Zmieniłbym, ażeby wydźwięk stał się zgodny z myśleniem zdrowych ludzi, nie tylko zaś wiejskich ascetów. Wystarczy mała zamiana: teolog, który wskrzesza pod koniec filmu siostrę, byłby - w mojej wersji - opętany przez diabła. Wskrzeszenie odbyłoby się w tym samym rytmie, zakończone powodzeniem. I jakże powtarzane słowo "życie" nabrałoby sensu! kiedy w oryginale wydaje mi się raczej przekleństwem. Ile byłoby w tym nowości i przekazu...
Wielkość zakończenia polega na tym, że (podobnie jak w "Pod słoncem szatana" ) "zmartwychwstanie" może mieć właśnie posmak diabelski, że to się nie zamknie samo na sobie, że jakąś cenę trzeba będzie zapłacić. Zwróć uwagę na gesty zmartwychwstałej Inger, jak łapczywie wgryza się w twarz ukochanego, jak usiłuje pożreć jego ciało, jak gdyby namiętności ludzkie usuwały w cień duchowe ideały. Czuć zapach siarki w tym nagłym zbliżeniu
Tak w ogóle zakończenie osiąga punkt zenitu irytacji. Nie chodzi o wiarę lub niewiarę. Zdrowy rozsądek, czy kicz. Po prostu zastanawiam się czy film został zrobiony przez wybitnie wierzącego idealistę, czy kpiarza, który przez cały czas podśmiewa się z zasad wiary, nauki kościoła, tej wiejskiej purytańskiej pobożności bohaterów...
Właściwie zakończenie nic nie wnosi. Nic nie wyjaśnia. I jest nazbyt krzykliwe. Powiedziałbym, że cuda dokonane "w świetle fleszy" rażą jeszcze bardziej, niż skromne przypadki nieprawdopodobnych zdarzeń.
Być może jest to film dla ludzi nie poszukujących wyjaśnień - tylko zadowalających się prostymi odpowiedziami... np. że: "Słowo boże czyni cuda".
Nie, tu nie ma krzyku. Nie ma gwałtownych scen. Inger bardzo powoli wraca do życia, Dreyer nie chce zaszokować widza jakimiś gwałtownymi ruchami (np. nagłym otwarciem oczu), bo to dopiero byłby kicz niczym w tanim horrorze. Zobaczyliśmy reakcję męża (wraca do wiary), reakcję ojca i jego antagonisty (mimo wszystko zadziwia nieco, że nie są w szoku). Nie zobaczyliśmy reakcji pastora i lekarza. To dosyć znamienne. Ale być może Dreyer nie chciał pokazać ich twarzy, nie chciał stawiać kropki nad i. Czy twarze widzów oglądających zakończenie nie byłyby w tym momencie takie same? (pytanie retoryczne)
ale diabeł nie potrafi wskrzeszać. i właściwie po co zmieniać? film opowiada o mocy prawdziwej wiary. jeśli ktoś wierzy może zdarzyć się cud nawet za pośrednictwem jakiegoś "proroka"...