Kamili Baar - i te wstawki anglojęzyczne, to było tak przygłupie, że musiałam z zażenowania spauzować film... i do tego pierw palnęła słówko po angielsku a potem tłumaczyła o co jej chodzi, to była chyba scena jak chciała zadać pytanie matce, która adoptowała dziecko.... jeśli taki slang miał za cel nadać jej postaci szyku i nowoczesności, to zrobił wręcz coś odwrotnego, poza tym ogólnie nie podobała mi się jej rola, taka nadęta, bufonowata pani z korporacji, nieszczególnie udana postać.
Najlepsza Pana Chabiora :D Stara szkoła :) Najpierw gangus z Pitbulla a tu proszę pełna klasa i autentyzm - no i bez angielskich słówek.
Popełniasz błąd mieszając rolę z samym aktorem. Można tylko bić brawo aktorowi, jeśli cechy granej roli przypisywane są samemu aktorowi.
A nie wiadomo czy o taki efekt chodziło reżyserowi czy też te cechy ukształtował sam aktor danej postaci... mogło być różnie w każdym razie postać grana przez Panią Baar kiepska, niby taka poważna i "ostra lala z korpo", a wyszło jak wyszło. Może Vega tak chciał, a może aktorka tak popłynęła, w każdym razie w moim odczuciu postać była żenująca i w ogóle mnie nie przekonała ... reszta obsady zagrała dobrze, natomiast fabuła, język filmu i niektóre aspekty są niejasne, niespójne i dla mnie w ogólnym rozrachunku Vega się tym filmem nie popisał.
Bo to aktoreczka z seriali, czego sie spodziewać?Dobry aktor potrafiłby to zagrać tak,żeby zachować te cechy głupiej lalki z korpo a jednocześnie nadać jej autentyczności. Aktoreczka serialowa gra jak w mydlanej operze, czyli z przesadą i tak,żeby trafiło do każdego, nawet najgłupszego widza.
W Brukselii jest zayebiscie, kosze 109 tysi miesiecznie za nicnierobienie. W sumie w Polsce tez nic nie robilem, ale musialem duzo udawac i kosilem tylko 15 tysi. Mule, francuskie wina, szampany i sery, belgijskie piwo,jest w czym wynierac.
Glosujcie na Bronka, to on soe postara, zebyscie niedlugo mieli euro
Bo może jesteś za głupi żeby zrozumieć ten film. To nie jest jakieś gówno w stylu Almodovara
We współczesnym języku ogólnym "pierw" owszem nie powinno być stosowane bo jest to wyraz przestarzały i dlatego tępiony przez polonistów w szkołach, ale poprawny gramatycznie i obecny mimo wszystko w polskiej mowie, gwarze więc nie wiem czemu bym miała go nie użyć skoro mi tak odpowiada.
Dla mnie takie słówka to tanie hipsterstwo i obraza dla Polskiego języka, za który walczyli nasi przodkowie.
Co równie ważne, to naprawdę przykre że takie hasełka przeszły, bo widzę że nie tylko dla mnie to prostackie i żenujące.
Obrazą dla języka polskiego jest nieznajomość zasad jakie nim rządzą, m.in. takiej, że przymiotniki piszemy małą literą, chyba że występują w nazwach własnych. Pozdro600.
A ja myślałem że to na Śląsku się tak mówi :)
Też mnie to pierw wkurzało, ale się przyzwyczaiłem <asymilacja>.
Ale to było śmieszne - jej rola wyśmiewała ludzi pracujących w korpo i mówiących korpo-językiem. Ludzie, którzy nigdy nie mieli do czynienia z korporacjami, po prostu nie zrozumieją, o co chodzi ;)
A czy Ty miałeś możliwość pracy w firmie korporacyjnej? Ogólnie rzecz biorąc miałam i mam znajomych z korporacji lecz nigdy nie słyszałam takich badziewnych wstawek. Dla mnie tylko przygłupy tak mogą mówić, tak jakby oni jedni tylko umieli władać językiem angielskim więc wplatają słowa by innych, no nie wiem, zawstydzić, że tacy oni wielcy poligloci?
Tak, mam taką możliwość. W mojej branży, tj. IT, jest to bardzo częste. Tak samo w międzynarodowej handlówce i firmach zajmujących się finansami. Chodzi się na "brejki", ustala "targety" i "majlstołny" (milestones). Film bardzo fajnie pokazał realia obecnych karierowiczów i pokazał, jak niektórzy są tym przesiąknięci. Ty po prostu nie zrozumiałaś tego wątku i dlatego jest dla Ciebie żałosny.
Sam na codzień realizuję rikłesty, zbieram sajnofy, forłarduję maile, chodzę na kole (calle) itp. Jednak jako doświadczony korposzczur uważam, że korpomowa w wykonaniu Kamilli Baar była wyjątkowo nachalna i nienaturalna. :) Kropka.
dobra to idę na brejk dokończyć sandłycz :) pozdrawiam korporacyjnych człowieków.
Miałem baaaardzo dużo do czynienia z orkami z Mordoru. Większość mówiła w miarę normalnie. Od czasu do czasu trafiały się jednak bezmyślne, zaślepione korporacją młoty. I właśnie te młoty używały podobnego języka. Pozdrawiam
Jeśli w taki sposób ludzie porozumiewają się w korporacjach to cieszę się, że jestem pracownikiem fizycznym, bo tych farmazonów bym nie przeżył.
Ale fajnie waliła koniura mężowi xD nie mówcie, żebyście tak nie chcieli? hehe pozdrawiam
W sumie trochę głupio bym brnęła w ten temat skoro jestem kobitą :) Wierzę na słowo.
ale liczą się chęci xD
poza tym jak się długo nie rucha, to jest tak jak piszesz.
Każdy to wie ^^
Tak to jest jak się myśli, że to aktor decyduje o dialogach czy charakterze postaci...otóż o tym decyduje reżyser
Rzeczywiscie. Gadala jakims zenujacym slangiem. Nie wiem czy w ogole ktos uzywa takiego jezyka. Ale ladnie wypadla w scenie lozkowej ;)
Miała zagrać wielkomiejską paniusię, używającą korporacyjnej nowomowy i udało się jej to. Mnie ten "slang" irytuje i jej sposób mówienia też irytował, potem zaczął śmieszyć, bo sumie, to przecież są ludzie, którzy tak właśnie mówią na co dzień i nie zwracają nawet uwagi na to jaki bełkot wylewa im się z ust. Akurat, moim zdaniem, dobrze zagrała swoją rolę.
ale tak się mówi w korpo, niestety. A warszawka w tym przoduje. Ostatnio rozmawiałem ze znajomą adwokat z Warszawy i pożegnała się ze mną słowami "będziemy w touch'u", co stanowi zlepek wyrażeń: we'll be in touch/będziemy w kontakcie.
Po usłyszeniu tego stwierdzenia moja otwarta ręka od razu wydała głośny odgłos na moim czole :DDDD
Wiesz wszystko byłoby okej, każda zamknięta grupa posiada swój slang, specyficzny język, z tym, że właśnie głupio to brzmi... w sumie ja też posiadam swój slang jak przychodzę po pracy do domu, to rzucam epickim slangiem na otaczających mnie kretynów i bluzgam sobie po domu ile wlezie :) po polsku x)
Ta scena o której napisałaś, to chyba ostatnia scena, w której ona tak mówi. Później się zmienia, dojrzewa.
Ja mieszkam od roku w Londynie i nie wplątuje tylu angielskich słówek w polskie zdania, a tutaj taka "światowa panienka" jak słyszę takie zdanie jak "nie mam feelingu na dziecko" to mi po prostu uszy krwawią, żenada :(
ta laska tak mnie wkurzala z tymi angielskimi słówkami ze to jakas patologia.. kto to wgl uwzględnił w scenariuszu ma naryte we lbie
Ale to właśnie miało pokazywać taką panią z korporacji której wydaje się że jest nowoczesna poprzez używanie angielskich słów. To jest zenujące i chyba właśnie takie miało byc.
mam koncepcję, że Vega chciał pokazać swoich bohaterów jak roboty czy trybiki w machinie. Zwłaszcza, że część z nich była wymienna , dokładnie tak jak my ..
Uważam że rola Kamili była świetna, typowo Corpobiurwa... niestety coraz więcej ich chodzi po tym naszym Polskim padole ale spoko.... sczelendżujemy to :)
Ile Ty masz dziecko lat, że aktorkę posądzasz o jakieś błędy? Taką miała rolę i tak napisane dialogi i to nie wina aktorki, bądź co bądź słabej..
Jej rola w tym filmie była w sumie marginalna więc kto by tego nie zagrał to i tak by brzmiało tak samo, bo o to chodziło.
Pracuję w korpo i takich mend, które zapominają własnego języka jest multum, z ręką na sercu :)