Takie historie dzieją się każdego dnia. Takie rodziny są wszędzie. Ludzie, którzy na pewno chcieli, żeby ich życie wyglądało inaczej, ale nie mieli, nie dostali (pewnie też od rodzin swojego pochodzenia) "fundamentów", żeby zbudować dla siebie lepszy świat. I są albo tak nieporadni jak Ray, albo tak wściekli jak Liz. Czuć, że na swój sposób się "kochają". Ale nikt nie nauczył ich być rodzicami. Oczywiście w takich sytuacjach najtragiczniejszy jest los dzieci - pozostawionych samych sobie, bez czułości, bez poczucia podstawowego bezpieczeństwa. I retoryczne chyba pytanie: jakie (z dużym prawdopodobieństwem) stworzą rodziny, jakie będzie ich życie? To film o dziedziczeniu biedy i beznadziei.
Na to ostatnie pytanie mogę ci odpowiedzieć: ich dzieci mogą stać się sławnymi fotografami i reżyserami;) Bo, co wydaje mi się, jeszcze bardziej wstrząsające - reżyser tego filmu oparł scenariusz na wspomnieniach z rodzinnego domu. Wcześniej zrobił sławną serię zdjęć Ray's a laugh o swoich patologicznych rodzicach - Rayu alkoholiku i Liz, agresywnej palaczce. Sam film zrobił na mnie ogromne wrażenie, ale jak dowiedziałam się, że to jest oparte na wspomnieniach twórcy, to tym trudniej mi się otrząsnąć. Porównanie do Kafarnaum bardzoj trafne. Dodałabym do tej stawki jeszcze amerykańskie The Florida Project.
Dzięki. Nie sięgnęłam aż tak daleko w genezę filmu i nie miałam tej informacji. Można by pesymistycznie powiedzieć ; "wyjątek potwierdzający regułę". Ale chciałabym optymistycznie, że to nie wyrok, że można. I wiem, że można, bo spotykam takich ludzi na swojej drodze, ale niestety niewielu. Florida Project zapamiętam na zawsze.