Dlatego jeśli ktoś lubi kino typowo sądowe, przestrzegam - może się srogo rozczarować. Nie to stanowi szkielet produkcji. To jest typowe malownicze solidne kino obyczajowe.
PLUSY:
+ Świetny jak zwykle w tego typu rolach Duvall. Prawie zawsze wypada znakomicie w rolach postaci związanych z prawem.
+ Niezły Strong i Thorton nadający kolorytu jako aktorzy drugoplanowi
+ Zgrabnie opowiedziana historia rodziny
MINUSY:
- Już dawno nie spotkałem się z filmem w których role damskie są aż tak bardzo na siłę na doczepkę do scenariusza. Mogłoby ich tu w ogóle nie być, film byłby o 30-45 minut krótszy i nic by na tym nie stracił. Mamy tu więc: epizod z kobietą w ciąży, kobietę z przeszłości, matkę która zmarła więc de facto nie ma jej w filmie, córkę/wnuczkę jako zapchajdziura do sagi rodzinnej, żonę Hanka z którą parę razy pogadał przez telefon i zrozpaczoną matkę ofiary w 2 scenach.
- Związane z ww. minusem dłużyzny. Rolę byłej panienki Hanka z baru można by całkowicie wyciąć. Typowa laska z przeszłości na którą z sentymentu wciąż się ma ochotę. Kilka innych przegadanych scen o dupie Maryni też mogliby sobie podarować.
- Robert Downey jakoś mnie nie przekonał w swojej roli.
Gdybym był fanem kina obyczajowego spokojnie dałbym 7/10 ale jest jak jest i mimo solidności produkcji daję 5/10 za wspomniane w środkowej części filmu niepotrzebne dłużyzny podczas których zdążyłem sobie zrobić kolację, nastepnie dokładkę i niczego z fabuły nie straciłem.
się dołączę :)
filmik = tragedation
Robercik nadaje się raczej tylko do ról dla gimbazy - stukrotne tragedation
Całościowo nędza w amerykańskim, wzniosłym stylu.
Co do roli Roberta D. Jr , to faktycznie gość równie dobrze mógłby wyjść z sali sądowej i założyć strój Iron Mana. Gra aktorska kiepska. Poziom Mela Gibsona, który tak samo gra gościa z zabójczej broni i Williama Wallace'a. Te same miny, tiki, dowcipy itp. itd. Trochę przesada z tymi rolami tylko dla "gimbazy", bo owa "gimbaza" to nic złego, jednak tutaj aktor zdecydowanie zaniża poziom z dramatu do jakiejś komedyjki, czy czegoś podobnego.
Sztampowa łzawa historyjka. Nie rusza mnie specjalnie coś takiego. Dobre, ale dla dzieciaków w wieku do lat 17.
Pozwolę się trochę nie zgodzić. Motyw z córką byłej, był intrygujący.
A film na pewno warto sobie obejrzeć, aby wyrobić swoje własne zdanie. Na pewno to nie będzie zmarnowany czas.
Nazwanie kategorii tego filmu "na krawędzi opery mydlanej" jest przesadą mimo, że faktycznie, film jest bardziej o relacjach między ojcem a synem, niż faktycznie o organie sprawiedliwości.
Nie zgodzę się z tym, że role kobiece były niepotrzebne. Wszystkie wpływały na obraz Henry'ego - z jednej strony pokazując go jako egocentrycznego, zarozumiałego dupka, a z drugiej od cieplejszej strony.
Czy film był zbyt długi - nie jest to kino dynamiczne, ale też nie aspiruje do takiego. Od samego przyjazdu H. do miasteczka akcja prowadzona jest w spokojnym tempie, co moim zdaniem sprzyjało klimatowi małej, amerykańskiej mieściny na końcu świata.
No i mnie akurat Downey Jr. przekonał jako człowiek, który powraca po latach odnawiając rany z przeszłości, ale to już kwestia subiektywna.
Opinię rozumiem i szanuję, tylko nie polecałbym przerywania w oglądaniu tego typu filmu i ocenianiu go po tym.