W zasadzie ten film wydaje się jakby był adaptacją komiksu. Sabata jest takim superbohaterem, jego broń jest niczym gadżet Batmana, jego pomocnicy z człowiekiem-kotem (indiańskiego pochodzenia) na czele to równie oryginalne stworzenia, a przeciwnik to typowy czarny charakter który lubi spoglądać przez swoje okno i knuć niecne plany co do miasta które próbuje zrujnować. I wszystkie strzelaniny są urozmaicone wybuchami i różnej maści akrobacjami. Człowiek czasami zapomina że to tylko spaghetti i wyobraża sobie że ogląda współczesny film akcji. Jest to na prawdę niezwykła rzecz, choć niestety scenariusz kuleje, a dialogi nie są zbyt pomysłowe. No ale całość sprawdza się w konwencji i spokojnie można ją postawić na jednej półce z takim "Django". Film dostaje ode mnie słabe 7, co jest jakby nie było wysoką oceną więc spokojnie mogą po niego sięgnąć nie tylko miłośnicy spaghetti.