(nie znaczy że złe, jak na tamte czasy efekty ujdą, tylko że w innych filmach z lat 80-tych miewają one specyficzny smaczek, a tu są jakieś drętwe).
Ale boska Emmanuelle równoważy wady tego filmu, poza tym punkcik za wabienie anioła frytkami i za prekursorskiego anioła w basenie na początku (zapewne miał to na uwadze choćby Shyamalan, robiąc "Kobietę..." ;). Niech ma 5/10.