Zero jakichś konkretów, zero treści. Jakieś takie puste przemowy motywacyjne. Osoba Mojżesza i kod w tytule wyłącznie jako wabik i motyw, na podstawie którego nazwać można film i zrobić jakąś otoczkę, żeby to sprzedać/wyświetlić/puścić w TV.
Wydaje się słuszne zarzucenie mówcom, że nie mają adekwatnych uznanych tytułów naukowych. Bycmoże są zwykłymi amatorami psychologii. Myślę że to bez większego znaczenia. Pan Jezus też nie miał tytułów i uznania w swoim środowisku życia. Byli tylko utrapieni grzesznicy, którzy doznawali laski nawrócenia.
Na mnie film...