał tu spontan i desperacja, więc pytanie czy jego zachowanie było celowe jest tu w ogóle niepotrzebne.
Obbaj bracia sypiali z Sarą więc przypuszczam, że nawet oni sami nie wiedzieli kto jest ojcem Jess.
Nie wiem ciągle o co wam chodzi tą sceną w więzieniu. Nie wydawało mi się tam nic dziwnego a nie zrozumiałem o czym piszecie w komentarzach. Mógłby ktoś jeszcze raz przedstawić w czym jest problem?
Szczerze mówiąc to sam nie wiem, ktoś się doczepił jakiegoś szczególiku na początku i wyszły z igły widły ;)
"Obbaj bracia sypiali z Sarą więc przypuszczam, że nawet oni sami nie wiedzieli kto jest ojcem Jess."
Tego nie wiesz, a zakładamy, że treść filmu jakieś granice przyzwoitości ma.
@Robert Problem jest w tym, że gdyby Borden na wolności pojmał Angiera zamiast go zabijać (pamiętajmy, że miał na to pół dnia) miałby pewne szanse uratować brata.
@HoShiMin Do ostatniego postu: Jeżeli czytasz wątek o tym, czy film ma wszystkie odpowiedzi, tylko niektóre dobrze ukryte, to powinno było być dla Ciebie oczywiste, że będzie tu dyskusja o jakichś szczególikach ;) Do Twojego poprzedniego postu: wiem, i dlatego do "dowodu" wybrałem najbardziej jasny przykład, a te "bardziej wgłębiające się" dorzuciłem tylko jako komentarz.
Są szczegóły i szczególiki (pierdoły).
"bardziej wgłębiające się" dorzuciłem tylko jako komentarz." Ok, wybacz ;)
"gdyby Borden na wolności pojmał Angiera zamiast go zabijać (pamiętajmy, że miał na to pół dnia) miałby pewne szanse uratować brata."
No nie do końca mogę się z tym zgodzić. Założyć tak można, ale jest kilka aspektów, które mówią nam, że to by bratom nie pomogło, wręcz zaszkodziło:
1. Angier był sławnym człowiekiem, a sławny człowiek jest bardzo szybko rozpoznawalny. Skromny wąsik i monokl raczej nie wystarczyłby, żeby ukryć swoją tożsamość, tym bardziej, że Angier kulał. Jest to chyba najsłabszy moment w filmie, ponieważ zmiana tożsamości z tak sławnej osoby na anonimową w taki sposób jaki to zrobiono jest wręcz niemożliwe. Więc skoro Borden siedzący w więzieniu krzyczał głośno, że Lord to Angier to raczej napewno znalazłaby się choć 1 osoba w tym więzieniu, któraby tezę tą potwierdziła. Pewnie nic by to nie dało ale fakt to fakt.
2. Nawet jeśli Borden na wolności pojmałby Lorda, zdradził jego tożsamość, wyszłoby najaw, że jest bliźniakiem tego siedzącego w więzieniu. Znając życie Angier by się chciał jakoś bronić. Ponieważ miał dużo pieniędzy wynająłby dobrego prawnika, może i detektywa. Doszłoby do dochodzenia. Bracia byliby oskarżeni o fikcyjną tożsamość (albo dzielenie się tożsamością, nie wiem jak to nazwać), jeden z nich dostałby wyrok za nieumyślne zabójstwo Julii, Angier oskarżyłby braci za znęcanie się nad nim podczas przedstawień, do tego różnego typu nadużycia, wkraczanie na teren prywatny. Do tego jeszcze nasrałby Cutterowi na głowę za pomaganie Bordenowi. Z tego wynika, że raczej Bordenowie są na przegranej pozycji. I jeszcze maszyna i duplikaty Angiera. Ponieważ jest to niemożliwe, trudno powiedzieć jakby na to zareagował sąd. Zakładam, że Angier dostałby za to dożywocie.
Z tego wynika, że wszyscyby siedzieli, łącznie z Cutterem.
Scenarzyści to uwzględnili i uznali, że pojmanie Angiera przez Bordena będzie zupełnym niewypałem, akcja się nie rozwiąże, a z końcówki nic by nie wynikło.
Z 1. się w gruncie rzeczy zgadzam, zresztą jest to po mojej myśli, ale warto zauważyć, że Angier był tego świadom i z nikim nie gadał i nie pozwalał pełnomocnikowi na umówienie spotkań. Natomiast chęć upokorzenia Bordena była silniejsza niż instynkt samozachowawczy, dlatego do więzienia poszedł.
"wyszłoby najaw, że jest bliźniakiem tego siedzącego w więzieniu. " - po pierwsze przed sądem oficjalnie mógłby występować Cutter, a nawet jeśli Borden musiałby się zdradzić, to chyba kara za zatajenie tożsamości jest trochę mniejsza niż śmierć?
"jeden z nich dostałby wyrok za nieumyślne zabójstwo Julii, Angier oskarżyłby braci za znęcanie się nad nim podczas przedstawień, do tego różnego typu nadużycia, wkraczanie na teren prywatny." - dlaczego akurat teraz by mieli to wszystko wyciągać? Jakoś Borden oskarżony o morderstwo nie próbował się bronić takimi drobnymi dla sądu faktami, dlaczego akurat teraz miałby być problem?
"Ponieważ jest to niemożliwe, trudno powiedzieć jakby na to zareagował sąd." - Sędzia uwierzył w maszynę teleportującą - nie był pewny wyroku i chciał poznać na osobności sekret tricku (co było koniecznie, bo jak mówił adwokat - nie wiadomo czy zbiornik nie był częścią tricku która się nie udała), gdyby uznał że Cutter sobie z niego żartuje to przecież nie wydałby wyroku skazującego.
"Z tego wynika, że wszyscyby siedzieli, łącznie z Cutterem. " - a ten to za co?
"Scenarzyści to uwzględnili i uznali, że pojmanie Angiera przez Bordena będzie zupełnym niewypałem, akcja się nie rozwiąże, a z końcówki nic by nie wynikło. " - to też możliwe, ale skoro mówimy tu o tezie Roberta, jakoby film zawierał wszystkie wyjaśnienia, to chyba musi być jakiś sensowny powód "wewnątrz akcji", dlaczego jeden z głównych bohaterów ginie? :D
"kara za zatajenie tożsamości jest trochę mniejsza niż śmierć?" Co z tego jak wszyscy by siedzieli.
"dlaczego akurat teraz by mieli to wszystko wyciągać? " Jak już mówiłem wcześniej Angier będzie wszystko wyciągał (tonący brzytwy się chwyta). Różnica byłaby taka, że Angier jako sławna osoba byłaby bardziej wiarygodnym autorytetem niż Borden. No nie mów mi, że Angier by tego nie wykorzystywał.
"Sędzia uwierzył w maszynę teleportującą - nie był pewny wyroku i chciał poznać na osobności sekret tricku" faktycznie o tym zapomniałem.
"a ten to za co?" Cutter jako jedyny wiedział o bliźniakach, w końcu i Angier by się go czepiał.
"wszystkie wyjaśnienia, to chyba musi być jakiś sensowny powód "wewnątrz akcji", dlaczego jeden z głównych bohaterów ginie" Widziałeś jakiś film, w którym to główni bohaterowie przegrywają sami ze sobą? Jaki to ma sens?
1. ja bym tam poszedł na 5 lat do więzienia żeby zmienić bratu wyrok z kary śmierci na 5 lat.
2. Nie, Angier nie byłby bardziej wiarygodny. Są tylko dwie możliwości: albo twierdziłby że nie jest Angierem tylko podobnie wygląda - a zatem nie mógł wyciągać przeszłości Angiera; albo przyznałby się że jest Angierem i próbował coś wyciągać, ale tym samym przyznałby że nie został zamordowany, więc kara dla Borden byłaby mała.
4. Cutter mówiłby że gdy gadał z bratem to miał on przebranie Fallona.
5. Jeżeli pytamy czy film jest idealny, to szukamy argumentów wewnątrz filmu, a nie takich czy takie rozwiązanie by było ciekawe.
1. Owszem, ale jak już mówiłem wcześniej akcja nie byłaby rozwiązana. Pamiętaj, że tytuł filmu wskazuje nam w jakim temacie będzie toczyć się akcja. Wsadzanie wszystkich do paki to odbieganie od tematu.
2. Nie mogę się zgodzić. Owszem, Borden nie dostałby tylu lat co Angier, aczkolwiek dla normalnego człowieka bardziej wiarygodny byłby Angier. W końcu wygrał swoją wojnę.
4. Mimo wszystko wyszłoby na to, że mu pomagał.
5. Tego nie powiedziałem. To Ty nasunąłeś teorię o niezabijaniu Angiera.
Szczególik czy nie, zgadzam się z Robertem10203. Gdy Borden tłumaczy Angierowi życie na zmianę z bliźniakiem, pada zdanie (cytuję z pamięci) "obaj żyliśmy połową życia, nam to wystarczało, im (ich kobietom) nie". Czyli możemy z tego wnioskować, że dzieląc wszystkie elementy życia, dzielili się też i kobietami.
Owszem, nie twierdzę, że nie. Ale pytanie, który jest ojcem dziewczynki jest wg mnie w ogóle bez sensu. Tym bardziej, że ostatnia scena sugeruje nam, że ojcem dziewczynki jest Borden na wolności. Gdyby tak nie było, scena nie miałaby najmniejszego sensu.
Miałaby dokładnie taki sam sens, przecież nawet jeśli Bordenowie sami wiedzieli kto jest ojcem, to na pewno obaj kochali Jess jako swoją córkę. Zresztą, ta scena miałaby też tak samo dużo sensu gdyby bohaterem był tutaj facet który zaadaptował córkę. ;p
Czy ja wiem... To zwykła apostrofa, klamerka zamykająca film. Nic by to nie zmieniło, gdyby w ogóle w niej Bordena nie pokazano.
To ja jeszcze przypomnę scenę zaraz po tym jak okazało się, że maszyna działa, a Angier wraz z Teslą i jego pomocnikiem są za domem wśród rozmnożonych kotów i cylindrów. Angier zbiera się już do odejścia, a Tesla mu mówi, żeby nie zapomniał kapelusza. "Który to mój?", pyta Angier, a Tesla odpowiada: "Wszystkie, panie Angier".
Ta scena dowodzi, że podział na "oryginał" i "klon" jest bez sensu, bo każdy oryginał Angiera był zarazem jego kopią, a kopia oryginałem. Obaj wyglądali tak samo, myśleli tak samo, mieli te same wspomnienia i zapewne obaj pamiętali moment wejścia w maszynę i jej użycie jako swoje własne doświadczenie. Każdy z nich był Angierem i niezależnie od tego, który by zginął, ten, który przeżył zawsze patrzył na tego drugiego jak na kopię, bo siebie uważał za oryginał - i odwrotnie.
Tesla do Edisona? :o co Ty bredzisz? Jak można pomylić takie nazwiska? Rozumiem, że chodziło Ci o Angiera, który przyszedł do Tesli, ale srsly, jak nieuważnym trzeba być, żeby użyć nazwisko kogoś, kto nawet nie pojawia się osobiście w filmie?
1. Ktoś już to pisał: Ona się zgodził na zawiązanie alternatywnego węzła. Dając znak kiwnięciem głowy, ponieważ uważała że jest w stanie rozwiązać ten węzeł w wodzie.(rozmowa po spektaklu parę scen wcześniej) Lecz fakt że Borden nie wie jaki węzeł zawiązał gdy jest o to zapytany może świadczyć że został zapytany jego brat a nie ten który zawiązał węzeł.
2. Uznajmy ze maszyna testowo została użyta tylko raz (tak jak to widzimy w filmie). Znaczy to że jeśli maszyna przenosiła oryginał to ginie podczas próby zostając zastrzelonym. Lecz jeśli oryginał zostaje w maszynie znaczy to że on ginie podczas pierwszego spektaklu poprzez utopienie. Wiec po 2 użyciu maszyny oryginał został zabity i do samego końca filmu istnieje klon, lub klony klonów. Co świadczy że maszyna tworzy idealny klon wraz z myślami i nie jest ważne czy na końcu zostaje klon.