Jako "wielki" przeciwnik dzieła jakim jest "Requiem for a dream" chciałbym się zapytać Was, fanów tej płaszczki intelektualnej - o co chodzi? skąd tak wysoka ocena? Pomijając oczywiście jedyny plus, widoczny dla mnie, czyli w miarę niezła gra aktorska Ellen Burstyn. I jeszcze dlaczego uważacie go za lepszy twór od "Trainspotting"?
No niestety w dzisiejszych czasach poruszamy się na mieliźnie intelektu. Mieliźnie intelektu, którą stanowią takie małe móżdżki nie potrafiące odróżnić arcydzieła od zwykłego, za przeproszeniem gówna. Widzę, że jako jedne z nielicznych łodzi mądrości, my poruszamy się ponad tą głupotą. Jedyny plus tego filmu to ładna muzyczka, która była używana w najmniej oczekiwany sposób. No bo co jest epickiego w babci, która idzie do skrzynki na listy. Przykro mi, ale taka jest prawda. Pogódźcie się z tym.
Też się zastanawiam, czemu ten film jest tak wysoko oceniony. Rozumiem, że muzyka jest świetna, ale żeby za nią tak wysoko oceniać ten film? Bo w zasadzie to jest jeden jedyny walor tego filmu, o jakim mi wiadomo.
Ja wam powiem jedno, nie warto uzywac w stosunku do fanbojów tego chłamu żadnych argumentów. Nie da się z nimi prowadzić dyskusji na żadnym cywilizowanym poziomie. Banda gimnazjalistów i panienek znudzonych życiem, lubiących popatrzeć na patologię (gdyby chociaż wiarygodnie pokazaną).
Pozdrawiam wszystkich przedmówców, fajnie że są jeszcze na tym świecie ludzie potrafiący mysleć.
Przykre jest to, że dyskusja wasza skupia się bardziej na fanach filmu niż na samym filmie. To dziecinada.
KubaLBN92, jeśli wiarygodność jest dla ciebie miernikiem jakości to powinieneś chyba skupić się filmach reporterskich.
heheh:))
Z tego co zauważyłem, to zwykle fanboje Requiem atakują jego krytyków, w głębokim poważaniu mając stos argumentów przywołanych by obnażyć słabości tego filmidła.
Nie przepadam za filmami reporterskimi. Nienawidzę jednak kiedy ktoś wciska mi jedną wielką kupę kłamstw i chyba oczekuje że w nie uwierzę. Requiem jest najbardziej przekłamanym filmem jaki kiedykolwiek widziałem. Z niemożliwym wprost scenariuszem. Jakimiś fantastycznymi splotami okoliczności, wszystko zaś dąży do tego by pokazać jak straszliwie upadają główni bohaterowie. Podejmują oni komiczne dla mnie, bezsensowne, dziecinne, głupie, nieludzkie wręcz decyzje. Białe gówniarze z "dobrych domow" z kulturą ćpania jak w jakiś slumsach w Mexico City? WTF? Brak jakiegokolwiek towaru w CAŁYM NOWYM YORKU?
To tylko szczypta tego gówna jakim raczą nas autorzy requiem, zacznij myslec, albo sam skup sie na filmach reporterskich- może chociaż czegoś się nauczysz.
A z tego co ja zauważyłem, to nikt tutaj nie atakuje ciebie, natomiast ty robisz to cały czas. Co ty byś, biedaku, zrobił bez tych fanbojów? Z kim się przerzucał ilością ambitnego kina w ulubionych? O czym byś tu pisał (bo interpretacja filmu i skupianie się na nim najwyraźniej ci nie leży...)?
Słucham?:) Proszę pokaż mi CHOCIAŻ JEDEN przykład gdy atakuję kogoś, niesprowokowany. Owszem atakuję Requiem, ponieważ takie a nie inne zdanie mam o nim- jednak atakując podaje argumenty, o czym zapominają obrońcy tegoż "dzieła"
Z kim ja się przerzucam ilością ambitnego kina w ulubionych? Oglądam to co mam nadzieję, że mi się spodoba+ klasykę (uważam, że to obowiązek każdego miłośnika Kina), potem oceniam kierując się subiektywnymi wyznacznikami. Gdzie tu przerzucanie się z kimś? Nie mylisz mnie z kimś przypadkiem?
Interpretacja filmu i skupianie się na nim mi nie leży? Ciekawe na jakiej podstawie wysnułeś ten jakże śmiały wniosek.
I widzisz piszesz, że ja atakuję ludzi. Piszesz to w pierwszym poście wymienionym między nami, zarzucając mi jakieś z dupy wzięte przewinienia. Nie zachowujesz nawet tak elementarnych norm jak pisownia "Ciebie", "Ci" itd wielką literą... Naprawdę brak mi słów...
Sporo - jak na brak słów...
"Proszę pokaż mi CHOCIAŻ JEDEN przykład gdy atakuję kogoś, niesprowokowany". Za kilka lat, kiedy hejtowanie będzie dla ciebie zamierzchłym nawykiem z młodych lat, przeczytaj na chłodno pierwszy swój wpis w tym temacie (i te zamieszczone wcześniej). Będziesz wiedział, o co mi chodziło.
Jeśli chodzi o "ciebie", to cóż... Zorientuj się trochę w temacie pisowni tego zwrotu.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że Twój powyższy post kompletnie nic nie wnosi do dyskusji?
"Ja wam powiem jedno, nie warto uzywac w stosunku do fanbojów tego chłamu żadnych argumentów. Nie da się z nimi prowadzić dyskusji na żadnym cywilizowanym poziomie. Banda gimnazjalistów i panienek znudzonych życiem, lubiących popatrzeć na patologię (gdyby chociaż wiarygodnie pokazaną)."
Mówisz, masz ;p Zwłaszcza to drugie zdanie to typowy atak na wyimaginowane osoby, więc na pewno niczym niesprowokowany :)
"Z tego co zauważyłem, to zwykle fanboje Requiem atakują jego krytyków, w głębokim poważaniu mając stos argumentów przywołanych by obnażyć słabości tego filmidła."
To też atak i też niesprowokowany ;)
Pozdrawiam :)
KubaLBN92
Generalnie nie wiem od czego zacząć bo sądzę że do ciebie i tak nic nie dotrze ale puknij się w czoło, zastanów chodzi przez 1 minutę i przeanalizuj to co napisałeś. Jeżeli ten film jest przekłamany to ja śmiem stwierdzić że jesteś typem człowieka który spędza przed komputerem zbyt dużo czasu i nie ma styczności z otaczającym go światem.... Film jest rewelacyjny pokazuje doskonale to jakim bagnem są prochy/psychotropy i tym podobne ścierwo lepiej ująć tego nie można było. W dzisiejszych czasach wszystko idzie do przodu generalnie 40% społeczeństwa niszczy się sama i obraz jest podobny do tego który widzimy w filmie. Teraz towar możesz dostać wszędzie nawet w aptece, znam kilka osób które wpadło w takie bagno i to nie z własnej woli niektórzy nie są tak odporni psychicznie na nacisk jaki się na nich kładzie świat/ludzie/pracodawcy i szukają ukojenia jakiegoś pobudzenia. Więc jak dla mnie film całkiem realny i jedyny mankament to tak jak wspomniałeś brak prochów w Stanach (śmiech). Poza tym rewelacja.
Kolejny psychoanalityk z bożej łaski. Wyobraź sobie, że wiem na temat problematyki uzależnień na tyle dużo by widzieć kłamstwa autorów requiem. Skoro Ty ich nie widzisz, to może sam puknij się w czoło i zadaj sobie pytanie: czy aby na pewno wiem o otaczającym mnie świecie absolutnie wszystko?
" W dzisiejszych czasach wszystko idzie do przodu generalnie 40% społeczeństwa niszczy się sama"- poproszę badania, odnośnie tych 40% (śmiech)
"znam kilka osób które wpadło w takie bagno i to nie z własnej woli"- tiaaaaa. Wiesz, że fundamentalnym warunkiem podjęcia efektywnej terapii jest uświadomienie sobie tego, że winny jestem ja i nikt inny? Gratuluję udowodnienia jak mało wiesz na temat, na który się wypowiadasz.
"Więc jak dla mnie film całkiem realny i jedyny mankament to tak jak wspomniałeś brak prochów w Stanach (śmiech). Poza tym rewelacja."- no widzisz. Za mało masz danych wy wysnuć odpowiednie wnioski, dlatego oceniasz jak oceniasz. Szkoda trochę, że robisz to w tak inwazyjny sposób, jednak rozumiem, że wynika to ze zwykłej niewiedzy.
dobrze, że są jeszcze ludzie, dla których ten film to nieporozumienie jak na ten powszechny zachwyt nim ;)
Przyznałam mu 10 punktów.
Skąd moja wysoka ocena ?
Oglądałam go mając 12 czy 13 lat,i zadziałał na mnie tak,jak miał zadziałać,zniechęcił mnie do narkotyków.
Nie zawiodłam się na żadnych filmie Darrena.
Jestem zdania,że czasem trzeba jakiś film obejrzeć 2 razy,albo nawet 3,bo nie zawsze za pierwszym razem musi byc dla każdego zrozumiały,trzeba dostrzegać szczegóły w filmie,które z pozoru nic nie znaczące,budują cały film.
Wykrzyknikk-co do tej sceny ze skrzynką,muzyka była jak najbardziej odpowiednia w tym momencie.
Nie satysfakcjonuje mnie ta odpowiedź, oglądałem ten film w podobnym wieku co Ty i także uważałem go wtedy za moralizatorski bełkot. I jeśli sugerujesz, że w skaczącej lodówce jest coś trudnego do zrozumienia, to ja podziękuję dalszej konwersacji.
Może nie rozumiesz bo nigdy (na szczęście) nie byłeś w takiej sytuacji ? ;)
Dosyć trudno jest mi coś wytłumaczyć,wiem co chcialabym powiedziec ale cięzko jest mi to opisać,po prostu niektore rzeczy trzeba samemu zrozumieć.
Skacząca lodówka oddaje to co bohaterka przeżywała,to była jasna sytuacja,ona uzależniona od jedzenia,psychotropów,chce schudnąć żeby zmieścić się w sukienkę do teleturnieju,ale to wszytsko tez ma oczywiscie ukryty sens.To oczywiste ze nie chodziło tylko o to zeby założyć jakąś sukienke,bo przeciez moglaby kupić nową,i nie chodzi o to że lodówka skacze,bo wcale nie skakała,ale to jest własnie horror ludzi chorych.
Dobra,zdaje mi się że nie jestem odpowiednią osobą żeby coś tłumaczyć,chyba tylko jeszcze bardziej mieszam niektórym.
Może poczytaj jakieś bardziej kompetentne recenzję,tylko kogoś kto naprawde sie na tym zna,bo na filmwebie zawsze będa osoby ktorym sie podobala i nie,ktore sie naprawde na tym znaja i ktore nie mają o tym pojęcia.
Ech, niestety bad tripy nie dotyczą kompleksów związanych z odchudzaniem czy cośtam. Dlatego zalecam obejrzenie "Trainspotting", jedynego rzetelnie ujętego filmu o narkotykach.
A kto powiedział że to był bad trip ? Z tego co pamiętam ona była uzależniona od jedzenia. I to była choroba a nie kompleksy z odchudzaniem czy 'coś tam'. Nie rozumiem czemu ludzie tak traktują te sprawy,choroby psychiczne są tak samo niebezpieczne jak fizyczne.
Rzetelnie sprawe narkotyków przedstawia też ksiązka 'My dzieci z dworca Zoo' , film na podstawie książki, i samo życie.
A wogóle to 'Requiem..' nie jest nastawione na narkotyki,tylko uzależnienia ogólnie,i chodzi w tym filmie o coś więcej niż używki.
Tak jak mówiłam nie umiem tłumaczyć komuś sensu filmu,nie jestem w tym dobra,moge wystawić swoją recenzję,ale nie bede kogoś przekonywać że jest tak jak pisze.
Skoro profesjonalni krytycy chwalą ten film,i widzą w nim coś więcej,to może wszyscy przeciwnicy się mylą,i nie powinni się tak zniechęcać,ale powinni obejrzeć to jeszcze raz ?
Albo dac sobie spokój.
.
Nie kazdy film musi się kazdemu podobać.
Nawet jeśli jest dobry.
A czy jest dobry to kazdy powinien w sumie ocenić sam według swoich kryterii i tyle.
Poczytać bardziej kompetentne recenzje o requiem? A może zainteresuj się ile to arcydzieło zdobyło nagród? Ja rozumiem, że nie można ilości wyróżnień traktować jako głównej wykładni przy ocenie filmu, no ale wziąć pod uwagę można i trzeba, zwłaszcza jeśli rozmawiamy z ludzmi oceniającymi dany film na wybitny...
PS Skoro już odsyłasz kogoś do jakiś źródeł, to wypadałoby podać jakieś bliższe namiary a nie tylko "szukaj!".
Uzasadniłam już czemu oceniłam film na 10 :)
Po prostu do mnie trafił,poza tym bardzo dobrze go zapamiętałam,a niewiele filmów tak na mnie działa :)
Zresztą opinia innych,nawet osób zajmujących się tym profesjonalnie,zupełnie mnie nie obchodzi,
Jeśli jakiś film mnie zainteresuje,to go oglądam,a jeśli mi się spodoba to nic tego nie zmieni nawet to że mialabym byc jedyną osobą ktorej się podoba.
Nikomu nie kazałam szukac recenzji,jesli ma na to ochote to moze znalezc i poczytac,będe szczera-nie chce mi się ich szukać.Czytalam zagraniczne i nie pamiętam już autorów.
Tylko debil wystawia ocenę 1 , filmowi który co najmniej jest niezły :).
Na mnie wywarł duże wrażenie , więc postawiłem 10. Ty się tu spinasz , tylko nie wiem po co :)? Nie masz co robić , tylko marnować czas na denerwowanie innych ? Robisz spine i jeszcze mówisz , że nie ma co gadać z osobami lubiącymi ten film.
Chillout man !
Zabawniś z Ciebie, zaczynasz inwektywą, a kończysz prośbą o wyluzowanie. Nie rozumiem, forum jest do dyskusji i ja taką staram się prowadzić. Niestety, już nie z Tobą.
No bo osoba która wystawia ocenę 1/10 filmowi który jest co najmniej niezły , musi być napinaczem. Nie spodobał mu się to musi wystawić 1 , nie zważając na przykład na świetny montaż filmu - pierwsza klasa. Specjalnie obejrzałem Trainspotting i jakoś nie zauważyłem w nim tego czegoś. Zwykły film , który oglądałem z lekkim znudzeniem. Nie był zły , ale też nie był zachwycający.
Dramat ma grać na uczuciach , a nie owijać w bawełnę ;).
Tylko debil wystawia ocenę 10 filmowi, który jest co najwyżej słaby. Na takim poziomie będziemy rozmawiać?
Najzabawniejsze jest, że "spinają się" obrońcy requiem, jednocześnie zarzucając agresję tym którzy wskazują na słabości tegoż koszmarku.
Od dawna wiadomo że 'o gustach się nie dyskutuje.'
Żadne z was nie przekona drugiego do zmiany zdania,więc po co wogóle się kłócić.
Mi osobiście chodzi tylko o to, że Requiem jest wytworem kampanii antynarkotykowej. Porusza baardzo poważny i głęboki problem, chce uchodzić za ambitny dramat... A widz dostaje koktajl kłamstw wymyślonych po to by jak najbardziej udemonizować poruszany temat.
Nie dyskutuję o gustach, nie mówię że nie podoba mi się gra Leto, nie podważam trafności w doborze muzyki. Poruszam wyłącznie aspekty merytoryczne, wytykam kłamstwa, jednocześnie staram się nie atakować obrońców, co przyznaję nie zawsze mi wychodzi.
Z nikim nie chcę się kłócić, chciałbym tylko udowodnić że Requiem to film science fiction a nie dramat- tylko tyle:)
Pozdrawiam
No właśnie ja o tym wiem. Oceniłeś tylko dlatego że to kampania antynarkotykowa i tym podobne , bo sam lubisz sobie przyćpać czy zapalić. Ja nie widzę w tym problemu ! A rób sobie co tam chcesz. Jestem za legalizacją nawet , bo są z tego setki korzyści.
Ja podszedłem do tego filmu bez żadnych informacji. Obejrzałem i mi się spodobał. Reliastyka ? Walić ją. Wiele rzeczy jest wyidealizowanych , przesłodzonych np. taki Forrest Gump , ale o to jest fajne. Ludzie zawsze lubią trochę pofantazjować. Szara codzienność jest nudna , obejrzałem Trainspotting i właśnie taki obraz otrzymałem. Obraz szarej codzienności ćpunów.
Oczywiście, że są setki korzyści, głównie społecznych i ekonomicznych- oczywiście jestem zdecydowanie przeciwny legalizacji czy nawet depenalizacji narkotyków z klasy A.
Mi tam trainspotting szczerze mówiąc podobał się duuzo bardziej, oceniając go czysto "filmowo", nie merytorycznie. Tam są momenty kiedy można się posmiać, odpocząć od dramatu uzależnienia.
Pozdrawiam
a można poznać źródło Twojej wiedzy na temat tego iż jest to wytwór kampanii antynarkotykowej ?
No dobra,ale niektórzy zamiast dyskutować o swoich gustach,krytykują je po prostu.
Kubie się nie podoba film,tobie się podoba,nikt nikogo nie przekonał do zmiany zdania i to się już nie uda :)
Może lepiej znalezc jakis film który się wam obojgu podoba i o nim pogadać,żeby już nie ciągnąć tamtego tematu ;)
Nie wspominając o genialnej muzyce film daje do myślenia. Coś co może się wydawać niewinną zabawą, może się przerodzić w koszmar. Zaczęło się całkiem fajnie. Brali kokę, żeby się świetnie bawić, ,,odlecieć''. Później to branie przerodziło się w uzależnienie. Chłopak z braku towaru wstrzykiwał sobie w żyłę, co doprowadziło do amputacji ręki, a jego dziewczyna przez głód narkotykowy zaczęła sprzedawać swoje ciało. Moim zdaniem to przerażające, co narkotyki mogą zrobić z ludzi i ten film w jakiś sposób to ukazuje. Aczkolwiek nie tylko narkotyki mogą mieć taki wpływ, co zobaczyliśmy w postaci tabletek na odchudzanie. Jak wiemy wiele kobiet ma na tym punkcie obsesję, a później tak to się kończy.
Bazując na własnych, smutnych doświadczeniach mogę Ci śmiało powiedzieć, że film ten oceniam bardzo wysoko nie ze względu na szum i zachwyt wokół niego, ale na przesłanie, które, wbrew Twoim słowom, ze sobą niesie. Człowiek Twojego typu może słowo "przesłanie" uznać za nieodpowiednie w tym miejscu, więc przestanę się nim posługiwać, bo, w gruncie rzeczy, film nie tyle zmienia życie, co je pokazuje. Możesz sobie mówić co tylko Ci się podoba, możesz próbować udowodnić mi, że RDS jest przekombinowany, zabiegi fabularne są naiwne, a równie naiwni są jego odbiorcy, ale zapewniam Cię: TAK WYGLĄDA ŻYCIE (nie, nie mówię o braku towaru w całym NY, bo nie o to w tym filmie chodzi, ale tego już tłumaczył nie będę - zbyt Cię nie lubię.:]).
Oczywiście, głębszy sens ze sobą niesie, do przemyśleń zmusza pomimo tego, że żadnego błyskotliwego dialogu w nim nie znajdziesz, ale sądzę, że głównym celem Darrena było pokazanie rzeczywistości narkotykowej tym, którym jest ona obca i pomoc w spojrzeniu z perspektywy na swoje życie tym, którym jest ona bliska (sądzę, że to bardzo pomocne). Człowiek inteligentny (nie, inteligencja nie opiera się na prowadzeniu dyskusji, w których próbuje pokazać się swoją domniemaną wyższość za pomocą ładnych, profesjonalnych zdań) filmem się poruszy. Bo, drodzy hejterzy fanbojów, przesłanie filmu czasami ukazuje się po jego przemyśleniu. Niektórzy autorzy po prostu wierzą w inteligencję widza, w jego zdolność interpretacji i empatię, w związku z czym nie streszczają wszystkiego w jednym dialogu, a umieszczają to pomiędzy wierszami, skąd widz prawdziwy, zaangażowany i rozwinięty umysłowo je wyciągnie, poskłada i zrozumie.
Jak widać filmowcy istotami mylnymi są i Darrenowi nie udało się przewidzieć, że w gronie jego widzów znajdą się ludzie, którym myślenie przychodzi oporniej niż wszczynanie bezsenswonych dyskusji i podtrzymywanie ich mało sensownymi wypowiedziami. Jednak, jako że dobrym człowiekiem jestem, oferuję wszelką pomoc w interpretacji tego filmu. Jeśli ktokolwiek ma problemy z poprawnym myśleniem, śmiało może do mnie napisać, a ja postaram się, w ramach moich możliwości, pomóc.
Następny próbuje wmówić, że życie na prochach, jak i samo ŻYCIE ( serio, emfaza tego jest tak "śmiszna", że o ja piehdole ) tak wygląda jak w filmie Pana nauczyciela Darrena. Czy to jest wasz jedyny argument? Niby napisałeś długi tekst, a i tak obracasz się wokół jednego, czyli po prostu niczego znaczącego. Rozwiń swoją, jak na razie beznadziejną myśl, to może uda nam się porozumieć. Na moje oko (a wzrok mam nad wyraz świetny) w tym momencie dzieli nas intelektualny kanion. Postaraj się trochę, a nie mi tu piszesz, że mnie nie lubisz, jakby to kogokolwiek obchodziło i miało znaczenie w dyskusji. ( te internety, ja... )
Tak, myślę, wiem, że tak wygląda, może wyglądać, życie. Widzę jednak, że Ty posiadasz wiedzę na ten temat o wiele większą. Może w swej łaskawości wielkiej uronisz rąbka tajemnicy i powiesz: jak wygląda życie?
Gdzie ja napisałem, że wiem lepiej, to ty cały czas się obracasz pomiędzy swoimi niby doświadczeniami i o wiedzy o życiu. Prosiłem o sformułowanie swoich myśli, a nie próby prowokacji w celu twojego wyjścia z trudnej sytuacji.
film ten śmieszny jest w momentach kiedy reżyser zakrzywia rzeczywistość, tworzą ją bardziej karykaturalną, lecz wcale nie głupią
"Pomijając oczywiście jedyny plus, widoczny dla mnie, czyli w miarę niezła gra aktorska Ellen Burstyn." - skoro widzisz ten plus, to czemu w takim razie oceniłeś film na najniższą możliwą ocenę? Gwiazdek masz aż 10 i mogłeś dać dodatkową chociażby pani Ellen Burstyn - z pewnością na to zasługuje :) ocenianie jej gry jako "w miarę niezłą" jest IMO sporym niedoszacowaniem - czy jest cokolwiek, co mógłbyś jej grze zarzucić? Hm?
Gdybym w ogóle nie oceniała zawartości merytorycznej filmu, to RDS dostało by ode mnie 5/5 za samo wykonanie.
Widziałeś kiedykolwiek lepszy montaż? Jeśli tak, poleć mi koniecznie, chętnie obejrzę coś równie świetnego.
Do gry aktorskiej nie mogę się przyczepić, muzyka mnie zachwyca, a ponadto jest świetnie dobrana.
Ogółem film pod względem wykonania określiłabym jako "majstersztyk" "arcydzieło" i chociażby z tego powodu nie zasługuje on ewidentnie na ocenę 1 :/
Teraz fabuła. Wg Ciebie płaszczka intelektualna... ale dlaczego? Chociaż jeden argument poproszę?
Moim zdaniem takie określenie wybitnie do tego filmu nie pasuje z dwóch powodów:
1. Film jest złożony - gdyby skupić się na losach jednego tylko z 4. bohaterów, wystarczyłoby materiału na cały film, a tutaj mamy i ukazane różne "dna" do których można się stoczyć przez uzależnienie, ale też pokazane odmienne podejście do uzależnień (gospodyni domowa na "lekach" kontra świadomie rozpoczynająca dilerkę młodzież). IMO płytkie to to (takie ujęcie tematu) nie jest, właśnie płytka by była produkcja, która poruszyłaby tylko jeden aspekt zagadnienia, a tu mamy ugryziony temat bardzo wszechstronnie.
2. Reżyser stosuje często wizualne metafory - przykładowo ćpanie nie jest ukazane w najprostszy możliwy sposób (bohater bierze igłę i dokonuje iniekcji), lecz mamy ciąg obrazów układających się w spójną i estetyczną całość. Każdy może bez problemu domyślić się o co chodzi, ale jednak jest to gimnastyka dla umysłu, a może bardziej - dla wrażliwości, poczucia estetyki? Rozumiem że ktoś o wrażliwości słonia i zerowych zdolnościach artystycznych może tego nie załapać, ale w takim razie: po co oglądać filmy, jak one wszystkie takie? Metaforyczne, wyidealizowane, przerysowane? Hm?
Montaż? Świetny? Tutaj? Majstersztyk? - Zacznij oglądać filmy. Po prostu zacznij, te z XXw. Polecić? Dobra, "Barry Lyndon". 1/100 "Dzieciątka z Macon", czy "Mulholland Drive" chociażby ma lepszy montaż niż Twoje "arcydzieło". Drugie dno w Requiem? No chyba nie. Tu nie ma żadnego drugiego dna, tylko zabawa zdjęciami i Twoje wmówienie sobie lub przeczytanie gdzieś, na typowo komercyjnych forach, (tylko takie bronią Requiem) że to niby takie dna posiada. Wszystkie filmy: wyidealizowane, przerysowane? Nie mogę się powstrzymać od śmiechu. Poczucie estetyki, patrząc na to w twój sposób, czyli po ocenach filmów, to ów poczucie posiadam znacznie większe. Skończ gadać głupoty, obejrzyj ten swój "wielo-denny" twór Requiem jeszcze raz z drewnem Jeredem Leto na czele, zastanów się porządnie, nie jak większość nastolatków i oceń obiektywnie.
Jak ja nie lubię gadać z ludźmi co filmów nie oglądają, a niby najwięcej wiedzą.
Jesteś wyjątkowo agresywny w swoich wypowiedziach. No i po co, na co?
1. Nie ustosunkowałeś się nijak do tego, że powinieneś dać gwiazdkę za grę aktorską Ellen Burstyn.
2. Tak samo nijak nie uzasadniłeś, dlaczego uważasz ten film za płytki ("płaszczka intelektualna"), a jedynie ograniczyłeś się do wycieczek personalnych po mnie, co NIE jest wystarczającym argumentem, a w zasadzie żadnym, tak Ci podpowiem :) BTW, jakie to są "komercyjne fora" o filmach, bo ja znam tylko to na Filmwebie?
3. Nie zrozumiałeś części mojej wypowiedzi dot. "dna", przeczytaj jeszcze raz uważnie i tym razem - ze zrozumieniem.
Jak ja lubię czytać odpowiedzi ludzi, którzy czytają wybiórczo i bez zrozumienia, do tego nie potrafią porządnie uzasadnić swojego zdania, ale oczywiście pozjadali wszystkie rozumy ;)
Pisząc o wyidealizowanych i przerysowanych filmach miałam na myśli przede wszystkim to, że reżyser czasem nie może odzwierciedlić wszystkiego idealnie zgodnie z rzeczywistością ze względu na kompozycję filmu - np. wiadomo, że w realnym życiu właściwie nic nie jest czarne ani białe, lecz szare, ale na potrzeby filmu czasem trzeba np. skupić się tylko na złych cechach czarnego charakteru i ukazać główne motywy jego zachowań, aby zachować jasność i zwięzłość przekazu. Uważam, że jak już czepiamy się szczegółów, to absolutnie w każdym filmie można się dopatrzeć mniej lub bardziej rażących nieścisłości - a po co psuć sobie frajdę z oglądania np. rycerskiej bitwy, skupiając się na tym, że jeden z setki rycerzy ma w jednej scenie na ręku zegarek, którego mieć nie powinien? ;)
Filmy polecone chętnie obejrzę, jeśli twierdzisz, że montaż taki dobry, mam nadzieję, że się nie rozminiemy w opinii i nie zmarnuję czasu. Jak więc widzisz, zaufam Twojemu poczuciu estetyki. ;)
Acha, i na koniec pragnę przypomnieć, że zgodnie z regulaminem Filmwebu posty obraźliwe kwalifikują się do usunięcia, więc popracuj nad formą swoich.
Agresji nie było, przecież to internety, no, może małe uszczypliwości. "1" jest na wyrost, nie jest adekwatna do mojego odczucia, jest po prostu zmniejszeniem średniej. (wydaje mi się, że oscyluje między 3-4, ze wzg. na Burstyn i parę zdjęć, muzyczka w ogóle mnie nie jara, jest słabą kompozycją) Film jest płytki, nie przedstawia żadnych wyższych wartości. Dlaczego? Ponieważ jest przerysowany i nieprawdziwy tak jak to napisałeś niżej, a w stosunku do narkotyków taki być nie powinien. Taki jest właśnie "Trainspotting". Nikomu nie próbuje niczego wmówić, wnioski wyciągamy sami. Owszem ja nie ujmuję temu, że kino nie jest realistyczne, jak to tam ładnie napisałeś (trudno mówić o realizmie w rewelacyjnym Rambo :P )
Fajnie, że ktoś normalny się znalazł, można porozmawiać.