PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=259945}

Prestiż

The Prestige
2006
8,1 406 tys. ocen
8,1 10 1 405726
7,6 75 krytyków
Prestiż
powrót do forum filmu Prestiż

Ogólnie film mi się podobał,np.: miał ciekawy klimat i trzymał w napięciu, ale... to zakończenie to jest jakieś nieporozumienie. Miałem wrażenie, że reżyser w trakcie kręcenia tego filmu nie zastanawiał się nad zakończeniem i tak się pogubił, że nie wiedział jak go ''domknąć'' i wymyślił coś na poczekaniu. Film bardzo dobry, ale za brak pomysłu na zakończenie oceniam go na 6/10. Pozdrawiam

martial88

Mnie zakonczenie sie akurat podobało, takie inne xD :):)

martial88

moim zdaniem właśnie o to chodziło...
widzowie sztuczek próbują domyślać się jakiś wymyślnych rozwiązań iluzji, a one są proste...
iluzja ma nas zadziwić, gdybyśmy wiedzieli, jak magicy robią swoje sztuczki nie chcielibyśmy ich oglądać, bo wszystko wydawałoby się oczywiste...

martial88

Mnie zakończenie również nie przypadło do gustu. Kiedy już myślałam, że dobrnęłam do końca historii i udało mi się ogarnąć cały spisek i tajemnicę, reżyser "dodał" końcowe 15 minut filmu, który stał się zupełnie absurdalny. Tak więc, 1h54min to moim zdaniem dobre kino-trzymające w napięciu i ciekawe, natomiast tytułowy Prestiż czyli zakończenie to moim zdaniem kicha. Jak dla mnie 7/10

koral00

Możesz napisać jak sobie to wszystko wytłumaczyłaś kiedy myślałaś, że dobrnęłaś już do końca historii? Przecież film od samego początku (cylindry...) zmierzał do tego zakończenia, które bynajmniej nie jest naciągane.

ocenił(a) film na 9
martial88

Przecież zakończenie dopiero odkrywa sens filmu. Brat bliźniak jako Fallon, klony Angiera... rewelka. To nie był brak pomysłu. Dziwi mnie taka opinia.

Halucynka

ja sie wczesnie domyslilem ze jest sto pokazow bo sto sobowtorow i ze kazdy sie topi :) a Ch. Bale zwabil poprostu ludzi na dół tym waleniem w szklo i wrzaskiem i dlatego wyszlo to na jaw (ten jeden przypadek)

użytkownik usunięty
jooo

Nie sobowtorow... jak juz to klonów/kopii...
Bale nie zwabił ludzi walaniem w szkło tylko Caine zobaczył ze wchodzi za kulisy wiec poszedł za nim.

ocenił(a) film na 7
martial88

o ile brat blizniak przechodzi, to klony to jakas kpina i nieporozumienie

ocenił(a) film na 10
shamar

Generalnie cała historia jest spójna a zakończenie przecież wszystko wyjaśnia, ale mam wątpliwości co do jednego.

Czy Robert Angier przy każdym występie sam się topił a jego klon (bądz co bądz ten sam człowiek - ten sam ale nie ten sam :] ) dopełniał sztuczki ? Czy to właśnie było to poświęcenie - przy każdym występie przechodził agonię śmierci przez uduszenie ?

Czy może maszyna przenosiła tego prawdziwego Roberta gdzieś na salę, a to klon się topił ? I w tym wypadku poświęceniem było życie z brzemieniem morderstw :)

Historia zajebista, a film skłania do myślenia. Do tego scenografia i rewelacyjna obsada - dla mnie 10/10.

ocenił(a) film na 10
Celestial_4

Chyba to klony się dusiły, bo ten jego inżynier powiedział mu że ta historia marynarza to kłamstwo i tonięcie to agonia, i on był tym zdziwiony więc nie mógł tego czuć ;> Więc to chyba klony umierały, ale zakończenie super !! I w sumie najbardziej szkoda tego brata bliźniaka, jakoś nikt po nim tesknił nie będzie...

k_asia1987

film bardzo ciekawy i w pewien sposób magiczny...czekałam na zakończenie i nieco się zawiodłam...oczywiście przez te klony ;( no i brata bliźniaka po którym jak już ktoś napisał "nikt tęsknic nie będzie..."
dałabym 9, ale za końcówkę daję 8 ;-P
film polecam!

k_asia1987

Jakby się zastanowić, to klony nie mogły pamiętać śmierci, bo były kopią człowieka, który nie umierał.

ocenił(a) film na 9
Celestial_4

Angier sam powiedzial ze nigdy nie wie czy nie bedzie czlowiekiem w skrzyni, wiec wydaje mi sie ze bylo roznie. Czasem sam umieral a innym razemumieral klon

ocenił(a) film na 10
Celestial_4

Ja rozumiem to tak, że to właśnie klony tonęły... Bo mówiąc o poświęceniu, w które niedowierzał Robert, za argument uznaje uczucie..
Jakie towarzyszy mu "GDY WIDZI ICH TWARZE...." Za poświęcenie uznaje więc poczucie winy. Gnojaszek

ocenił(a) film na 10
Rikoczka

13 lat czekałem na tą odpowiedź. W końcu !!!! ;)

ocenił(a) film na 10
Celestial_4

Noo musiałam trochę podrosnąć;D

Celestial_4

haha, najlepsze jest jak odpisują mi ludzie na moje komentarze sprzed x lat, gdzie, dajmy na to, spierają się z moimi teoriami, a ja już po tylu latach totalnie nie pamiętam fabuły :P

ocenił(a) film na 10
milena_9

No i dobrze! Gdyby o samo spieranie się chodziło, to wątki byłyby prywatne, ale nie są! Bo sensem jest zamieszczenie nowych teorii i punktów widzenia - filmy są jak lustra, każdy w nich widzi co innego, a nawet w innym czasie. Oglądasz coś, czytasz stąd wątki i wybierasz najbliższe sobie. Nieważne kiedy dodane... Uwierz mi, ma to sens, obejrzyj Tenet ;)

użytkownik usunięty
shamar

Co do klonów moim zdaniem to pasuje ale jak juz sie czepiacie to nie scenarzystów tylko autora ksiazki na podstawie ktorej nakrecono Prestiż- to po pierwsze.
Po drugie ktory był prawdziwy ktory klon.. Nie wiem czy to takie istotne no ale z tego co było pokazane i z tego co mozna było wywnioskowac na logike prawdziwy Angier musiał zginąć podczas pierwszego pokazu bo kopia ladowała dalej (co mozna bylo zobaczyc podczas eksperymentu z kapeluszami, kotami i pierwszej proby gdzie zabil klona). Co nie zmienia faktu ze te kopie mialy takie same odczucia, wspomnienia, charakter bla bla bla co prawdziwy Angier.

ocenił(a) film na 9
martial88

Ja jestem pewny, ze to "orginały" się topiły. Klon jak to kapelusze tworzyły się kilka, kilkanaście metrow dalej za to ta posac która wchodziła do maszyny topiła się. Dlatego też ten ostatni zdziwił się jak powiedział mu że topienie to agonia.

ocenił(a) film na 10
robhans

Ja właśnie też jestem raczej zwolennikiem wersji, w której Angier ogarnięty manią zwycięstwa nad Bordenem poświęcał się za każdym razem i dawał się utopić. Widać to z resztą w scenie, gdy Angier pierwszy raz testuje maszynę. Kładzie on pistolet obok niej, a gdy klon pojawia się kilka metrów dalej zabija go. Zatem tam na tyłach sceny pojawiały się klony.

Należy przy tym pamiętać, że klony to przecież absolutnie niczym nie różniące się Roberty :) Miały tą samą świadomość, wspomnienia. Wiedziały przy tym, że są klonami. Ale właśnie przez to, że były klonami, same były ogarnięte tą samą manią co pierwsz Robert, więc Każdy kolejny klon ponownie poświęcał siebie dając się utopić i tworzył tym samyk swą kolejną kopię przedłużając w ten sposób zabójczy łańcuszek o kolejne ogniwo - trupa.

To się nazywa obsesja...

I wcale nie powiedziałbym, że ten ostatni klon, który usłyszał, że śmierć przez utopienie to jednak agonia się zdziwił. On był raczej poruszony. Poruszony losem, jaki "on sam" przeżywał za każdym razem przy wykonywaniu tego numeru.

ocenił(a) film na 6
Celestial_4

ciezki klimat jak dla mnie z tymi klonami....dlatego tylko 6/10...:/

ocenił(a) film na 7
Celestial_4

przekombinowane wg. mnie...

ocenił(a) film na 9
martial88

Zakończenie było dobre. Z tymi klonami łatwo juz się domyśliłem wczesniej ,ale bliźniak mnie zaskoczył.

ocenił(a) film na 10
Drimek

Jeśli przyjmiemy że oryginał zostawał w maszynie a kopia pojawiała się gdzieś w innym miejscu. W takim razie gdy Angier korzysta z maszyny po raz pierwszy zabija kopie która pojawiła się przed nim, ale gdy przedstawienia odbywały się przed publicznością osoba znajdująca się w maszynie ginęła czyli zginą oryginalny Angier.
A jeśli przyjmiemy że w maszynie została kopia a oryginał się przenosił wychodzi na to że kopia zabiła oryginał za pierwszym razem.
Czyli tak czy tak oryginał i tak zginą.
Ale może to nie błąd tylko specjalne zawirowanie fabuła Nolana.

A jeśli chodzi o Bordena to nie miał on klona tylko rodzonego brata (jak myślą niektórzy). A Angierowi dał adres Tesli tylko po to żeby Robert zaczął tracić czas (kiedy Borden dawał adres Tesli Angierowi maszyna Tesli jeszcze nie istniała), ale sam Borden nie wiedział że w ten sposób wyśle Angiera do osoby która wynajdzie mu maszynę do robienia kopi różnych rzeczy.

ocenił(a) film na 10
martial88

Zakończenie jest dopięte na ostatni guzik, trzeba tylko przemyśleć, poddać się wielu interpretacjom i dyskusjom. Wieczna przygoda.

ocenił(a) film na 8
martial88

Dopiszę coś do tego tematu, bo nie chcę tworzyć nowego, żeby nie zdradzać zakończenia.
Po obejrzeniu tego filmu i po kilku przemyśleniach doszedłem do ciekawego wniosku.
Co byście powiedzieli na to, że Alfred nie miał żadnego brata bliźniaka tylko takiego samego klona, jakich mnóstwo tworzył Angier?
Według Alfreda szyfrem do jego zagadki było słowo TESLA, prawda? Czy nie myślicie, że Alfred mógł tak samo skorzystać z maszyny naukowca? Nie zabił swojego klona, tak jak to zrobił Angier, ale razem z nim współpracował tworząc niesamowity numer.
Moim zdaniem tak właśnie należy ten film rozumieć. Co o tym myślicie?

ocenił(a) film na 7
laraaa2

przeciez bracia byli zupelni inni pod wzgledem charakteru... to nie byla jedna i ta sama osoba...

użytkownik usunięty
laraaa2

Kiedy Angier zamówił u Tesli maszynę, ten nie wiedział jeszcze dokładnie
jak się za to zabrać, nie zauważył skutków działania maszyny. To wysoce
zmniejsza prawdopodobieństwo skopiowania Alfreda. Po drugie, Alfred był
raczej ubogi, chyba, że tylko udawał ubogiego. Ale jeśli jednak był, to
nie mógłby opłacić Tesli.

ocenił(a) film na 9

Komu się zakończenie nie podobało po prostu nie zrozumiał filmu,to właśnie zakończenie jest największa zaletą tego obrazu. Zwrot jakiego dokonał tutaj Nolan ściął mnie z nóg.A Angier nie miał klona, to był jego rodzony brat bliźniak,sam mu palce obcinał,po za tym mieli różne charaktery,jeden kochał jedną kobiete, drugi drugą.Za każdym razem gdy żona pytała sie go czy kocha i czuła że tak, to był wtedy jej prawdziwy mąż,były tez dni gdy czuła zupełnie coś innego.Raz Angier powiedział żonie że dzisiaj jej nie kocha, a dlaczego, bo to był jego brat który kochał te drugą:P:P:P,oglądajcie uważniej filmy;/;/;/

ocenił(a) film na 9
agrest1989

sory za pomyłke, chodziło mi tutaj o Alfreda, którego gra Christian bale:P:P:P

ocenił(a) film na 7
agrest1989

"Komu się zakończenie nie podobało po prostu nie zrozumiał filmu," jeden z wiekszych idiotyzmów jakie mozna tu przeczytac...

Czyli jak ktos cos rozumie to znaczy , ze od razu to lubie tak ? Zastanów sie na d tym co piszesz...

Dla mnie spieprzone zakonczenie... cała intrynga, budowane napiecie i niedomowienia zostaly spieprzone...
Chodzi mi tu o motyw z klonami - skoro nie wiemy co wymyslic to walniemy troche fantastyki i git... wcale mi to nie pasuje

ocenił(a) film na 7
shamar

No właśnie głównie o to się rozchodzi, po prostu akcja filmu nie toczyła się w XXI wieku i motyw z klonami był delikatnie mówiąc nietrafiony. Można zatem wnioskować, że rzeczywiście reżyser dodał trochę fantastyki bo mógł sam nie wiedzieć jak racjlonalnie zakończyć wątki, które pozaczynał.

ocenił(a) film na 9
martial88

przecież oczywiste jest, że za pierwszym razem przy wykonywaniu tego numeru zginął oryginał. pod jego stopami otiwerała się zapadka i się topił, a nowy on 'rodził się' na drugim końcu teatru. i później ginęły już tylko kopie bo oryginału nie było.

[nie zapominajmy że to kopie to tak naprawdę oryginały ;d te same wspomnienia itd]

Carmine

ale jeszcze to że sam Angier mówił " nie wiesz czy będziesz człowiekiem w pudełku czy prestiżem...." czyli to czy si pojawiał pod czy za sceną było losowe!!
prawdopodobnie.
kurcze muszę jeszcze raz obejrzeć niedługo bo mi nie daje spokoju !! ;/

ocenił(a) film na 10
Liriel_

Chciałam napisać o trzech rzeczach:
1. Po pierwsze to przed oglądnięciem "Prestiżu" widziałam "Iluzjonistę" i film "Sommersby" i glónie dzięki temu drugiemu bardzo wcześnie domyśliłam się, że Alfred jest dwoma różnymi osobami. Sara wiedziała, że Borden mówi "kocham Cie" czasami szczerze, a czasami nie... zresztą chyba się czegoś domyślała bo zanim się powiesiła chciała coś ważnego powiedzieć Olivii o Bordenie (chociaż myślę, że całej prawdy nie odkryła).
2. Po drugie to rzeczywiście tajemnica Bordena - bracia Bliźniaki - była taka prawdziwa (tak jak to było mówione przez cały film, że jak się pozna sekret to sztuczka wydaje się oczywista i zwyczajna. Natomiast zagadka Roberta - klony - była nierzeczywista (włączenie do sztuczek magii i fantastyki), ale mimo wszystko nie zepsuło to mojego ogólnego pozytywnego wrażenia o filmie :)
3. Po trzecie to cały film jest niesamowity i nie można powiedzieć, że nie ma w nim miejsca na miłość bo Robert na początku naprawdę kocha (to on nie chce ryzykować z węzłami, nie ma tyle odwagi co Alfred). Alfred też pokochał... Oliwie. Bo jego brat Fallon pokochał Sarę :) A nie zastanawia Was jeszcze ta scena jak Alfred wprasza się do Sary na herbatę... czy wtedy na korytarzu nie jest najpierw Alfred, a potem w pokoju pojawia się Fallon ...a może to była sztuczka jednego z nich? Lubie jak film daje mi do myślenia :)

ocenił(a) film na 9
maggie27

"Borden mówi "kocham Cie" czasami szczerze, a czasami nie... "

właśnie za każdym razem jak ona to mówiła wiedziałam że coś w tym musi być ;)
motyw ze sztuczką wproszenia się na herbatę rzeczywiście może być prawdą. ciekawe rzeczy widzisz w filmie. ;] ja chyba bym na to nie wpadła

Carmine

ok. ale jeśli to rzeczywiście bordenowie to bracia bliźniacy, to jak odebrać to jak borden żegna się z swoją córką i obiecuje jej, że się wkrótce zobaczą? przecież fallon i borden to dwie różne osoby i tylko jeden jest ojcem dziewczynki.

milena_9

Wychodzi na to, że córeczka nie miała pojęcia o sztuczce z dwoma braćmi - jak i żona - więc mówiąc "do zobaczenia" jednocześnie żegnał się z nią i przekazywał pod opiekę bratu. Albo odwrotnie, brat oddał ją z powrotem ojcu - przyznam że już nie pamiętam, który został powieszony, a który wyjawił tajemnicę przeciwnikowi.

Ale ta fantastyka - tak, trochę pójście na łatwiznę, tak samo jak przywołanie postaci historycznej w kontekście fantastycznym, co pozwoliło nie opisywać jej i ledwo szczątkowo wprowadzić w fabułę... I to, że tak szybko zniknął, ścigany przez konkurencję - nie trzeba się było zbytnio wysilać z pokazaniem reakcji stwórcy na swoje przerażające dzieło. A konsekwencje były przecież bardzo poważne...

Liriel_

To jest właśnie paradoks klonowania świadomości i ciała. Nie da się tego wyjaśnić. OK, ustalmy kto jest "oryginałem" i jak mogłby przebiec proces klonowania. Uruchamiamy maszynę i są dwie możliwości.

1. czujemy że coś dziwnego się z nami dzieje, ale zachowujemy świadomość tego gdzie jesteśmy, po chwili wszystko ucicha a my stoimy w tym samym miejscu - jesteśmy w maszynie

lub też

2. czujemy, że coś dziwnego się z nami dzieje, na ułamek sekundy zostajemy oślepieni i znowu spokój - stoimy poza maszyną

Która wersja jest "oryginałem"? To jest dobre pytanie, bo z moralnego punktu widzenia obie i Bóg jeden wie jak to pogodzić.

Nie da się ustalić kto jest tym pierwszym. Jeżeli założymy że wersja z maszyny to "oryginał", to pojawiając się obok niej jako "klon" w dalszym ciągu jesteśmy w pełni świadomi tego że jesteśmy tą osobą która przed chwilą włączyła maszynę. Dlatego też nie można określić procentowo na którą z możliwości trafimy. To tak jakby próbować zmierzyć temperaturę kątomierzem (stopnie stopniom nierówne). Mówiąc krótko - paradoks.

Jeśli chodzi o samego Angiera, to z jego punktu widzenia za każdym razem mu się udawało przeżyć, bo ten który zostawał, we wspomnieniach miał wszystkie występy swoich poprzedników którym też udało się przeżyć. Nie posiadał przecież wspomnień topielców :) Tak więc za 100 razem, topiąc się mógł myśleć że 99 razy mu się udawało a miał pecha gdy robił to po raz ostatni, podczas gdy drugi Angier cieszył się że udało mu się to zrobić 100 razy :)

Podobne tematy porusza seria "Diuny" Herberta, szczególnie czwarta część "Bóg Imperator Diuny" jeśli mnie pamięć nie zawodzi.

użytkownik usunięty
mm85

Jest jeden problem - zanim Angier zaczął występować musiał dopracować
ten numer, pamiętasz jak robił prezentację przed sponsorem? Więc proces
przebiegł więcej niż sto razy. Po drugie - Angier miał świadomość, że
oryginał zostaje w maszynie, ponieważ przy pierwszej próbie zastrzelił
drugiego, którego uważał za kopię. Więc musiał wiedzieć, że za każdym
razem zabija siebie. Choć sam reżyser się chyba w tym nie połapał, bo w
finale filmu Angier mówi, że nigdy nie wiedział, czy będzie człowiekiem
w skrzyni, czy prestiżem.

Z "Diuną" masz rację, temat klonowania przewija się też w innych
częściach.

Oczywiście tą ilość powtórzeń rzuciłem tylko dla przykładu.

Załóżmy, że Angier po pierwszym użyciu maszyny, przypuszcza, że to "on" będzie w niej zostawał, ale nie jest przekonany w stu procentach.

Kiedy wykonuje pierwszy oficjalny pokaz i topi sie w zbiorniku, potwierdza swoje smutne przypuszczenia. Ale w tym momencie jest to bez zanczenia, ponieważ to drugi Angier który przeżył jest bohaterem dalszej części filmu i w tym momencie zaczyna myśleć, że efekt jest kwestią przypadku, bo za pierwszym razem pojawił się w maszynie, a za drugim razem był poza nią... Aż do następnego numeru kiedy znowu ląduje w zbiorniku i myśli że tym razem mu się nie udało, ale po raz kolejny to Angier który przeżył opowiada dalszą historię i jest przekonany że miał szczęście bo już dwa razy pojawił się poza maszyną. I tak proces się powtarza za każdym razem.

Proces może się powtarzać w nieskończoność a każdy kolejny Angier będzie przekonany, że za pierwszym razem pojawił się w maszynie ale już każda następna próba była szczęśliwa. Dlatego nie wie czy następnym razem nie okaże się że pozostanie w maszynie jak za pierwszym razem.

Angier za każdym razem się topił. Kiedy wpadał do zbiornika mógł sobie myśleć: wykonałem numer 50 razy, za pierwszym byłem w maszynie, potem 48 razy poza nią i teraz znowu zostałem w maszynie. Ale Angier który przeżył myśli sobie, że tylko za pierwszym razem był w maszynie i jak na razie ma szczęście.

W finałowej scenie mamy Angiera, który pojawił się w maszynie tylko za pierwszym razem, każdy następny był dla niego szczęśliwy. Stąd była ta niepewność, czy za którymś razem nie powtórzy się sytuacja jak podczas pierwszego użycia. Oczywiście, topił się za każdym razem, ale tego nie wiedział :)

To jest właśnie paradoks dwóch identycznych świadomości.

ocenił(a) film na 9
mm85

Bo to shamar było moje egoistyczne zdanie na ten temat:P:P:P,ale mam do tego prawo, co do zakończenia maskarada z bliźniakami mi sie podobała,a jeśli chodzi o klony,no cóż, Nolan troche fantastyki dodał do filmu,ale nikt nie mówił że to ma być film w pełni realistyczny,ja szczerze powiedziawszy tego nie kupuje po obejrzeniu filmu drugi raz,bo dodanie fantastyki to było pójście na łatwizne xD

ocenił(a) film na 7
agrest1989

no to juz sam widzisz , o co mi chodzi...

agrest1989

Wszyscy tu piszą, że to klonowanie było "naprawdę". Ja nie mogłem zasnąć z pół godzinki, szukałem miejsca gdzie pokazane, że te klony to tylko sztuczka... doszedłem do wniosku, że film muszę obejrzeć po raz drugi, bo nie mogę odtworzyć sobie takiego momentu. Film tak dziwny, że nie mogłem o nim nie myśleć. Nawet teraz próbuje pojąć, czy reżyser mógł to tak zepsuć, po prostu "tworząc" klony:(

ocenił(a) film na 7
kaczuss

Czemu "zepsuc"? po prostu dal se takie latwe rozwiazanie SF... niektorym sie to nie podoba... w tym mnie... innym sie podoba taka konwencja

użytkownik usunięty
kaczuss

Oj nie rezyser... Prestiż jest adaptacja ksiazki o tym samym tytule... i choc sie roznia pod wieloma wzgledami klony to nie pomysł Nolana.. takze ci ktorzy maja jakies "waty" odnosnie klonowania i watku SF to pretensje powinny byc raczej pod adresem autora ksiazki...

użytkownik usunięty
Liriel_

Do sztuczki potrzebne były dwie kopie iluzjonisty. I one decydowały między sobą, kto wpadnie do wody, a kto będzie świętował powodzenie. Ale świadomość i pamięć zawsze pozostaje jedna.

użytkownik usunięty
laraaa2

"Co byście powiedzieli na to, że Alfred nie miał żadnego brata bliźniaka tylko takiego samego klona, jakich mnóstwo tworzył Angier? "

W filmie jest wyraznie pokazane i powiedziane ze Borden/Fallon byli blizniakami! Tu naprawde nie trzeba doszukiwac sie drugiego dna. Gdyby był to klon po co Borden chodziłby na przedstawienia Angiera glowaiac sie jak on to robi? Po co go ratował gdy klon sie topił?

"Według Alfreda szyfrem do jego zagadki było słowo TESLA, prawda?"

To była tylko intryga.. Borden wykiwał Angiera. Równiez było to wyraznie powiedziane i pokazane. On go zwodził poprostu. Taka gra miedzy nimi.


"Czy nie myślicie, że Alfred mógł tak samo skorzystać z maszyny naukowca?"
On o tej maszynie nie wiedział nawet... Tesla "wynalazł" ja po tym jak Borden juz robił swoj numer... dlugo po tym jak Angier zaczał do niego jezdzic. Zreszta nie wiedział o klonach. Gdyby wiedział o takiej maszynie nie bylby zadziwiony tym co robi Angier na swoich pokazach poprostu powiazałby Angiera z Tesla... Zreszta o ile dobrze pamietam na koncu gdy rozmawiali tez kilka zdan wyjasnienia bylo.

Polecam obejrzec jeszcze raz film.

Alfred dowiedzial sie od asystentki swego przecienika o Tesli. Wtedy stworzyl dziennik, ktory ona pozniej przekazala jako falszywy trop. Alfred nie mogl pozwolic sobie na takiego inzyniera sceny jak Tesla.