Przestrzegam was, jeśli chcecie nie zepsuć sobie seansu to wyłączcie film jakieś 10 minut przed zakończeniem. Rozwiązanie zagadki na pewno nie wpłynęło pozytywnie na moją ocenę. Scena z prysznicem - PRZEREKLAMOWANA, już ciekawszym momentem było "spadanie" ze schodów detektywa :). Film na pewno zyskał dzięki grze Janet Leight, w momencie gdy zniknęła z ekranu poczułem niedosyt i niestety nikt inny nie wypełnił tej pustki. No i co się stało po połowie filmu ? Znikła ta psychodeliczna muzyczka a pojawiła się inna o wiele gorsza. Jakby nie patrzeć film dobry, ale mógłby być lepszy. PS. Nie pokusiłbym się obejrzeć w wersji kolorowej ;).
To w ogóle powstała wersja kolorowa? o_O
Jeśli miałbym uznać cokolwiek za problem tego filmu, to nagłe urwanie się wątku policjanta śledzącego Marion. Był nią bardzo zainteresowany i śledził ją wręcz obsesyjnie, a potem nagle przestał i już do końca filmu się nie pojawił. Co nie zmienia faktu, że film wybitny.
A może to było celowe? A ten policjant był jedynie wytworem jej wyobraźni? Odezwały się w niej resztki sumienia. To tylko interpretacja, która miałaby w gruncie rzeczy jakiś sens.
Też czułam niedosyt po śmierci aktorki, a;le gorsze było, że domyślałam się, że Norman był babką.
Tam co sekundę jest cięcie montażowe, tak jak cięcie nożem. Woda spływając wiruje tak jak kamera w następnym ujęciu. I dziesiątki innych przykładów. Pamiętaj, że to 1960 rok i wcześniej nie było takiego montażu.
Hm...Pamiętam, ale nie mogę wyprzeć z głowy Odysei Kosmicznej, zdaje się że "zaorała" wszystkie opinie o technicznym braku możliwości stworzenia dobrego montażu.
Ale popatrzmy raz jeszcze:
https://www.youtube.com/watch?v=qi1f2ADQYzA
Nie, dzisiaj też nie widzę niczego wybitnego w tej scenie :).