Dawno już nie widziałam filmu, którego siła opierałaby się na dialogach. Niczym w Rashomonie poznajemy wydarzenie poprzez wypowiedzi postaci i nikt nam nie podpowiada, ani tego czy mówią prawdę, ani tego, jakie mają motywy. Film trzyma w napięciu od pierwszych paru zdań.
Oczywiście duży plus za aspekt kulturoznawczy, o tak niezwykłym przecież kraju, który tak ciężko nam zrozumieć. Z jednej strony w telewizji słyszymy o republice islamskiej produkującej broń jądrową, fanatykach religijnych i o tych kobietach uciemiężonych w Islamie, a w filmie widzimy w całkiem przeciętną rodzinę, ze swoimi problemami. Kobiety chociaż w chustach chadzają do pracy, mogą się rozwodzić i chociaż jest inaczej to jest całkiem normalnie. Miło zobaczyć życie codzienne w Iranie z perspektywy Irańczyka, bez całej ideologicznej otoczki, którą na co dzień się nam serwuje.
dialogi i szerzej scenariusz - ani jednej niepotrzebnej sceny, wszystko przemyślane od początku do końca (a jednak zakończenie fabuły oraz przesłanie otwarte i wcale niejednoznaczne -> mistrzostwo)
plus genialne aktorstwo, po tym filmie przez wiele dni aż zal patrzeć na Polaków, gdy się przypadkiem włączy telewizor
zaś a propos tych chust - w klasie średniej nawet całkiem gustowne, tylko jak w tym musi być gorąco...
To prawda, klimat tam mają raczej gorący, nawet u nas, kiedy w jakieś wyjątkowe upały widziałam panie w chustach w tramwaju było mi ich szkoda, że muszą się tak kisić. Ja nie mogłam wytrzymać z gorąca w krótkich spodenkach. ;)
To nie tak :)
Te kobiety raz, że są do tego przyzwyczajone, bo noszą te chusty całe życie, a dwa , że nakrycia głowy mogą nawet chronić przed gorącem.
Pamiętam jak byłem kiedyś na Bliskim Wschodzie, to na pustyni chłodniej było nawet z nałożonym grubym kapturem od bluzy niż bez.
Nie przeczę, że na pustyni ma to sens. Ale w Warszawie w tramwaju? To jakby w chuście wejść do sauny. ;)
No może i tak, ale jak już pisałem, one noszą top całe życie. To tak jak u nas widzisz czasem zakonnice w "pełnym umundurowaniu" w lecie. Nie dość, że zakrywa całe ciało, to do tego czarne. A nie wyglądają wcale jakby były w saunie ;)
No masz rację, z tym że misjonarki już mają inne wersje habitów, niż ich koleżanki w Polsce, z lżejszego materiału, białe lub jasnoniebieskie. O odczucia w lato nigdy nie pytałam. ;) Pewnie da się przyzwyczaić, zwłaszcza że u nas upały nie trwają za długi, choć dla mnie wydaje się to katorgą. Ale tak z dwojga złego i tak wolałabym wsiąść do tego rozgrzanego tramwaju w muzułmańskiej chuście lub habicie, niż w garniturze, jak niektórzy pracownicy banków pędzący do pracy. ;)