"Recepta Na Zabijanie", niesłusznie zapomniane, bardzo klimatyczne giallo.
Za reżyserią tego filmu stoi Alberto De Martino, który ma na koncie zarówno niezłego "Antychrysta" czy "Blazing Magnum" jak i paździerze typu "Człowieka - Pumy", przyznam się więc, że nie miałem pojęcia czego się spodziewać tym razem. Na szczęście seans z "Receptą Na Zabijanie" okazał się strzałem w dziesiątkę.
Historia rozpoczyna się od mocnego akcentu a właściwie to dwóch. Sceny te dobrze budują klimat filmu i określają z czym mniej więcej będziemy mieli do czynienia. Historia w dalszej części nie zwalnia zbytnio tempa. Akcja toczy się szybko i kilka razy dość udanie gubi tropy. Przynajmniej do czasu, gdyż dość niespodziewanie... (Nie będę spoilerował.)
Niemniej zabieg jest całkiem ciekawy bo o ile film jest przepełniony elementami i stylistką typową dla giallo to jednak w pewnym momencie dość mocno wychodzi poza ramy gatunkowe. A końcówka to właściwie romans ze slasherem.
W filmie nie brakuje odpowiedniego klimatu. Suspens budowany jest bardzo dobrze i nawet jeśli końcówka jest fabularnie naciągana do granic taśmy filmowej to nadal świetnie się to ogląda. Na plus wyróżnia się kilka elementów. Po pierwsze morderstwa, krwawe i świetnie wykonane. Efekty gore stoją na wysokim poziomie i potrafi zrobić się naprawdę nieprzyjemnie. Swoją cegiełkę do klimatu z pewnością dokłada też świetna praca kamery. Już początkowe kadry zdradzają, że będzie dobrze pod tym względem. Na plus też muzyka, klimatyczna i dobrze budująca odpowiedni nastrój. Pochwaliłbym również aktorów. Zarówno weteran włoskiego kina David Warbeck jak i partnerująca mu Christina Nagy wypadli bardzo przekonująco.
Muszę przyznać, że to jedno z moich największych pozytywnych zaskoczeń ostatnimi czasy. Dziwi mnie, że ten tytuł jest tak mało popularny, szczególnie, że był u nas wydany na VHS. Fani giallo, krwawych mordów, włoszczyzny i klimatycznych thrillerów zdecydowanie powinni sprawdzić. Polecam!