Bo musiałabym mu postawić 1. NIEPOROZUMIENIE, to najwłaściwsze określenie dla ekranizacji takiej książki. A nie będę mu zaniżać średniej oceny, bo ktoś tam się nad nim napracował i pewnie nie jest taki zły. Ale nie powinien był powstać.
A mogłabyś uzasadnić swoją opinię na temat tej książki, czemu jest taka zła? Jestem bardzo ciekawa, bo każdy głupi może powiedzieć - "ta książka/ film to dno", ale nie wszyscy potrafią to w jasny sposób wytłumaczyć. Czekam.
Mi się wydaje że kociarze chodziło o to że książka jest za dobra i dlatego nie powinien powstawać film .
Źle odczytałaś moją wypowiedź. Ta książka, to była najmilsza lektura w moim życiu i pamiętam, że byłam w dużym szoku, kiedy się dowiedziałam, że powstał film na jej podstawie. Co tam u diabła było do filmowania? Taki film wydaje mi się nieudany już w zamyśle i dlatego nie chcę go oglądać.
Gdyby bać się ekranizacji każdej wspaniałej książki, o ile uboższa byłaby dziś filmografia... Tyle w temacie;)
Wydaje ci sie...? Przykro mi to stwierdzic, ale ludzie Twojego pokroju chyba niezbyt wiele soba reprezentuja, skoro nie potrafia oddzielic tresci czytanej (czyt. wyobrazni) od filmu... Ja wlasnie mam odwrotnie, zawsze marze o tym by ktos sfilmowal ksiazki, ktore bardzo mi sie podobaly. Podczas czytania niesamowicie pracuje wyobraznia, probujac namalowac w myslach swiat opisany na kartkach papieru. I on w mojej glowie juz na zawsze taki pozostaje. Zaden film nie jest w stanie tego zmienic. Natomiast zawsze jestem ciekaw jakby to wygladalo, gdyby powstala ekranizacja, czy tworcy filmu tez sobie tak to wyobrazili jak ja to zrobilem? Owszem, wiele razy sie nacialem i ekranizacje ksiazek okazaly sie totalna klapa, sporo przecietnychm, ale jest tez wiele filmow, ktore sa mozna powiedziec nawet ze lepsze od ksiazek. Wszystko zalezy od wrazliwosci i wyobrazni... Przykra sprawa, ze spisujesz dobry film na straty tylko dlatego, ze wg Ciebie taki film nie ma sensu bo nie potrafisz pogodzic swoich wyobrazen z wizja kogos innego.najglupsze podejscie o jakim slyszalem...
Ciesz się swoim samozadowoleniem i nie zawracaj mi już więcej głowy. Nie starcza mi wyobraźni, żeby ogarnąć, co ty swoją osobą musisz reprezentować
Sama zaczelas, a skoro nie chcesz by ktos komentowal bzdury ktore wypisujesz, to ich tu nie zamieszczaj.
przyda się zanim się zaczniesz wypowiadać publicznie żebyś nauczyła się czytać ze zrozumieniem. Bo nie każdy będzie chciał uczyć cię wpierw czytania ze zrozumieniem.
Twoja wypowiedź to ekwiwalent wtórnego analfabetyzmu.
A i jeszcze przepraszam, że tak ostro zareagowałam i napisałam 'każdy głupi', przecież nie znam autorki i nie chcę tak pochopnie oceniać.
Dziewczyna nie chce być jak wielu ludzi w internecie, którzy krytykują osoby, o których nie mają pojęcia, a ty jeszcze z niej drwisz -.-
Książka dobra.Nie uchwytna i nigdy nie myślałem ,ze na jej podstawie mógł zostac nakręcony film lecz wchodząc na tą stronke zobaczyłem ,ze film powstał i raczej oglądne.Ale czy to mi nie zepsuje nie spatrzy wizji autora? Zobaczymy... Ksiązka to ksiązka.Ksiązki sa The best:) Trzeba tylko umiec wybrac odpowiednie tytuły dla siebie.JEstem za uwolnieniem "Ptaśka";)
mimo, że film w dużym stopniu różni się od książki to zachęcam Cię do obejrzenia bo naprawdę fajny :)
Polecam w takim razie inne książki tego autora, "Ptasiek" jest może i najsławniejszą, ale moim zdaniem wcale nie najlepszą. Choć bardzo dobrą oczywiście.
Odnośnie przenoszenia literatury na ekran. Często zdarza się tak, że na bazie dobrych książek powstają kiepskie filmy. I vice versa, byle opowiadanko może być kanwą dla prawdziwego dzieła. Rzadko tez zdarza się, by reżyser/scenarzysta naprawdę "przekładał" treść książki na język filmu. Książka jest bazą, rdzeniem. Dodawane są do niej inne wątki, niektóre są spłaszczane, inne rozszerzanie, jeszcze inne po prostu pomijane. Powstaje więc w pewnym sensie nowa jakość. Moim zdaniem problemem w odbiorze wielu ekranizacji/adaptacji jest to, że każdy zapamiętuje z książki coś innego. Co czytelnik, to inna wizja tego co napisane. Tych wizji nie da się w 100% uwspólnić no i klops, zawsze znajdzie się ktoś, kogo ulubione wątki pominięto, a najmniej ulubione wyróżniono. I tak można by pisać w nieskończoność;) Nie zrażaj się więc do "Ptaśka", bo jest to po prostu wizja reżysera, to co on chciał zrobić z książką po jej przeczytaniu. A fakt, że zrobił film, świadczy tylko o tym, że masz z nim kociaro_4 wiele wspólnego - jemu też "Ptasiek" musiał się niesamowicie spodobać.
Pozdrawiam
Ps - a że zdarzają się ekranizacje genialne, które oddają wszystko - treść, koloryt, ducha książki - nie zaprzeczam. Za to co w tym temacie ważne - kiepska ekranizacja książki może być...świetnym filmem. Średnia ekranizacja "Ptaśka" ma więc wszelkie szanse na bycie filmem całkiem dobrym:)
Z jednej strony rozumiem Twoje podejście. Też zabierałam się za ten film z olbrzymią obawą, ale jednocześnie przekonałam samą siebie, że nie będzie to pierwsza i niestety nie ostatnia ekranizacja książki, które - delikatnie mówiąc - nie wyjdę. Piszę do Ciebie jako olbrzymia fanka powieści Kinga i która wielokrotnie natknęła się na beznadziejne ekranizacje, po których dochodziłam do siebie jeszcze przez parę dni ("jak mogli zepsuć tę książkę? no jak? no jak?"). "Ptasiek" pozostanie dla mnie jedną z najwspanialszych książek, które czytałam w wieku młodzieńczym. Zakochałam się w tej książce z miejsca i dlatego z jednej strony bardzo chciałam obejrzeć jej ekranizację, z drugiej się jej bałam. Muszę jednak przyznać, że pozytywnie się rozczarowałam. Owszem, książka lepsza - głębsza, bardziej wzruszająca... Ale film naprawdę mnie nie zawiódł. Pewnie, że nie dało rady pokazać wszystkiego - nie dało rady pokazać wszystko z perspektywy Ptaśka, zakończenie... (wybaczcie mini spoiler) - tak naprawdę nie wiadomo, jak ta cała historia się skończy, bo urwali w pewnym momencie - ale jednak było to zakończenie optymistyczne, które sprawiło, że uśmiechnęłam się podczas tego filmu - bo wcześniej w trakcie jego trwania nie za bardzo był ku temu powód.
Możesz obejrzeć film i stwierdzić potem, że jeśli faktycznie Ci się aż tak nie podobał, stwierdzisz, że historia została zepsuta, a jednocześnie obiektywnym okiem dostrzeżesz lepsze aspekty tego filmu i będziesz czuła, że chcesz dać jedynkę, a jednocześnie ten film nie zasługuje na aż tak słabą ocenę (zapewniam Cię, że nie zasługuje ;) ) - możesz wstrzymać się od oceny i po prostu zaznaczyć brak oceny. :)
Rozumiem jednak doskonale Twoje obawy. Kiedyś na tym forum przeczytałam zdanie - "Jeśli nie chcesz zepsuć sobie odbioru filmu, nie oglądaj go po przeczytaniu książki". I faktycznie dużo jest w tym racji.
hej w porównaniu z książką ten film nie jest jakąś tragedią okrutną. Nie jest też fenomenem owszem, ale nie wypaliło mi oczu oglądając go. Whartona powieść uwielbiam, film taki tam, można popatrzeć :)
ciekawie się wypowiada o ekranizacji swojej książki "Gra Endera" Orson Scott Card, książka świetna ale wiadomo, że nie warto oglądać jeśli się spodziewa czego chociaż podobnego do książki
Bredzisz trochę. Czytałam Ptaśka i coś czuję, że to może być książka mojego życia, obejrzałam film i uważam go za genialny. Oczywiście trzeba do ekranizacji odpowiednio podejść, żeby potem nie pisać że "film mi się nie podobał, bo w książce Ben był brunetem, a w filmie jest blondynem i nie pokazali tego, jak John wchodził do kuchni". Gdybym była reżyserem, to chyba nie odważyłabym się ekranizować Ptaśka (no bo jak tu pokazać sny?), ale być może im trudniejsze ekranizowanie, tym większy kunszt reżysera. Owszem, jest trochę różnic między książką a filmem, ale jeśli film mimo to się broni jako oddzielne dzieło, to w czym problem? Wiadomo że książki i filmy mówią do nas zupełnie innym językiem. Poza tym warto film zobaczyć dla genialnej kreacji Modine'a - on się chyba urodził po to, żeby zagrać Ptaśka.
Btw, ciekawa jestem, co taka fanka książkowego "Ptaśka" sądzi o kontynuacji powieści czyli o "ALu"?
Nie piszę, że film mi się nie podobał, bo go wcale nie oglądałam, chociaż mam na płycie. Dzięki za podpowiedź, że powstał też jakiś "Al". Przy najbliższej okazji spytam o niego w bibliotece.
Wiem, co piszesz, a czego nie. Zrozumiałabym, gdybyś obejrzała film i podeszła do niego z racjonalną krytyką, ale nie mogę pojąć, że można z góry zakładać, że film jest zły i nie powinien był powstać. Książka trudna do zekranizowania, owszem, ale czy niemożliwa? Filmy często bazują na książkach i kino byłoby o wiele uboższe, gdyby twórcy nie podejmowali się kręcenia danych adaptacji tylko dlatego że to wydaje się trudne.
"ALa" niestety nie polecam, w innym temacie napisałam, dlaczego mi się nie podobał (ale spróbować zawsze warto). Spytałam, bo byłam ciekawa Twojego zdania.