Myślę, że tak niska ocena filmu bierze się z nie znajomości książki. Powinno się najpierw przeczytać
książkę, wtedy można lepiej zrozumieć film i głównych bohaterów.
co to za pogląd, ze film nie może bronić się sam? Czyli co idę do kina, kupuję bilet wchodzę na seans, a potem w trakcie jest pauza i lektor mówi: "proszę otworzyć książkę i zapoznać się z losami bohaterów od strony 41=56. Tam są określone losy bohaterów inaczej Państwo nie zrozumieją fabuły". Bzdura,
No to idź do kina, kup bilet, tylko nie miej potem pretensji, że czegoś nie rozumiesz. Nie da się przenieść na ekran wszystkiego co jest w książce. Jak oglądałam film po raz pierwszy, to miałam mieszane uczucia i niezbyt mi się podobał. A teraz po przeczytaniu książki, obejrzałam ponownie i jest on bardziej zrozumiały, więc mogłam ocenę podnieść wyżej.
Ja czytałam książkę i uważam że film ma z nią niewiele wspólnego. Dno i metr mułu. Książka niezła.
a mnie się wydaje, ze znajomość ksiażki przeszkadza w odbiorze filmu, za wiele się po nim oczekuję, a film nigdy nie jest w stanie sprostać naszym wyobrażeniom w trakcie czytania literatury i zawsze pozostanie niedosyt, u mnie tak był duży, że film oceniłam na trzy. (z małym plusem).
Tylko widzisz, jesli żeby docenić film, trzeba najpierw przeczytać ksiązke, to chyba najjaśniejszy znak co do tego że film jest kiepski już u podstaw, czyli w scenariuszu. Film i ksiązką powinny być dwoma niezaleznymi bytam, które mogą byc powiązane, ale nie zmuszające do sięgania po siebie nawzajem.
I tu się muszę zgodzić.
Dla większości miłośników książki film jest kiepski.
Najczęściej właśnie z powodu zbyt wielkich oczekiwań.
Inne powody są zwyczajne : obsada , gra aktorów itp.
Ja akurat jestem w tej sytuacji , że podobała mi się książka i podobał mi się film.
Pewnie dlatego że nie oczekiwałem cudów i wodotrysków.
Choć obsada w pierwszej chwili mnie zdziwiła i niezbyt przypadła do gustu.
Wyszło jak dla mnie ok. mimo że inaczej sobie wyobrażałem kilkoro bohaterów.
Film ma wady , nie zaprzeczę , ale jak dla mnie jest naprawdę dobry.
camilla88 Co za absurd :) Film powinien być nakręcony tak, aby być sensownym bez książki. Zgadzam się z przedmówcami - powinien bronić się sam. Ma być zrozumiały bez niej. W przypadku tej ekranizacji - nie ma w niej połowy z książki. Reżyser nie znalazł dobrego pomysłu na ekranizację znajomości przez e-maile... Dlatego trzeba przeczytać książkę, żeby ta całkiem niezła historia nabrała koloru i sensu. film został pozbawiony najpiękniejszych treści..