sie tylko dla czego taki wspaniały aktor jak Connery zagrał w tak słabym i sztucznym filmie?
Zbroje i miecze wyglądają jakby były zrobione z tworzywa, lub kupione w sklepie
zabawkowym. Gere za cholere nie pasuję mi do tego filmu, a piękniejsza częsć obsady gra
tak sztucznie że aż boli. Jedynie zdjęcia zasługują na pochwałe. Jeżeli o resztę chodzi to
słabawo, daję taką ocenę tylko z sympatii dla Connyerego.
Szkoda że nie zauważyłeś że ten film jest z 1995 roku a wtedy była inna technika i styl kręcenia epickich filmów.
W tamtych czasach filmy kręcono za niższe kwoty i stąd te miecze wyglądające jakby z tworzywa, w tamtych czasach nie starano się dokładnie odzwierciedlić ubiorów i scenerii a raczej starano się tego typu filmy kręcić z kolorystycznym epickim przepychem tj. z taką wiedzą jaką posiadano o legendarnym Camelocie.
1984 - serial Robin z Sherwood, 1985 - Zaklęta w sokoła, 1986 - Nieśmiertelny, 1995 - Rob Roy i Braveheart, 1998 - Merlin - te filmy jakoś dają radę, więc nie wymyślaj teorii o stylu tamtych lat, który usprawiedliwia ewidentne wady Rycerza... Zresztą jego główną i niewybaczalną wadą jest właśnie starzejący się rycerz, emerytowanego króla Artura, czyli Gere.
"Piękna" MryMry ewidentnie przesadziłaś z ta notą 2/10 ? 2/10 to należy się takim dziełom jak Klan, MjM czy Moda Na Sukces !
Mnie dziwi Twoje 9, bo nie wiem co mogło się w nim aż tak podobać. Ale nie będę się tu spierać o oceny. Film nie podobał mi się 10 lat temu, i nie podoba mi się dzisiaj. Aktorstwo, dekoracje, kostiumy, efekty, sens, zgodność z epoką/legendą, humor - to zwykła tandeta. Szanuję Connerego, ale nie wystarczył i jeszcze ten strój jak ze Star Treku..
A jeszcze się miałem coś zapytać ... czyli według ciebie ten film był by bardziej wiarygodny gdyby nie było starzejącego się rycerza i emerytowanego króla Artura ?
Artur miał lat naście, kiedy pobrał się z Ginewrą. Rozumiem postarzanie postaci, ale bez przesady!!! Do tego Gere (46 l.) udający młodzieniaszka.. Można odnieść wrażenie, że Ginewra zdradziła Artura (65 l.), bo mógłby być jej dziadkiem. Gdyby to była komedia typu "Obłędny rycerz", nie czepiałabym się.
A gdzie jest napisane że króla Artura należy przedstawiać w filmach gdy ma naście lat ?
Widzę, że przeczytałeś pierwsze 4 wyrazy. Brawo. Skoro powołują się na pewną legendę, to wypadałoby wziąć z niej więcej niż imiona bohaterów. Wg tego filmu Artur wziął sobie żonę praktycznie tuż przed śmiercią. Król starzec bez żony i potomka? Coś takiego mógł wymyśli tylko ktoś bez pojęcia o monarchii i dziedziczeniu władzy. Artur i Ginewra byli zaręczeni jeszcze przed jego wstąpieniem na tron, nie bądźmy dziecinni, dlaczego rody miałyby się nie połączyć w myśl "cnoty" staropanieństwa? Pokazywanie Ginewry jako hardej dziewki jest uwspółcześnieniem postaci. Mnie to razi, bo jak się chce robić film o czasach współczesnych, to niech bohaterowie jeżdżą na motorach, zamiast konno. Albo niech to będzie komedia, satyra, albo najlepiej nowa historia. Ginewra po śmierci Artura powinna pójść do zakonu, a nie paść w ramiona Lancelota "pogrążona żalem". Oboje byli zhańbieni zdradą wobec króla, ale widać nikt nie miał o to żalu.
Ginewra mnie nie przekonała, jako kobieta godna pożądania niczym Helena Trojańska. Ani z wyglądu, ani z charakteru. Lancelot, podstarzały Gere, nie był wart utraty cnoty, miłości, królestwa, ani tym bardziej życia. Artur jest za stary i ogólnie mało wyrazisty, jak dobry wujaszek, trudno było przejąć się jego nieuchronną śmiercią (w końcu mógł dostać zawału w każdej chwili). Wszystko to odziane w słabe kostiumy i dekoracje (zwłaszcza tor przeszkód, jak z Tygrysiej Maski, powalał).
I jak się to ma do Króla Artura z 2004 który był robiony na nowych faktach historycznych, które odkryto w 2000 roku ?
Ja teraz mówię ! Twój opis jest kompletnie niezgodny z filmem więc zadałem ci pytanie porównawcze.
Nie oglądałam tego filmu, więc nie zamierzam porównywać. Mój komentarz odnosi się do filmu "Rycerz króla Artura" z 1995 roku. Nie wiem co chcesz zasugerować swoją wypowiedzią.
Zdaje się, że prowadzisz jakąś krucjatę... Legenda legendą, a fim przygodowy filmem przygodowym, który czerpie tylko wątki i przerabia je tak, żeby pasowały do jakieś ogólnej wizji reżysera i scenarzysty. Król Artur możliwe że nigdy nie istniał, każdy kronikarz dodawał coś od siebie, łączył różne postacie, żonglował wątkami itp. Mówisz o koligacjach, mariażach i hierarchii... Ale gdzie w tym filmie masz obraz prawdziwego życia i polityki? NIe ma. Więc Artur pokazany jako stary, praworządny "ojciec" Kamelotu (patriarchat?) jest równie dobry jak jakiś młokos. Co do Gere'a to się zgadzam, że on akurat pasował do tego filmu jak pięść do nosa:P NIe jestem jego fanem i nie wiem, czy był wtedy "na fali", ale mogłoby to tłumaczyć jego wybór...
"Szkoda że nie zauważyłeś że ten film jest z 1995 roku a wtedy była inna technika i styl kręcenia epickich filmów. "
To żart? Z tego samego roku jest Braveheart perfekcyjnie wręcz wykonany pod tym względem.
Filmy z lat 70s np. Wateroo czy Pojedynek miały o niebo lepsze kostiumy i bardziej realistycznie zrobione od tego filmu.
Ogólnie mogę się zgodzić, tym niemniej film oglada mi się w miarę przyjemnie. Jako przygodowe oglądadło fajny. Film bez ambicji żeby być arcydziełem, raczej zapchaj-czas. No i ładna muzyka.
No właśnie wszyscy się czepiają tego filmu, a nie zauważają świetnej muzy +Goldsmitha+.