Może film nie błyszczał, ale miał w sobie to coś, czego brakowało innym filmom
Fakt jest taki, że oni nie czepiali się "Rocky'ego", tylko Stallone'a...
Ale jakby nie było, czwarta część ma w sobie pewien magnetyzm. Jest bardzo efektowna i ma GENIALNĄ ścieżkę dźwiękową. Utwór "Hearts on fire" tak motywuje do treningu, że słysząc go można góry przenosić...
A poza tym świetny jest także kontrast między gigantycznym Lundgrenem (Drago) i Sly'em (Rocky oczywiście :)). Nie wiem dlaczego, ale ta część w/g mnie jest prawie tak dobra jak "jedynka". I nie chodzi tu o fabułę, tylko o przyjemność płynącą z oglądania owych filmów. Kolejny fakt, to taki, że tylko "Rocky'ego IV" kupiłem specjalnie na kasecie, całkiem niedawno. I mimo ogromnego sentymentu, jakim darzę pierwszą część, która była najświeższa, najmniej wyeksploatowana, opinii nie zmienię.
Pozdro.