nieudolnie.
niechby i był to remake jakiego jeszcze nie było, czyli dokładne powtórzenie ujęć (może były takie remake'i, ale nie znam)
ale ważniejsze jest, co jest w tych ujęciach. a jest dziadostwo i niezrozumienie oryginału albo nieudolność.
dwa przykłady z brzegu: wypchane ptaki w tle, w czasie rozmowy z normanem, są nieostre. poza głębią ostrości. gubi się klimat.
drugi: pod prysznicem w oryginale, aktorka SIĘGA ku zasłonie, łapie ją i w mimowolnym skurczu, ciągnie i zrywa zaczepy.
w remake'u konająca bohaterka trzyma przez kilka sekund rękę w powietrzu (po co?), nie sięgając po nic, po czym jest cięcie i ręka jest na zasłonce. nijak się to nie trzyma kupy.
i te detale: policjant przy autohandlu jest za daleko, nie odczuwa się zaszczucia jak w oryginale, zasłonka prysznicowa ma taki zupełnie niepotrzebny wzór, że tak naprawdę nie widać zbliżającej się matki (brak risnącego cienia), kadrowanie tej matki zresztą jest źle skomponowane, bo wygląda na wysoką i od razu myślisz: a może to syn.w peruce?
itd
remake ten ma więc jedną zalatę dydaktyczną: pokazuje jak bardzo ważne w dobrych filmach są szczegóły, które doceniamy dopiero jak ich nie ma.