a ja jednego dalej nie rozumiem, na końcu jak Robert pokazywał swój ostani numer z tą maszyną, wchodzi do niej i zostaje sklonowany. Klon wlatuje do pojemnika z wodą i się topi, ale jak prawidzy Robert znalazł się tam na widowni?
najpierw trzeba się zastanowić, co to za maszyna??
celem wynalazcy był by teleportowała, wiec faktem jest, ze przenosiła się osoba tam przebywająca<stojąca>, lecz mająca wielka usterkę widoczna i skomplikowana jaka jest pozostawienie kopi na miejscu.
Jak to martwa rzecz<maszyna,urządzenie> w każdej chwili może coś za szwankować, a zapadnia w każdej chwili otworzy się, nie mając wpływu na te rzeczy martwe mógł się obawiać o własne życie??
Pozdrawiam i przepraszam za pisownie:P
Angier stojąc w maszynie na chwilę przed klonowaniem(dobra, wiem, że to złe słowo, ale nie potrafię go zastąpić :P) nie wiedział, czy wpadnie do wody, czy pojawi się na balkonie i to najbardziej go przerażało.
Angier A i Angier B to jedna i ta sama osoba, która ma takie same wspomnienia(co zauważyło już kilka osób przede mną) do chwili "rozdzielenia". Potem czują i myślą już zupełnie oddzielnie i są pewni, że ten "drugi" to klon, choć on jest takim samym oryginałem (łooo... skomplikowane to trochę).
Angier A jest pewien, że to on jest oryginałem, ale wpada do wody, topi się i i tak już nic nie może zrobić.
Angier B jest pewien, że jest oryginałem i cieszy się, że znowu mu się udało i stoi na bakonie, a nie tapla się w skrzyni.
Tak to wygląda moim zdaniem, ale oczywiście nie można tu chyba powiedzieć jak było naprawdę w 100%.
Masz rację ale nie do końca.
Ten Angier na końcu filmu (ten postrzelony) JEST NA 100 PROCENT KLONEM. Dlaczego ?
Zacznijmy od tego że na początku był oryginał. Wszedł do maszyny i powstał jego klon (czyli już wtedy był oryginał i sklonowany oryginał czyli klon). Nie jest ważne czy mieli te same uczucia wspomnienia itp. Był oryginalny Angier i sklonowany Angier.
Teraz tak - wiemy jak działa maszyna - jednego przenosi a drugiego zostawia w środku maszyny.
Załóżmy że to oryginał zostawał w środku maszyny a klon się przenosił. Kiedy Angier klonował się poraz pierwszy (w tej fabryce czy tam domu Tesla) to oryginał został w środku maszyny a klon się przeniósł. W tedy oryginał (ten w maszynie) postrzelił klona. Ale potem na przedstawieniu w teatrze skoro oryginał zostawał w maszynie a klon się przenosił to podczas spektaklu oryginał wpadł do zbiornika z wodą i się utopił.
Wniosek - zakładają że to oryginał zostawał w maszynie a klon się przenosił to oryginalny Angier musiał umrzeć podczas przedstawienia kiedy będąc w maszynie spadał do zbiornika z wodą a klon szedł na prestiż (balkon)
A jeżeli w maszynie był klon a oryginał się przenosił to Oryginalny Angier zginął już przy pierwszym testowaniu (w fabryce Teslii) maszyny kiedy to Angier w środku maszyny (zakładamy że to klon) zastrzelił tego co się przeniósł (zakładamy że to oryginał)
Wniosek ogólny - Angier na końcu filmu jest klonem tego pierwszego, jedynego i oryginalnego Angiera. (Chyba że maszyna wybierała losowo którego zostawić a którego przenieść wtedy oryginał miałby niewielką szanse przeżyć testy maszyny i wszystkie spektakle w teatrach) UFF ale się rozpisałem ale mam nadzieję że wszystko jest jasne i zrozumiałe :D TEN NA KOŃCU TO KLON
No tak, jakolwiek by na to nie spojrzeć, takim tokiem myślenia to klon. Chyba, że maszyna naprawdę wybierała losowo, kto zostanie w maszynie, a kto pojawi się gdzie indziej. Tak czy tak, Angier miał małe szanse na przeżycie(ten prawdziwy).
Klon czy nie, nadal się mordował, a to musiało być naprawdę odważne z jego strony.
Może i ja dodam swoje gdybanie w tym wątku:
Wynalazca maszyny powiedział o kapeluszach: "wszystkie są pańskie", więc zakładał, że nie ma jednego oryginału i wielu kopii. Wszystkie kapelusze były wg niego jednym i tym samym kapeluszem.
Ale Robert mówiąc o swoim lęku przed "numerem" zakładał, że maszyna tworzy kopię i kogoś teleportuje: albo oryginał albo kopię; którego z nich, to było dla niego niewiadome (jak i dla nas, jeśli przyjmiemy wersje o tworzeniu kopii i teleportacji zamiast wersji o "rozszczepieniu ducha i ciała"). Ten który zaczynał występ nie wiedział nigdy: czy maszyna teleportuje oryginał (mnie) na balkon, czy też oryginał (ja) pozostanie, a kopia się przeniesie. Robert w tym założeniu sam nie mógł wiedzieć czy jest kopią czy oryginałem (wielokrotnie przenoszonym), ale znaczenie miało dla niego tylko to, czy za chwilę nie okaże się "oryginałem" (czyli tym, który rozpoczął numer) pozostającym w maszynie i zmuszonym umrzeć.
Ja przychylam się jednak do wersji "rozszczepienia", czyli że kiedy pojawia się dwóch Robertów to obaj są "tym, który rozpoczął występ".
Kurczę naprawdę niezłe teorie. Problem w tym, że i tak się nie dowiemy prawdy . Podejrzewam, że nawet sam Nolan się aż tak nad tym nie głowił i nie zna odpowiedzi :). Moja teoria jest taka, że skoro powstawało dwóch identycznych Robertów o tej samej umysłowości, to nie można stwierdzić czy na końcu był klon czy oryginał. Ponieważ oboje byli i sądzili, że są tym samym, który wszedł. Zatem ten topiący się był pewny, że jednak nie udało mu się, a ten na balkonie że jego teoria co do maszyny jest dobra. Podejrzewam, że po pierwszej próbie w fabryce ten który przeżył założył ( myśląc że jest oryginałem ) że przestawi maszynę według wskazań co do jej użycia. Oboje zatem ( i topiący i na balkonie ) byli przekonani że są prawdziwi. Jeden szczęśliwy, że plan się udał, drugi umierający z myślą że coś pokręcił. Możemy jednak mnożyć teorie i nic nie wymyślimy :). Ostatecznie film niezwykły, skoro potrafi wywołać taką dyskusję.
Moim zdaniem film należy odczytać poprzez tragizm postaci Angiera (przynajmniej ja tak to widzę). A dlaczego:
-trick z aktorem, on to wymyśla, on siedzie pod podłogą gdy aktor odbiera oklaski
-scena pierwszego kopiowania, Angier z założenia planuje zabić "klona" zatem pierwszy chwyta za broń i strzela do "klona"
-i teraz cały tragizm polega na tym, że Angier utwierdzony słowami o lekkiej śmierci topielca ("podróż do domu") postanawia się za pierwszym razem poświęcić i tonie w zbiorniku gdy tymczasem nowa wersja odbiera poklask
Film opowiada o poświęceniu wszyscy się poświęcają: Chińczyk, Bliźniacy a także Angier (dlatego wnioskuje, że oryginał (o ile możemy mówić o oryginale i klonie) napewno ginie). Poza tym film pokazuje Angiera jako postać tragiczną tego prowadzonego przez chorą zazdrość i chęć bycia lepszym, który zawsze ostatecznie przegrywa.
tric z aktorem - zapomniałeś, że on nie wymyślił tricku tylko go sobie "przystosował" - a to był kolejny powód frustracji - był świetnym showmanem, który wszystko co robili inni o potrafiłby zrobić lepiej, ale nie był tak dobrym iluzjonistą jak Borden by mieć własny tric...