co reżyser chciał w tym filmie powiedzieć.Jak dlamnie jest to przedstawiony jeden dzień z życia uczniów w amerykańskiej szkole.
Ale co dalej,dlaczego ci dwaj robią to co robią,czy ich działanie to tylko fascynacja bronią,wątek homoseksualny jak dlamnie jest niedoprzyjęcia.
Reżyser te pytania pozostawił bez odpowiedzi.
Ogólnie film na poziomie,zmusza do myślenia.Polecam
No cóż,niesądze żeby 2 homoseksualistów mogło to zrobić.
Pozatym widziałem dokument 'Zabawy z Bronią'Moora tam jest kawałek poświęcony tragedii w Columbine i nic tam nie było że byli homoseksualistami.Sam niewiem jak to wytłumaczyć, to było jakąś dewiacją, nienormalnośćią
Oni mieli tylko siebie(przynajmniej w ostatnich chwilach swojego życia)jeden z nich powiedział, że nigdy się jeszcze nie całował(miał ku temu ostatnią okazję).Myślę że reżyserowi chodziło głównie o podkreślenie ich niedoświadczenia, młodości,niewinności oraz tego, że to nie zwierzęta i zwyrodnialcy tylko zwykłe dzieciaki.
Odebrałem to dokładnie tak samo. Poza tym ten fragment filmu nie zmienia niczego, czy byli homoseksualistami czy nie, co za różnica ? Gdyby reżyser chciał pokazać, że zrobili to właśnie z tego powodu, to na pewno pokazałby nam głównych bohaterów w inny sposób.
A dlaczego geje nie mogliby czegoś takiego zrobić? Co było dewiacją?
Czy chłopcy byli homoseksualistami, nigdy się nie dowiemy. Nie oznacza to jednak, że reżyser nie mógłby ich jako takich przedstawić, choć nie przedstawił. To nie jest przecież film dokumentalny. Nie warto się tu zastanwiać, jak to, co nazywasz wątkiem homoseksualnym, ma się do rzeczywistości. Warto się natomiast zastnowić, co nam to mówi o bohaterach filmu.
Mi tez bardzo sie nie podobal watek homoseksualny, strasznie tu nie pasowal. Moze przez to, ze van Sant sam jest gejem...ale tak daleko posuwac sie nie musial wg mnie...
Film refleksyjny i madry, lecz mnie nie przekonal, byl na sile realistyczny (powolny?) a wyszlo troche sztucznie
Matko, jaki wątek homoseksualny?
"Film refleksyjny i madry, lecz mnie nie przekonal, byl na sile realistyczny (powolny?)"
Nie rozumiem. Co to jest ze "był na siłe realistyczny"?
Rzeka<- gratulacje dla tej Pani,jedyna która chyba zrozumiała ten film. Nie chodziło o to by pokazać tych chłopców i ich homoseksualizm,tylko o to że byli tak naprawde dzieciakami,które zrobiły to wszystko z głupoty,braku realistycznego spojżenia na swiat....
No proszę, Van Sant się trudził i cały film zrobił o tym, co Ty zdołałaś zawrzeć w jednym zdaniu. Niemądry, niemądry... Reżyser?
boże. odrazu musi byc dyskusja na ten temat...grrr... a więc abstrahując od całej sfery homo czy nie homoseksualnej tego filmu:
Owszem- dzień z życia w amerykańskiej szkole. nie tylko w amerykańskiej. w każdej: czyjś ojciec sie upił, ktoś z kimś chodzi, ktoś zebrał bure od nauczyciela... jak wszędzie. i jak w każdej szkole uczniowie są dla pedagogów czy tam nauczycieli-jak kto woli tylko hmm...w pewnym sensie narzędziem pracy, rutyną i ewentualnie obiektem nienawiści. żaden z belfrów nie patrzy na młodego człowieka jak na równą sobie osobę z problemami, które wbrew pozorom (z punktu widzenia nauczyciela) wydają się błahe. reżyser pokazał konsekwencje tego lekceważenia. pięknie pokazał wszystkie emocje i doznania bohaterów filmu. nienawiść, bezwzględność, delikatność, bezradność, pustkę, radość, przyjaźń...wszystko. można dzięki temu docenic wartość ludzkiego życia (gdyby ktoś miał z tym problem). wszedł w psychikę i myśli tych wszystkich młodych ludzi. i z mojej strony brawa dla niego. nie każdemu dorosłemu to się udaje. mniejszości...
mi przez glowe nie przeszlo, ze zrobili to ze wzgledu na swoj homoseksualizm... bo oni najprawdopodobniej homoseksualistami nie byli, tak to rozumiem po w/w cytacie, ze wczesniej sie nie calowal...
Moim zdaniem zostalo tutaj wszystko podane na tacy... obaj chlopcy byli ponizani w szkole, a w domu wyzywali sie na jakis idiotycznych, brutalnych grach i w koncu postanowili pograc na calego i sie zabawic... Sam nie wiem jaki miec stosunek do tych bohaterow... historia bardzo smutna, a martwiace sa slowa jednego z nich - "takich jak my jest więcej"
do założyciela tematu: pytania bez odpowiedzi są istotą tego filmu. w większości produkcji wszystko podane jest na tacy. tutaj reżyser przedstawia pewne fakty, obserwuje bohaterów nie uciekając się do penetracji ich psychiki. nie wykłada determinantów działania, nie moralizuje. w ten sposób łączy się z widzem, zachęca go do rozważań, do szukania własnych odpowiedzi, które mogą być zresztą wielorakie - bo tak samo jak możemy wymieniać szereg zdarzeń które mogły mieć wpływ na postawę chłopaków (dręczenie w szkole, fascynacja przemocą itd), tak samo możemy mówić o bezsensowności ich działań.
zresztą sam/a sobie odpowiadasz na pytanie pisząc: "Reżyser te pytania pozostawił bez odpowiedzi" i dalej: "film zmusza do myślenia".
dodam jeszcze od siebie:
świetne budowanie napięcia. subtelne, bardziej podświadome. atmosfera niepokoju była dla mnie nie do zniesienia, choć w gruncie rzeczy sceny - nie mam na myśli tych ostatnich - nie przedstawiały nic nadzwyczajnego. poza tym ciekawie prowadzona kamera, co wg mnie bardzo się przyczyniło do wrażeniowego obioru filmu.
No właśnie, a dlaczego reżyser miałby cokolwiek wyjaśniać.Jak to wogóle można wjaśnić? To nie jest kolejny badziew gdzie wszystko jest podane jak na tacy.Film jedynie skłania do refleksji, reżyser nikogo nie usprawiedliwia, nie wyjaśnia.Jest tylko recenzentem wydarzeń.I bardzo dobrze.
Wg mnie rezyser chcial ich po prostu pokazac jako ludzi. Mlodych, dorastajacych, troche zagubionych. Przede wszytskim samotnych. W sumie takich przecietnych natolatkow, ktorzy borykaja sie ze swoimi mlodzienczymi problemami. Ludzi ktorzy popelniaja wielka zbrodnie, pomimo ze nikt z gory by ich o to nie podejrzewal.
I jeszcze: rezyser chcial nam lepiej ukazac nature mordercy. Pragnal, abysmy zobaczyli, ze nie musi on koniecznie byc zdziwaczalym, psychopatycznym świrem, ale wlasnie takim na pozor normalnym czlowiekiem. Chcial on przeciwstawic sie temu wykreowanemu przez innych rezyserow obrazowi zbrodniarza. I ukazac nam (widzom) prawdę.
Film zrobił na mnie ogromne wrażenie. Jest taki pełen.. niepokoju. I ta cisza.. A co myślicie o tytule filmu? Poszperałam i znalazłam, że słoń to symbol władzy/czystości/skromności/szczęścia/wieczność/potęgi/siły/wieczności itd. Jak to odnieść do filmu?
Film ten wg mnie pokazuje młodych ludzi posiadających problemy. Są zbyt niedojrzali aby je rozwiązać. Tłoczą je w sobie. Nikt im nie pomaga. Nikt ich nie zauważa. Wstydzą się sami poprosić. Boja sie upokorzenia.Oni mogli zrobić to samo co Alex i jego kolega.Był to krzyk, wołanie o pomoc. Już nie dla ich samych ale dla milionów dzieci podobnych do nich.Oni byli tylko bronią w rekach obojętności nas dorosłych. Uważam że reżyser chciał pokazać co było przyczyną tego zamachu. Szkoda że sens zauważyło tak mało ludzi. Film jest za trudny. I to chyba było jego błędem.