Właściwie jedynie Vaughan zasługuje na pochwałę. Naśladuje Perkinsa rewelacyjnie. Heche i Mortensen są beznadziejni, a całość, wyjąwszy tylko niektóre detale (nagi tyłek Mortensena, słuchawki Moore, masturbacja Vaughana) to tylko nieudana kalka arcydzieła Hitchcocka.