Jak w temacie, chociaż film (jak na adaptację) moim zdaniem całkiem niezły, ciekawa oprawa muzyczna i kilka naprawdę dobrych scen (np. z Leni w gabinecie). Dla MacLachlana wielkie brawa. A książkę przeczytać trzeba! I jescze coś o Anthonym - rzeczywiście nawet w sutannie, stojąc na ambonie ma na twarzy niewidzialną maskę Lectera :P