... i niespodziewanie okazało się że jakoś specjalnie mną nie ruszył. Dużo bardziej zszokowały mnie filmy takie jak "Man bites Dog" czy "Last House on the Left". W "Schrammie" jest wiele scen brutalnych, makabrycznych i dziwacznych, ale reżyser nie stara się ich przedłużać w nieskończoność i nie każe widzowi ich wnikliwie oglądać jak to bywa z filmach Gore. Moim zdaniem w ogóle nazywanie tego filmu "Gore", jest przesadą. Cały film skupia się nie tyle na samej psychice bohatera co na dziwnych wizjach które mają wiele znaczeń symbolicznych. Nie spodziewałem się że film będzie tak dobry właśnie w warstwie "symbolicznej". Mamy tu ciężki, potęgowany przez mroczną i doskonałą muzykę klimat, bardzo ciekawe ujęcia, bardzo dobrą zaburzoną narrację. Widać co prawda że wiele tu wad, montaż jest trochę amatorski, gra aktorska bardzo słaba, choć przynajmniej aktorzy wykazali się niezwykłą odwagą w niektórych scenach. Ogólnie jednak dziwne wizję które widz przez cały czas stara się zinterpretować pozwalają zapomnieć o wadach. Jak dla mnie to bardzo dobre kino które zmusiło mnie do wielu przemyśleń. Co prawda innych filmów tego reżysera nie oglądałem, ale przynajmniej przekonałem się że chodzi mu o coś więcej niż krwawą jatkę. Może jeszcze coś od niego sprawdzę choć raczej nie "Nekromantika".
Schramma polecam 8/10.