A filmy Łukaszewicza lubię, scenariusz Generała Nila jest świetny, Lincz mnie pozytywnie zaskoczył, a Karbala utrzymał poziom. Tu niestety jest tendencja spadkowa. Jest wiele scen w pomieszczeniach i bardzo wąskim kadrze, i w sumie one są dobre. Ale tam, gdzie powinien być szeroki kadr, to albo go nie ma, albo jest ograniczony do minimum. Nie chcę wnikać, czy to miała być wysokobudżetowa produkcja, czy nie, ale na pewno na takową nie wygląda. Pierwsze pół godziny filmu to wręcz koszmar, przeskakiwanie z wydarzenia na wydarzenie w zabójczym tempie, a bez polotu i skupienia się na sprawie. Potem jest, na szczęście, lepiej, film skupia się już na konkretnych okresach z życia Pileckiego i tylko gdzieniegdzie wychodzi poza ten krąg. Gra aktorska też nie jest wybitna, większość postaci gra jedno zachowanie, sam Pilecki raz wygląda na twardego, raz na człowieka myślącego o sobie i rodzinie, no a raz po prostu wymięka tam, gdzie wymiękał by każdy.
Muszę przyznać, że mimo tych wszystkich wad, oglądało mi się to dobrze, nie nudziłem się i nie miałem ochoty rezygnować. Ale do dobrego filmu sporo mu brakuje, tym bardziej, że film sam wręcz krzyczy, gdzie należałoby coś poprawić. Szkoda, bo liczyłem na dużo więcej.